Tomasz Pietryga: sąd bada Jarosława Kaczyńskiego

Powołując biegłych do zbadania stanu zdrowia psychicznego szefa największej partii opozycyjnej w Polsce, sąd nie złamał prawa. Jednak kierując się skrajnym formalizmem, zachował się bardzo ryzykownie – ocenia publicysta "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 23.06.2011 18:58

Tomasz Pietryga: sąd bada Jarosława Kaczyńskiego

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

Warszawski sąd wydał postanowienie o powołaniu dwóch biegłych, którzy mają zadecydować, czy stan zdrowia psychicznego Jarosława Kaczyńskiego pozwala mu na uczestnictwo w rozprawie. Proces karny toczy się z oskarżenia prywatnego wniesionego przez Janusza Kaczmarka, byłego prokuratora krajowego i szefa MSWiA, który uważa, że Kaczyński pomówił go publicznie w 2008 roku, nazywając "agentem śpiochem".

Bezstronność czy polityka

Wypada mieć nadzieję, że decydując się na taki krok, sąd miał naprawdę mocne podstawy, w przeciwnym razie może narazić się na zarzut, że nie kierował się bezstronnością, a politycznymi sympatiami, dołączając tym samym do chóru politycznych przeciwników Kaczyńskiego.

Co do mocnych podstaw już dziś opinia publiczna może mieć wątpliwości. Przed kilkoma dniami rzecznik Sądu Okręgowego Wojciech Małek tłumaczył dziennikarzom bowiem, że u podstaw postanowienia sądu legły m.in. doniesienia prasowe i publiczne wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego.

Bardzo skąpo jak na decyzję, która może naruszać godność podsądnego. Taka wypowiedź, takie uzasadnienie, nie miało prawa paść z ust sędziego.

Kontakt z rzeczywistością

Do tego dochodzi jeszcze dotychczasowa praktyka sądowa, potwierdzana przez adwokatów i samych sędziów, gdzie w sprawach z oskarżenia prywatnego (bez udziału prokuratora) z kategorii tzw. politycznego magla, powoływanie biegłych psychiatrów praktycznie się nie zdarza.

Sędzia bowiem nie działa w zamkniętej wieży z kości słoniowej, ale musi kierować się w swoich decyzjach nie tylko formalizmem, ale również roztropnością i zdrowym rozsądkiem. Musi mieć – po prostu – kontakt z rzeczywistością.

Jarosław Kaczyński jako szef największej partii opozycyjnej nie jest osobą anonimową. Jest osobą publiczną występującą bardzo często w mediach, mającą kontakt z wyborcami. Mało prawdopodobne jest, że sędzia nie widział w którejś z telewizji jego wypowiedzi, nie słuchał przeprowadzanych z nim wywiadów. Poza tym sędzia najpewniej miał już z nim kontakt i na tej podstawie mógł samodzielnie ocenić, czy prezes PiS jest w stanie uczestniczyć w rozprawie i odpowiadać za swoje słowa z 2008 r.

Nie zrobił jednak tego. Natomiast, kierując się skrajnym formalizmem ocierającym się o zarzut nadużywania prawa, powołał biegłych do zbadania psychiki Kaczyńskiego.

Sprawą kierowania na badania psychiatryczne zajmował się przed kilkoma laty Trybunał Konstytucyjny, a także wielokrotnie Sąd Najwyższy.

Sąd Najwyższy w uchwale składu siedmiu sędziów z 16 czerwca 1977 r. (sygn. akt VII KZP 11/77, OSNKW nr 7–8/1977, poz. 68), przyznał np., że ów szczególny charakter tego dowodu przemawia za koniecznością ograniczenia dopuszczalności poddania oskarżonego badaniu tych biegłych w celu wydania opinii o stanie jego zdrowia psychicznego tylko do tych wypadków, w których zachodzą uzasadnione, a więc oparte na konkretnych okolicznościach i dowodach, wątpliwości w tym względzie.

Wyjątek, nie reguła

Z orzecznictwa wynika też, że tego rodzaju postanowienia sądu ze względu na znaczną dolegliwość dla badanego powinny być wyjątkiem, a nie regułą, w szczególności, kiedy te rzekome wątpliwości nie zostały dostatecznie uprawdopodobnione konkretnymi okolicznościami.

SN zwracał uwagę prawników na konieczność przejawiania szczególnej staranności przy podejmowaniu decyzji w tym przedmiocie. Nie tylko ze względu na ochronę praw oskarżonego, ale także, by niepotrzebnie nie angażować psychiatrów i by minimalizować koszty postępowania.

Temida na wybory

Jakie będą skutki takiej decyzji sądu? Na pewno nie przyczyni się ona do wzrostu zaufania wobec wymiaru sprawiedliwości w oczach sporej części opinii publicznej. Zakładając, że na opinie biegłych czeka się co najmniej kilka miesięcy, ze skutkami postanowienia sądu będziemy mieli do czynienia tuż przed wyborami. Co oznacza, że Temida, chcąc nie chcąc znajdzie się w centrum politycznego sporu i będzie działała pod wpływem silnej presji zewnętrznej.

Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne