Reklama

Co dalej z Polską 2050? Prof. Jarosław Flis: Potrzebują „zwrotu szczawnickiego”. To są trudne sprawy

Na proteście i sprzeciwie można zaistnieć, lecz na przeżycie pierwszego sukcesu trzeba mieć jakiś inny pomysł. Wszystkie partie opozycyjne mają problem, gdy zdobędą udział we władzy - mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” o sytuacji Polski 2050 prof. Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Publikacja: 11.10.2025 15:00

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz i Szymon Hołownia

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz i Szymon Hołownia

Foto: PAP

„Rzeczpospolita”: Ryszard Petru mówi, że Polska 2050 może powalczyć o 10-15 proc. poparcia. Czy rzeczywiście istnieje tak duży elektorat, o który partia ta może dziś zabiegać?

Prof. Jarosław Flis: Elektorat TUP, czyli Tymczasowego Ugrupowania Protestu nadal istnieje, tylko pozbył się kluczowego zasobu. Jak bowiem słusznie zauważył Alan Sikk, estoński badacz problemu, głównym atutem nowych partii jest to, że są nowe. A głównym atutem starych partii, dopowiadając, jest to, że są stare. I w kolejnych wyborach nowe partie już nie są nowe, a stare partie są dalej stare. I w tym sensie to jest pewien dramat. Przez ostatnie dwa lata wydawało się, że Polska 2050 to pierwszy TUP, który osiągnął tak wiele. Może jeszcze tylko Samoobrona, która miała swojego wicepremiera, miała podobne osiągnięcia…

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Ryszard Petru: Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz nie powinna zostać wicepremierem. Zapraszam na debatę

…też była w rządzie, jak Polska 2050. Pozostałe TUP-y, czyli Ruch Palikota, Kukiz’15 czy Nowoczesna były bytami opozycyjnymi.

Tak, a Polska 2050 obsadziła marszałka Sejmu, to nawet więcej niż wicepremier. I na początku to świetnie wyglądało. Ale potem przyszły wybory – samorządowe, europejskie i prezydenckie – najbardziej prezydenckie – które stworzyły na Polskę 2050 pułapkę. To nałożyło się na konsekwencję zgody na rotacyjną funkcję marszałka.

W niektórych sondażach Polska 2050 ma dziś 1 proc. poparcia. Jest partią praktycznie bez wyborców.

Ale jest też tak, że Donald Tusk i Jarosław Kaczyński od 20 lat realizują podobne strategie, z podobnym skutkiem. Każdy z nich przekonuje, że ten drugi nie ma prawa rządzić. I każdy z nich odniósł oszałamiający sukces, bo przekonał do swojej tezy 2/3 Polaków. Co oznacza, że 1/3 Polaków uważa, że żaden z nich nie ma prawa rządzić.

I to jest ta przestrzeń, w której wyborców łowić może taka partia jak Polska 2050.

Nie jest to łatwe, gdy się jest w koalicji z Tuskiem. Do tego pomiędzy PO i PiS jest tak tłoczno, jak jeszcze nigdy nie było. Mamy dwie lewice, mamy dwie Konfederacje, mamy PSL i mamy Polskę 2050. Mamy jeszcze Bezpartyjnych Samorządowców czy nowe ugrupowanie Wadima Tyszkiewicza. Komuś z tego łowienia nic nie wyjdzie – dla wszystkich nie starczy. Przed wyborami odbywa się jednak zwykle jakaś konsolidacja. I to jest pytanie, na ile ci ludzie, którzy tworzą Polskę 2050 – nawet już bez nazwiska Szymona Hołowni – będą w stanie stworzyć nową jakość. Jest też ścieżka wymarzona przez Platformę, czyli „unowocześnienie” Polski 2050…

Reklama
Reklama

…wchłonięcie jej, jak Nowoczesnej

Tylko trzeba pamiętać, że jeszcze w latach 90. się mówiło, że gdy łączą się dwie partie, to wychodzą z tego trzy. To znaczy każda z nich dzieli się na tych, którzy chcą się połączyć i na tych, którzy nie chcą.

Wydaje się jednak, że w KO nie doszłoby do podziału w przypadku wchłonięcia Polski 2050. To raczej Polska 2050 by się podzieliła.

Pytanie, gdzie by odeszła. Część mogłaby odejść do PSL-u. Pytanie, czy część nie poszłaby w ławy sejmowego planktonu. A rząd, który uzależnia się od poparcia sejmowego planktonu prosi się o porażkę. Wszystkie do tej pory rządy, które traciły formalną większość w Sejmie, którym zmniejszały się kluby parlamentarne znacząco, oddawały władzę. Jeśli rząd chce mieć jakiekolwiek szanse na to, żeby się utrzymać u władzy, to nie może się zadowolić planktonem.

Czy problemem Tymczasowego Ugrupowania Protestu nie jest wejście w struktury władzy? Tak było też z Samoobroną. Trudno być ugrupowaniem protestu, gdy się jest elementem układu rządzącego.

Tak, ale ci, którzy nie weszli do władzy skończyli tak samo, czy nawet jeszcze gorzej. To znaczy szybciej się pogubiły – i Ruch Palikota, i Nowoczesna, i Kukiz’15. I miały równie ostre trajektorie spadkowe.

Partie rządzące, które zachowują się jak opozycja, lądują w opozycji. To nie jest jakiś mechanizm szczególnie zaskakujący

Prof. Jarosław Flis,

Może zatem to sytuacja bez wyjścia. Może na bazie tego elektoratu nie da się zbudować niczego trwałego.

Na proteście i sprzeciwie można zaistnieć, lecz na przeżycie pierwszego sukcesu trzeba mieć jakiś inny pomysł. Wszystkie partie opozycyjne mają problem, gdy zdobędą udział we władzy. Potrzebne jest im coś, co nazywam „zwrotem szczawnickim”, na cześć takiego komitetu w Szczawnicy, którego kandydat w wyborach w 2006 roku wysadził z siodła poprzedniego burmistrza. Komitet nazywał się „Odnowa Szczawnicy”. W 2010 roku nowy burmistrz zabiegał o reelekcję – i wtedy jego komitet nazywał się już „Odnowa i Rozwój Szczawnicy”. Udało mu się utrzymać u władzy. A pod jakim szyldem wystartował w 2014 roku, po ośmiu latach u władzy? Już tylko „Rozwój Szczawnicy”. Bo gdy się osiem lat rządzi, to trudno mówić o odnowie, już się tak wtedy nie da. Więc partie mają ten problem, żeby zauważyć, że już nie są w opozycji. Platforma też tego nie przetrawiła, chociaż lekcja rządów PiS-u była tu bolesna. Bo te metody działania, które służą opozycji – kapitalizacja niezadowolenia społecznego i podgrzewanie konfliktów społecznych, zupełnie nie przystoją partiom rządzącym, są antyskuteczne. Partie rządzące, które zachowują się jak opozycja, lądują w opozycji. To nie jest jakiś mechanizm szczególnie zaskakujący.

Reklama
Reklama

Foto: rp.pl/Weronika Porębska

W przypadku Polski 2050 zabrakło takiego pomysłu, żeby np. stać się takim miejskim PSL-em. Wiadomo, że głównym problemem Platformy jest to, że się zoligarchizowała. Jest w niej już tak, że się „kierownikowi” nie podskakuje. Pozycja szefa koła powiatowego w Platformie w stosunku do Donalda Tuska jest bardzo zbliżona do pozycji szefa koła w PiS-ie w stosunku do prezesa Kaczyńskiego. Trzeba klaskać, wyrażać entuzjazm i patrzeć maślanymi oczami na lidera. To jest bardzo różne od pozycji koła powiatowego w PSL-u, gdzie można wyjść i powiedzieć, że coś mi się nie podoba i robić coś bez oglądania się na centralę.

W Polsce 2050 pojawiają się głosy – podobno Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz jest zwolenniczką takiego rozwiązania – by wyjść z rządu i pozostać jego parlamentarnym zapleczem, żeby móc się jakoś odróżnić i w ten sposób odzyskać elektorat.

To jest droga wprost na mur. Jak spojrzymy na historię wyborów w Polsce, to zawsze najgorzej wychodziły te ugrupowania, co do których na koniec kadencji nie było wiadomo, czy są w opozycji, czy po stronie rządu. Tak było z Unią Wolności w 2001 roku, po opuszczeniu koalicji z AWS. Tak było z PSL po kadencji 2001-2005, gdy partia ta wyleciała z rządu i osiągnęła jeden z gorszych wyników. Później Samoobrona i LPR. Później Lewica i Ruch Palikota, które chciały wejść do rządu Tuska, ale on ich tam chciał. Później Kukiz’15, który właściwie wspierał rząd PiS, choć w nim nie zasiadał. Wahania nie są wyróżnieniem. Trzeba się wyróżniać czymś więcej, trzeba mieć inny program, inne metody działania, inne zaplecze społeczne. Są przecież kraje, w których małe partie przeżywają to, że są w rządzie z dużymi partiami. Chociaż to jest oczywiście trudne.

Jak spojrzymy na historię wyborów w Polsce, to zawsze najgorzej wychodziły te ugrupowania, co do których na koniec kadencji nie było wiadomo, czy są w opozycji, czy po stronie rządu

Prof. Jarosław Flis

U nas takim przykładem jest PSL. Ale PSL jest mocno zakorzeniony. Może problemem Polski 2050 jest brak oparcia partii w strukturach?

Tak, to jest problem, bo trzeba było po prostu od razu zacząć je budować, korzystając z wyborów samorządowych, europejskich. Zająć się budowaniem struktur, a nie marzeniem o prezydenturze. Może jest jeszcze na to czas, ale trzeba mieć kogoś, kto się tym zajmie. Robienie tego z pozycji rządowych jest trudne, to jest robota na 10 godzin dziennie, o ile nie na 16. Żeby stworzyć organizację ogólnopolską, potrzebna jest cała kultura zaangażowania.

Może miejsce Polski 2050 jako Tymczasowego Ugrupowania Protestu zajmie Konfederacja?

To niezwykły przykład, bo łączy dwa organizmy – struktury bez wyborców, czyli to, czym był przez lata Ruch Narodowy i wyborców bez struktur, czyli pokolenia korwinistów. Oni są też beneficjentami tego, że Platforma skręciła w lewo i oddała Konfederacji pole wśród konserwatywno-liberalnych wyborców niecierpiących lewicy. Do sukcesu Konfederacji przyczynił się też PiS – to znaczy jego toporność i konfliktowość, nieskuteczność i wreszcie złodziejstwo. Do Konfederacji popłynęło wielu wyborców PiS-u zawiedzionych tym, że pomimo porażki PiS cały czas gra tę samą melodię. To znaczy: byliśmy genialni, niczego nie zepsuliśmy, nie wiadomo w zasadzie dlaczego oddaliśmy władzę, bo byliśmy świetni i wszystko robiliśmy bezbłędnie. Co najwyżej za rzadko powtarzaliśmy, że Donald Tusk jest niemieckim agentem.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Szymon Hołownia stawia Donalda Tuska pod ścianą. Cztery scenariusze dla koalicji

Może więc Konfederacja zagospodaruje na stałe ten labilny dotychczas elektorat protestu.

Zobaczymy. Wszystkie małe partie żywią się błędami dużych. Głównym wyzwaniem dla Konfederacji jest to, co usłyszałem od ludzi przyglądających się temu z bliska. PiS ma dwa plany na Konfederację po wyborach prezydenckich. Plan A jest taki, że zarzynamy Konfederację i wtedy przejmujemy jej wyborców. A plan B, że przejmujemy wyborców Konfederacji i wtedy ją zarzynamy... Trudno więc przewidzieć, jaki będzie los tego niebanalnego związku za dwa lata.

A nie myśli pan, że PiS chce Konfederację sobie podzielić? Widać wyraźnie, że prezes Jarosław Kaczyński atakuje Sławomira Mentzena i Nową Nadzieję, a nie Ruch Narodowy i Krzysztofa Bosaka.

Ale przecież chłopaki z Konfederacji nie są w ciemię bici. Kto jak kto, ale Bosak to dobrze pamięta, co się działo w koalicji LPR z PiS-em. Wiedzą tam, że związek z prezesem to raczej taki dość toksyczny układ.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Dlaczego Sławomir Mentzen gra na Karola Nawrockiego?

Wróćmy do Polski 2050. Widzi pan dla niej jeszcze jakąś nadzieję?

Do wyborów jeszcze jest daleko. Pytanie, jaki jest zasób tego ugrupowania. Na pewno tym zasobem jest 30-osobowy klub w parlamencie.

Reklama
Reklama

Za chwilę jednak partia ta może mieć więcej posłów, niż wyborców.

Nie wszystkie partie, które składano do grobu w połowie kadencji, ostatecznie tam trafiły. PO miała dołek w styczniu 2021 i tak samo pięć lat wcześniej. W połowie 2017 roku PiS miał gorsze notowania niż Koalicja Obywatelska teraz, a przecież do tego w ogóle nie miał sojuszników. PiS był całą bazą rządu i tą bazą było 32 proc. Tak że wiele jest się w stanie zmienić. Do tego jest jednak potrzebny jakiś pomysł, coś, co nie jest tylko chwilowym skokiem zasięgów w mediach społecznościowych. Pytanie, czy w Polsce 2050 jest ktoś, kto jest to po pierwsze ogarnąć, po drugie opowiedzieć tak, żeby ludzie się w to zaangażowali. To wszystko są trudne sprawy i to może nie wyjść, ale potencjalnie może też wyjść. Na razie nikt tego nie spróbował. Szanse są oczywiście mniejsze niż większe. Nadzieją dla Polski 2050 może być to, że konkurencja jest naprawdę słaba, struktury KO nie są w dużo lepszym stanie niż struktury Polski 2050. Choć na pewno mają lepsze samopoczucie. Tylko samopoczucie to PiS też miał świetne wiosną 2023 roku.

„Rzeczpospolita”: Ryszard Petru mówi, że Polska 2050 może powalczyć o 10-15 proc. poparcia. Czy rzeczywiście istnieje tak duży elektorat, o który partia ta może dziś zabiegać?

Prof. Jarosław Flis: Elektorat TUP, czyli Tymczasowego Ugrupowania Protestu nadal istnieje, tylko pozbył się kluczowego zasobu. Jak bowiem słusznie zauważył Alan Sikk, estoński badacz problemu, głównym atutem nowych partii jest to, że są nowe. A głównym atutem starych partii, dopowiadając, jest to, że są stare. I w kolejnych wyborach nowe partie już nie są nowe, a stare partie są dalej stare. I w tym sensie to jest pewien dramat. Przez ostatnie dwa lata wydawało się, że Polska 2050 to pierwszy TUP, który osiągnął tak wiele. Może jeszcze tylko Samoobrona, która miała swojego wicepremiera, miała podobne osiągnięcia…

Pozostało jeszcze 93% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
„Nie dajcie się nabrać”. Kaczyński komentuje słowa Tuska o migracji
Polityka
Pakt migracyjny. Polska nie będzie musiała płacić? Nieoficjalne doniesienia
Polityka
Sondaż: Czy Szymon Hołownia powinien odejść z polskiej polityki?
Polityka
Ryszard Petru: Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz nie powinna zostać wicepremierem. Zapraszam na debatę
Reklama
Reklama