To jest miś na skalę naszych możliwości

W lipcowe wieczory 2017 r. zrodziła się nowa świecka tradycja rozmawiania o filarach demokracji, zasadzie trójpodziału władzy, niezależności sądów, niezawisłości sędziów oraz relacjach między legislatywą, egzekutywą i sądownictwem.

Publikacja: 05.08.2017 12:00

Estetyka w cenie. Ładne obrazki z demonstracji też przysporzyły protestom popularności.

Estetyka w cenie. Ładne obrazki z demonstracji też przysporzyły protestom popularności.

Foto: AFP, Adam Chełstowski

A to za sprawą liczniej grupy Polaków, którzy wyruszali na codzienne „spacery". Ich trasę wyznaczały istotne punkty poszczególnych miast – w Warszawie okolice ulicy Wiejskiej i Krakowskiego Przedmieścia na wysokości Pałacu Prezydenckiego. Jako spacerowicz uczestniczyłam w dyskusjach, ba, w debatach. Niemało mówiło się o demokracji. Podkreślano, że większość parlamentarna odpowie za swoje uczynki, za każdą przelaną łzę. Wszyscy pójdą siedzieć, a w najlepszym razie staną przed Trybunałem Stanu. Nikt im bowiem nie zapomni tego, co uczynili z Polską.

Dla przeciwwagi jedna ze stacji telewizyjnych, która ma w logo granatowy okrąg i wpisaną w rozwartokątny trójkąt flagę Polski, prowadziła całkiem serio rozmowy o tym, że ledwie po zaprzysiężeniu bezpieka podjęła się rozpracowania Prezydenta. Utworzono jego portret psychologiczny i ustalono, że to ego prezydenta zawetowało dwie ustawy mające uzdrowić wymiar sprawiedliwości. On sam zaś zdradził obóz narodowy i nie wiadomo, co z nim (obozem) będzie dalej.

Nie da się ukryć, że społeczeństwo dojrzało do debaty. Zdaje się ona jednak nie wykraczać poza sferę uprzedzeń, przekonań i emocji. Warto zatem zadać sobie pytanie, czy Polacy są na tyle demokratycznie dojrzali i na tyle prawniczo światli, by dyskusja o trójpodziale władzy lub znaczeniu konstytucji w codziennym życiu była w ogóle możliwa.

W mojej ocenie niekoniecznie i właśnie dlatego aż tylu Polaków, mimo narodowego zrywu, pozostała w domach. Dyskusja nie jest nadto możliwa nie dlatego, że niezbadana siła nie pozwala narodowi zrozumieć stosunkowo prostych zasad (takich jak równowaga czy podporządkowanie). To my, prawnicy, nie potrafimy mówić o sprawach ważnych dla całego społeczeństwa na tyle jasno, aby tzw. przeciętny zjadacz chleba zrozumiał to, co mamy do przekazania.

Łacińskie paremie, zwroty obcojęzyczne, „co do zasady", „reasumując", „konkludując", budowanie zdań wielokrotnie złożonych i żelazna zasada w relacjach z dziennikarzami: nieważne, o co cię pytają, mów swoje – wszystko to powoduje, że nie trafiamy do adresata, lecz wyłącznie łechcemy nasze ego. Ego – to należy podkreślić – i tak wielkie.

Warto niekiedy przypomnieć sobie, że my, wszyscy prawnicy, tj. sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, radcy, komornicy i notariusze, nie istniejemy dla siebie. Przeciwnie – służymy stronom postępowania, klientom, wierzycielom, dłużnikom oraz społeczeństwu. Niesiemy sprawiedliwość i pomoc. Miejmy zatem świadomość, że kryzys w społecznym postrzeganiu wymiaru sprawiedliwości to jest nasza odpowiedzialność i nasz upadek. W dużej mierze u jego podstaw leży nieumiejętność klarownego formułowania myśli i lekkie zadzieranie nosa, że oto jesteśmy kwiatem narodu, grupą wybraną i szczególną kastą.

Tymczasem powinniśmy być jak ten miś. „A co robi miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny" (cytat z filmu„Miś").

Autorka jest adwokatem, redaktorem naczelnym „Pokoju adwokackiego" (www.pokojadwokacki.pl), członkiem NRA.

A to za sprawą liczniej grupy Polaków, którzy wyruszali na codzienne „spacery". Ich trasę wyznaczały istotne punkty poszczególnych miast – w Warszawie okolice ulicy Wiejskiej i Krakowskiego Przedmieścia na wysokości Pałacu Prezydenckiego. Jako spacerowicz uczestniczyłam w dyskusjach, ba, w debatach. Niemało mówiło się o demokracji. Podkreślano, że większość parlamentarna odpowie za swoje uczynki, za każdą przelaną łzę. Wszyscy pójdą siedzieć, a w najlepszym razie staną przed Trybunałem Stanu. Nikt im bowiem nie zapomni tego, co uczynili z Polską.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Opinie Prawne
Paweł Litwiński: Prywatność musi zacząć być szanowana
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Opinie Prawne
Wandzel: Czy po uchwale SN frankowicze mają szansę na mieszkania za darmo?
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO