Wydaje się, że to właśnie doświadczenia z wielkiego strajku ostatecznie zaważyły na relacjach Wałęsy i Walentynowicz. Mimo jej wielkich zasług i powszechnego szacunku już na przełomie 1980 i 1981 r. Wałęsa i jego stronnicy robili wszystko, by zmarginalizować Annę Walentynowicz.
Była związana z “gwiazdozbiorem” (działaczami skupionymi wokół Andrzeja Gwiazdy), w okresie tworzenia “Solidarności” pilnowała jej pieniędzy i sporo wiedziała o kulisach działalności związkowej. Poza tym w 1979 r. była świadkiem zaskakującego wyznania Wałęsy na temat jego związków z bezpieką po Grudniu ,70.
Była więc groźna. Najpierw przywódca “Solidarności” próbował wyeliminować ją ze składu delegacji udającej się do Watykanu na spotkanie z Janem Pawłem II. Później, pod zarzutem “niegodnego reprezentowania związku” i krytyki Wałęsy, Komisja Zakładowa NSZZ “Solidarność” Stoczni Gdańskiej im. Lenina podjęła decyzję o wycofaniu Walentynowicz z prezydium regionalnych władz “Solidarności” w Gdańsku.
Sprawę tę w komisji dyscyplinarnej NSZZ “Solidarność” Stoczni Gdańskiej prowadził Jerzy Borowczak. W obronie Walentynowicz stanęły wówczas różne struktury “Solidarności”, w tym Krajowa Komisja Porozumiewawcza i władze regionu gdańskiego. Protestował też Jacek Kuroń. W dodatku specjalnie powołana komisja uznała decyzję stoczniowej “Solidarności” “za prawnie bezskuteczną”.
Jednak mimo to sytuacja Anny Walentynowicz nie uległa zmianie. Wkrótce, również za sprawą “Solidarności” Stoczni Gdańskiej, nie przedłużono jej bezpłatnego urlopu w związku z zaangażowaniem w prace NSZZ “Solidarność”.
Obecnie nie ulega wątpliwości, że przynajmniej za częścią tych upokarzających i gorszących działań stała bezpieka i jej ludzie. Świadczą o tym dostępne dziś dokumenty SB, w których akcentuje się fakt prowadzonych wówczas “rozmów przez naszą służbę z Prezydium NSZZ “Solidarność” Stoczni Gdańskiej im. Lenina”. W działaniach tych dość jednoznaczna wydaje się również postawa samego Wałęsy. “Wałęsa mimo że publicznie bronił jej, faktycznie chciał się jej pozbyć z MKZ” – pisali w kwietniu 1981 r. wysocy funkcjonariusze Departamentu III “A” MSW.
W 1982 r. podczas rozmowy z oficerami wojska i SB Wałęsa przypomniał o swojej roli w pozbyciu się Anny Walentynowicz: “W Gdańsku wyrzuciłem wszystkich, którzy wam się mogli nie podobać – Borusewicza, Walentynowicz. (…) Dlatego że za bardzo się mieszała, a jednocześnie bardzo mi przeszkadzała. Przyznaję się do tego. (…) Nie zarzuci pan mi nic, że w Gdańsku miał pan jednego człowieka, który wam mógł się nie podobać. Wyczyściłem”.
[wyimek]Podczas internowania w Gołdapi podrzucono jej kopie donosów „Bolka”. Postanowiła je zniszczyć. Pomyślała: „Chcą nas skłócić, podzielić, osłabić. Bez względu na to, kim jest Wałęsa – nie wolno nam teraz sprzymierzyć się z wrogiem”[/wyimek]
Podobnym przedsięwzięciom operacyjnym towarzyszyły także próby fizycznego poskromienia Anny Walentynowicz. W październiku 1981 r. powstał w SB plan “kombinacji operacyjnej mającej na celu ograniczenie jej możliwości poruszania się poprzez podanie w odpowiednim momencie przez TW ps. Karol środka o nazwie Furosemidum”, który “posiada działanie silnie odwadniające”.
[srodtytul]Nie chciała pomóc SB[/srodtytul]
13 grudnia 1981 r. zastał Annę Walentynowicz w podróży, dzięki czemu uniknęła internowania. Przedostała się do Stoczni Gdańskiej i uczestniczyła w strajku okupacyjnym. Dopiero po pacyfikacji zakładu została zatrzymana i osadzona w obozie internowanych kobiet w Gołdapi. Zwolniono ją w lipcu 1982 r., by miesiąc później ponownie ją aresztować. Wyszła z więzienia w marcu 1983 r., ale w grudniu tego roku aresztowano ją po raz trzeci. Opuściła więzienie w kwietniu 1984 r.
Później była wielokrotnie zatrzymywana przez SB i osadzana w aresztach na terenie całego kraju. Nie zaniechała jednak działalności. Podróżowała po kraju, brała udział w licznych uroczystościach, manifestacjach i protestach. Zaprzyjaźniła się z ks. Jerzym Popiełuszką, którego męczeńska śmierć była dla niej prawdziwym wstrząsem.
Działalność Anny Walentynowicz w latach 80. postrzega się często przez pryzmat konfliktu z Wałęsą. Jest faktem, że relacje z Wałęsą są kluczowe dla zrozumienia kierunku działań operacyjnych SB wymierzonych w Walentynowicz w ramach spraw o kryptonimach “Suwnicowa” i “Emerytka”. Celem SB było pogłębianie autentycznego sporu pomiędzy liderami związku o przestrzeganie wewnątrzzwiązkowej demokracji oraz wykorzystanie tych tarć w wewnętrznej dezintegracji “Solidarności”.
W MSW uznawano, że aktywność Walentynowicz, która jeżdżąc po kraju, dezawuuje zasługi i pozycję Wałęsy, może być dla niego groźna. Jednocześnie autorytet Walentynowicz i jej niechęć do Wałęsy pozwalały sądzić, że będzie ona wiarygodnym i łatwym do wykorzystania instrumentem w działaniach SB.
Wbrew temu, co głosi dzisiaj często Wałęsa, Walentynowicz nie wzięła udziału w dyskredytacji przywódcy “Solidarności” z inspiracji SB. By ocenić Wałęsę, nie potrzebowała pomocy SB. Niezależnie od swojego przekonania na temat przeszłości Wałęsy i jego związków z SB nie chciała być pomocnikiem bezpieki.
Kiedy w Gołdapi podrzucono jej kopie donosów “Bolka”, postanowiła je od razu zniszczyć. Pomyślała wówczas: “Chcą nas skłócić, podzielić, osłabić. Bez względu na to, kim jest Wałęsa – nie wolno nam teraz sprzymierzyć się z wrogiem”. Potwierdził to także oficer Biura Studiów MSW w meldunku ze stycznia 1986 r.: “Wypowiadając się krytycznie o Wałęsie, figurantka stwierdziła, że “nie chce przyczynić się do jego zniszczenia””.
“Kiedy my w 1989 roku świętowaliśmy wolność, ona walczyła dalej, coraz bardziej samotna, niezrozumiana. Wielu Polaków, w tym ja, nie podzielało jej poglądów i wizji historii, ale nie czas teraz na rozliczanie jej z racji. Teraz jest czas na wspólny pokłon i jedno wielkie dziękuję. Wszyscyśmy jej to winni” – napisał niedawno Robert Mazurek w “Dzienniku”, apelując do jednego z ministrów rządu Tuska o wsparcie uroczystości związanych z 80. rocznicą urodzin Anna Walentynowicz.
Niestety ten głos rozsądku pozostał bez odpowiedzi. Stosunek elit III RP do Anny Walentynowicz przypomina czasem scenariusz nakreślony przez funkcjonariuszy SB, którzy w 1985 r. oznajmili jej prosto w oczy: “Wałęsa już jest w encyklopedii, a pani tam nie ma i nigdy nie będzie. Wiedzieliśmy o tym już w 1980 r.”.
Nasza bohaterka wciąż pozostaje dla wielu znakiem sprzeciwu. Niestety sprzeciwu strywializowanego przez media, zredukowanego do sporu z Wałęsą. Dopiero znajomość jej całej biografii pozwala na postawienie pytania: jakiego sprzeciwu symbolem jest Anna Walentynowicz? Czyż nie jest ona symbolem oporu wobec komunizmu i jego postkomunistycznej mutacji, którego niesprawiedliwość również dzisiaj wyklucza tysiące Polaków poza nawias społeczny?
[srodtytul]Troska o innych[/srodtytul]
Pewnie dlatego Anna Walentynowicz nie mieści się w micie założycielskim III RP, a jej nazwiska nie wypowiada premier na Wawelu, wspominając 4 czerwca 2009 r. bohaterskie kobiety “Solidarności”. Zawsze kierowały nią życiowe doświadczenia. Jeśli motywem jej życia i działania stała się troska o innych, to rozróżnienie na skrzywdzonych i krzywdzicieli było nadrzędne na każdym etapie jej życia. Przez ten pryzmat patrzy Anna Walentynowicz na współczesną Polskę.
Na szczęście bohaterstwo Anny Walentynowicz potrafią dostrzec wielcy tego świata.
W 2005 r. powołana przez amerykański Kongres Fundacja Ofiar Komunizmu przyznała jej Medal Wolności Trumana-Reagana.
W 2006 r. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Annę Walentynowicz Orderem Orła Białego. I słusznie, bo przecież już ćwierć wieku temu Tomasz Jastrun zauważył, że biografia Anny Walentynowicz to prawdziwa “przypowieść o losie człowieka i całego narodu”. I za tę przypowieść pani Ani należy się od nas wielkie “dziękuję”!
[i]Autor jest historykiem. Ostatnio opublikował książkę “Śladami bezpieki i partii”. Jesienią ukaże się jego książka o Annie Walentynowicz [/i]