Reklama
Rozwiń

Tomasz Krzyżak: Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw ma sens

Propozycję resortu zdrowia, by zakazać sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych można odbierać jako ograniczenie swobód obywatelskich. Ale Polacy ją akceptują. To dobry znak rosnącej świadomości, że alkohol w nadmiernych ilościach szkodzi. Nawet jeśli zyskuje budżet państwa.

Publikacja: 04.07.2025 04:06

Tomasz Krzyżak: Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach paliw ma sens

Stacja paliw

Foto: Adobe Stock

Polacy piją alkohol na potęgę. Pijemy dużo i za dużo. Pijemy przed pracą, w pracy i po pracy. Problem nadmiernego spożycia alkoholu dotyczy wszystkich grup społecznych. Według danych Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (KCPU) w 2023 r. statystyczny Polak wypił 8,93 litra alkoholu, a w roku 2001 było to 6,63 litra. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje jednak, że Polacy wypijają rocznie 11-12 litrów czystego alkoholu. Inne dane mówią, że po kieliszek sięga 80 proc. Polaków – większość okazjonalnie, ale 8 proc. robi to codziennie. Szacuje się, że obecnie ok. milion Polaków jest uzależnionych od alkoholu, a ponad dwa miliony pije ryzykownie lub szkodliwie.

W Polsce jest ponad 120 tys. punktów sprzedaży alkoholu. Jeden przypada średnio na 300 osób

Eksperci od dawna wskazują, że nadmierne picie to rezultat niskich cen alkoholi. W 2022 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie pozwalało na zakup 219 półlitrowych butelek wódki lub 1889 półlitrowych butelek piwa. W 2002 r. było to odpowiednio 90 i 796. Kolejna rzecz to gęsta sieć sprzedaży alkoholu. Dziś można go kupić niemal na każdym kroku. Z raportu prof. dr hab. n. med. Wojciecha S. Zgliczyńskiego ze Szkoły Zdrowia Publicznego w Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego przygotowanego na potrzeby Biura Analiz Sejmowych wynika, że w 2022 r. alkohol można było kupić w prawie 121 tys. punktów – czyli średnio jeden przypadał na 301 osób! Stąd też od dawna postuluje się, aby ograniczyć możliwość sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych.

Nad takim rozwiązaniem, o czym pisaliśmy w „Rzeczpospolitej”, pracuje resort zdrowia. I propozycja ta – jak wynika z badania, o którym piszemy w tym wydaniu „Rz” – jest zgodna z oczekiwaniami społecznymi. Ponad 60 proc. badanych przez IBRiS popiera całkowity zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach.

Czytaj więcej

Zakaz alkoholu na stacjach paliw nie dzieli Polaków

Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych może dotknąć branżę spirytusową, ale warto go rozważyć

Jest jednak i druga strona medalu. Branża spirytusowa szacuje, że rynek alkoholi w Polsce jest obecnie warty ok. 63 mld zł. Producenci alkoholi odpowiadają za 15,8 mld zł wpływów z podatków rocznie, z czego w 2023 r. 15,5 mld zł trafiło do budżetu państwa, a 344 mln zł zasiliły jednostki samorządu terytorialnego. Z tytułu akcyzy branża wpłaciła w 2023 r. do budżetu blisko 9,9 mld zł. To łącznie ok. 17,7 mld zł. Z producentami alkoholi współpracują rolnicy, którzy dostarczają ponad milion ton zbóż i 50 tys. ton ziemniaków. Łącznie to kilkaset tysięcy miejsc pracy.

Zakaz sprzedaży alkoholi na stacjach oraz ograniczenia wprowadzane przez samorządy (niektóre miasta wprowadziły już sztywno określone godziny, w których można sprzedawać alkohol) uderzą zapewne producentów po kieszeni. Straci budżet państwa, stracą producenci, stracą sprzedawcy. Tylko że wedle szacunków KCPU koszty społeczno-ekonomiczne związane z nadużywaniem alkoholu to ponad 90 mld zł rocznie. A do tego trzeba doliczać także m.in. koszty opieki zdrowotnej osób objętych chorobą alkoholową. W gruncie rzeczy państwo, choć otrzymuje spore daniny, to jeszcze więcej wydaje. A Polacy tracą zdrowie.

Fakt, że popieramy zakaz sprzedaży trunków na stacjach benzynowych, wskazuje na to, że mamy świadomość tego, że alkohol stał się niebezpieczną plagą. Nie tylko szkodzi, ale i ma też wpływ na to, jak postrzegają nas inni. Parę miesięcy temu odwiedzał Polskę kard. Luis Antonio Tagle, bliski współpracownik papieża Franciszka, a po jego śmierci wymieniany w gronie faworytów do objęcia papieskiego tronu. Będąc w Gdańsku, przyznał, że zna jedynie cztery polskie słowa: dziękuję, pierniki, kiełbasa i wódka. Tak się na świecie kojarzymy. Może warto pomyśleć o tym, by to zmienić. Zakaz – choć w pewnym sensie ograniczający naszą swobodę – może być pierwszym krokiem. Także do tego, by odzyskać wolność wewnętrzną.

Polacy piją alkohol na potęgę. Pijemy dużo i za dużo. Pijemy przed pracą, w pracy i po pracy. Problem nadmiernego spożycia alkoholu dotyczy wszystkich grup społecznych. Według danych Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom (KCPU) w 2023 r. statystyczny Polak wypił 8,93 litra alkoholu, a w roku 2001 było to 6,63 litra. Światowa Organizacja Zdrowia szacuje jednak, że Polacy wypijają rocznie 11-12 litrów czystego alkoholu. Inne dane mówią, że po kieliszek sięga 80 proc. Polaków – większość okazjonalnie, ale 8 proc. robi to codziennie. Szacuje się, że obecnie ok. milion Polaków jest uzależnionych od alkoholu, a ponad dwa miliony pije ryzykownie lub szkodliwie.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Mateusz Morawiecki: Powrót niemieckiej siły
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Jak łatwo w Polsce wykreować nieistniejące problemy. Realne pozostają bez rozwiązań
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Populizm zabija strefę Schengen
felietony
Szantażowanie Hołowni, czyli szlachta składa protesty wyborcze
analizy
Michał Kolanko: Dlaczego Szymon Hołownia nie gra w wyborczy scenariusz PO?