Ryszard Petru, dyrektor zarządzający PKO BP
W zeszły czwartek prezes Europejskiego Banku Centralnego, odpowiadając na pierwsze pytanie dziennikarza, powiedział, że podwyżka stóp procentowych na kolejnym posiedzeniu jest prawdopodobna. Trudno o bardziej jednoznaczną deklarację. Rynek w pełni wycenia podwyżkę na najbliższym posiedzeniu, a w perspektywie najbliższych sześciu miesięcy spodziewa się, że koszt pieniądza wzrośnie po raz kolejny.
Pytanie, obecne wyceny rynkowe są podyktowane ostatnimi zwyżkami cen surowców, a w jakim stopniu jest to pochodna powoli odbudowującego się ożywienia w gospodarce. Gdyby wziąć pod uwagę wyłącznie prognozy banku centralnego eurolandu na najbliższe dwa lata, to po oczekiwanym przejściowym wzroście inflacji w roku 2011 w przedziale 2,0 – 2,6 proc. inflacja spada w roku 2012 do 1,0 – 2,4 proc. Ale bilans ryzyka dla tej prognozy wskazuje na przewagę czynników, które mogą oddziaływać w kierunku wyższej inflacji. Jednakże to nie same prognozy inflacji na najbliższe lata były powodem zapowiedzi podwyżki stóp. Z komunikatu opublikowanego po posiedzeniu ECB widać, że główna obawa bankierów centralnych eurolandu dotyczy utrwalenia się podwyższonych oczekiwań inflacyjnych w dłuższej perspektywie i wystąpienia efektów drugiej rundy.
Sama zapowiedź podwyżek stóp już dużo zrobiła. Wzrosły stawki na rynku pieniężnym, umocniło się euro wobec dolara i tym samym EBC poprzez działanie wyłącznie werbalne zaostrzył warunki monetarne w strefie euro. Dodatkowo wysłał mocny sygnał do prowadzących negocjacje płacowe, że jakiekolwiek nadmierne podwyżki będą musiały się spotkać z reakcją władz monetarnych. Jak się mówi A, to po jakimś czasie przyjdzie czas na B. EBC nie może pozostawić niezmienionych stóp na swym najbliższym posiedzeniu w kwietniu, chyba że warunki makroekonomiczne zmienią się na tyle, żeby uzasadnić zasadniczą zmianę oceny rzeczywistości gospodarczej w perspektywie jednego miesiąca.
Aby jednak nie stworzyć wrażenia rozpoczynania cyklu podwyżek stóp procentowych, prezes Trichet dał jednoznacznie do zrozumienia, że nie będzie to w żadnym razie rozpoczęcie cyklu podwyżek. Tak więc chodziło o efekt, który został już osiągnięty, czyli lekkiego zaostrzenia parametrów monetarnych i sygnału, że wszelka presja inflacyjna będzie bacznie monitorowana.