Mimo tak długiego czasu w dziesięciostronicowym liście Jacka Rostowskiego (100 stron z załącznikami) nie ma merytorycznej oceny działań, które miały nas ustrzec przed zmianami w OFE. Ogranicza się on wyłącznie do stwierdzenia, że propozycje Balcerowicza i FOR są niewystarczające. Podaje też w wątpliwość to, czy spotkałyby się one z uznaniem parlamentu. „Drogi Leszku, mylisz się" – pisze Rostowski. Dodaje, że tylko działania rządu mogą nas ustrzec przed niepotrzebnym narastaniem długu.
Działania ograniczające wysokość składki, jaką dziś ZUS przekazuje na nasze konta do OFE.
To, co najbardziej uderza w stylu działania ministra, to nie zwłoka w reakcji na propozycje FOR – unijnemu komisarzowi Oli Rehnowi też kazał czekać na odpowiedź na list ponad sześć tygodni – ale forma, w jakiej komunikuje się z profesorem. List został dostarczony do fundacji FOR w godzinach wieczornych, gdy w biurze już nikogo nie było, a sam Balcerowicz prowadzi cykl wykładów w Polsce. Niemal natychmiast treść listu ujawniono zaś jednej z wybranych redakcji. Adresat mógł więc zapoznać się z odpowiedzią ministra wyłącznie z mediów. To co najmniej niezręczność, jeśli nie duże faux pas.
Rostowski chce więc konfrontacji z prof. Balcerowiczem – w radiu albo telewizji. List ministra finansów świadczy, że spór będzie raczej wyłącznie personalny. Ciągle – mimo upływu sześciu tygodni – Rostowski nie odniósł się merytorycznie do zmian proponowanych przez FOR.