Drugi tydzień czerwca być może okaże się kluczowy dla przetrwania (lub nie) polskiego hutnictwa stali. Rząd wystąpił wówczas z dwiema sprzecznymi inicjatywami. Zaczęło się od ogłoszenia rozpoczęcia rozmów o przyznaniu hinduskiej firmie ArcelorMittal 1 mld zł publicznego wsparcia na poczet remontu jednego z dwóch przestarzałych pieców hutniczych w Dąbrowie Górniczej. Kilka dni później Ministerstwo Przemysłu opublikowało projekt „Planu działań dla zrównoważonego rozwoju przemysłu stalowego w Polsce”, nad którym pracował specjalny zespół powołany w styczniu br.
Ratunek tylko krótkoterminowy
Zarówno ten Plan, jak i zapowiedź miliardowej dotacji dla ArcelorMittal mają ocalić produkcję stali w Polsce. Krótkoterminowo być może pozwolą przetrwać branży, lecz nie stymulują inwestycji w nowoczesne, konkurencyjne i zrównoważone hutnictwo. W efekcie polskie huty ugrzęzną w przestarzałej technologii, co na długą metę skaże je na utratę konkurencyjności. To tak jakby remontować elewację w budynku, który chyli się ku upadkowi. Lepiej chyba wyremontować go poczynając od fundamentów?
Rząd prowadzi polską gospodarkę w kierunku pogłębiania zależności od importu tak strategicznego materiału, jakim jest stal. Niekoniecznie będzie to import spoza Unii Europejskiej, może być z innych państw członkowskich, takich jak Szwecja, Niemcy czy Francja, które z dużym publicznym wsparciem zmierzają do dekarbonizacji swojego hutnictwa.
Z okazji millennium koronacji Bolesława Chrobrego premier Donald Tusk ogłosił budowę niezależnej gospodarki z preferencją dla polskich firm. Dotacja dla hinduskiego koncernu ArcelorMittal, który i tak wycofuje się z Europy, oraz brak długoterminowego wsparcia dla polskiej produkcji stali w żaden sposób tu nie pasują.
Ryzyko dla konkurencyjności
Największym mankamentem działań rządu jest brak wystarczającej odpowiedzi na kluczowe ryzyko stojące przed sektorem, którym jest wygaszanie darmowych uprawnień do emisji gazów cieplarnianych w ramach systemu EU ETS i wzrost ich cen. Do 2030 roku koszt emisji tony CO2 może wynieść według rządowych prognoz Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE) nawet 200 euro i więcej, co będzie szczególnie niekorzystnie wpływało na cenę stali produkowanej w wysokoemisyjnych technologiach. Przed takim ryzykiem stoi w Polsce huta w Dąbrowie Górniczej, która dostarcza połowę produkowanej u nas stali.