Reklama

Cieślak-Wróblewska: Finanse publiczne to temat tabu, którego nie możemy dłużej unikać

Dobrze, że wybory prezydenta RP wreszcie się skończyły. Można i trzeba zacząć rozmawiać o poważnych sprawach, takich jak galopujące zadłużenie państwa.

Publikacja: 02.06.2025 04:35

Ministerstwo Finansów

Ministerstwo Finansów

Foto: AdobeStock

W prezydenckiej kampanii wyborczej temat kondycji finansów publicznych w zasadzie nie istniał. Karol Nawrocki co prawda grzmiał o rosnącym długu „narodowym”, ale nie pokusił się o głębszą analizę, z czego to wynika ani co z tym fantem zrobić.

Co kandydaci mówili o stanie finansów publicznych

Rafał Trzaskowski o długu w ogóle nie mówił, za to zdaje się chętnie przyłożyłby rękę do jego zwiększenia. Bo jego pierwszą decyzją jako prezydenta miało być pośpieszanie rządu w utracie 56 mld zł, czyli w kwestii podwyżki kwoty wolnej w PIT do 60 tys. zł.

Czytaj więcej

Polska na kursie kolizyjnym z długiem. „Budżetowe piekło istnieje”

Zrozumiałe jest, że w czasie kampanii wyborczej nikt nie chce poruszać trudnych tematów. A takim jest właśnie stan finansów publicznych – z ogromnymi deficytami i galopującym zadłużeniem, które już wkrótce de facto przekroczy konstytucyjny limit. Żaden kandydat nie chce przecież być posłańcem złej nowiny o koniecznym zaciskaniu pasa. Problem w tym, że w Polsce kampania wyborcza trwała permanentnie przez ostatnie niemal dwa lata: po wyborach do Sejmu 2023 r. były wybory do Parlamentu Europejskiego, samorządowe, i teraz – na prezydenta RP.

Dobrze więc, że wreszcie mamy koniec tego nieustającego cyklu walki o głosy Polaków. Nie tylko będzie można, ale trzeba będzie zacząć poważną debatę. Dłużej tematu pogarszającego się stanu finansów publicznych unikać się już nie da. Politycy muszą wziąć na siebie odpowiedzialność również za bezpieczeństwo fiskalne, bo konsekwencje dalszej ignorancji mogą być bardzo groźne. Dług publiczny może wyrwać się spod kontroli, niosąc ze sobą ryzyko utraty zaufania inwestorów, wzrostu kosztów obsługi długu i w konsekwencji – obniżenia poziomu życia Polaków.

Reklama
Reklama

Jakie skutki nadmiernego długu? 

Musimy sobie uświadomić, że hojność państwa, choć często motywowana szczytnymi celami, ma swoje granice. Bez solidnych fundamentów finansowych każda obietnica pozostaje jedynie pustym hasłem.

Co jest potrzebne? Prostych recept nie ma. Może konieczne są działania na rzecz zwiększenia dochodów budżetowych, w tym podwyżki podatków, a może trzeba ciąć wydatki, zwłaszcza te socjalne... A może w ślad za innymi rozwiniętymi krajami powinniśmy zdecydować się na ścieżkę rozwoju poprzez dług, czyli zadłużenie wyższe niż konstytucyjny limit 60 proc. PKB? Ale to oznacza, że coraz wyższe kwoty będziemy musieli wydawać na same odsetki od rosnącego długu. Już teraz przeznaczamy na to dużo więcej niż na 800+.

Kwestia jest otwarta, opcji sporo, ale wiadomo, że konieczna wiarygodna, długofalowa wizja dla finansów publicznych i szeroka publiczna debata, gdzie zmierzamy i jak chcemy to osiągnąć. Jeśli rząd nie podejmie tematu już teraz, gdy jeszcze mamy przestrzeń manewru, to za chwilę może być już za późno.

W prezydenckiej kampanii wyborczej temat kondycji finansów publicznych w zasadzie nie istniał. Karol Nawrocki co prawda grzmiał o rosnącym długu „narodowym”, ale nie pokusił się o głębszą analizę, z czego to wynika ani co z tym fantem zrobić.

Co kandydaci mówili o stanie finansów publicznych

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Polska Rzeczpospolita Piratów
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Polska Rzeczpospolita Piratów Drogowych
Opinie Ekonomiczne
Polscy przedsiębiorcy apelują o państwową pomoc dla Barlinka po rosyjskim ataku
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Strategia szaleńca?
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Opinie Ekonomiczne
Katarzyna Kucharczyk: Technologia atakuje. Należy się bać?
Reklama
Reklama