Ostatnio polska dyskusja o Niemczech toczy się pod wpływem dwóch zjawisk: intensywnego przerzucania przez niemiecką policję nielegalnych imigrantów na teren Polski oraz słusznie oburzającego polską opinię publiczną tzw. upamiętnienia w Berlinie polskich ofiar wojny. W obu tych sprawach obecny polski rząd całkowicie skapitulował. Żeby jednak lepiej zrozumieć to, co dzieje się w Niemczech, warto sięgnąć do książki „Kaput” Wolfganga Münchaua. Autor celnie punktuje iluzje, na których opierała się niemiecka potęga: tania energia z Rosji, eksport do Chin, tradycyjny przemysł, dogmatyczny fiskalizm. Książka ta opisuje jednak świat, który właśnie odchodzi w przeszłość. Na naszych oczach bowiem zaczyna się coś nowego: przebudzenie przemysłowe Niemiec, a wraz z nim przebudzenie militarne. I tym razem to nie są symboliczne gesty ani zagrywki wizerunkowe, lecz systemowa zmiana, którą trzeba uważnie śledzić.
Polityka Niemiec – od bierności do kontrofensywy
Wojna na Ukrainie zmusiła europejskie rządy do refleksji nad ich zdolnościami obronnymi. Samo postrzeganie kwestii militarnej uległo zmianie – dziś panuje większa zgoda społeczna, by państwa zwiększały swój potencjał obronny. Nawet społeczeństwa przez lata uważające się za pacyfistyczne prezentują zmianę kierunku. Tezy „Kaput” o upadku niemieckiego modelu rozwoju mocno rezonują w polskiej debacie. Ale nie dajmy się zwieść przekonaniu, że mimo trudności nasi zachodni sąsiedzi to państwo słabe lub tracące zdolność do walki o swoje interesy. Niemcy należą do grona najpotężniejszych graczy na scenie polityki europejskiej i światowej, nawet jeśli obecna kondycja ich armii jest skutkiem wieloletnich zaniedbań.
W 2014 roku Angela Merkel twierdziła, że Niemcy nie potrzebują większych wydatków na obronność, a zasoby Bundeswehry są wystarczające. Wydatki oscylowały wokół 1,3 proc. PKB (czyli ok. 35 mld euro), a strategia Berlina zakładała zmniejszanie liczebności armii przy jednoczesnej specjalizacji. Nawet budżet na 2020 r. przewidywał tylko nieznaczny wzrost nakładów, a później ich spadek do 1,25 proc. PKB w 2023 r. A wszystko to pomimo ustalonego na szczycie NATO w Walii w 2014 r. celu przeznaczenia 2 proc. PKB na obronność. Kulminacją tej bierności była reakcja na wojnę na Ukrainie – Berlin zaproponował symboliczne 5 tys. hełmów i czekał na kapitulację Ukrainy. Tamten gest pozostanie jedną z największych niemieckich kompromitacji XXI w.
Czytaj więcej
Słowa „tu nic się nie dzieje” wracają tu do mnie refrenem. Ruch Obrony Granic nie zdobył sympatii...