Banki coraz głębiej sięgają do naszych kieszeni

Nazwanie ostatnio prowadzonej przez banki polityki agresywną nie będzie przesadą. Czasami odnoszę wrażenie, że ktoś stracił głowę.

Publikacja: 02.09.2013 16:00

Banki coraz głębiej sięgają do naszych kieszeni

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Po pierwsze koszt prowadzenia rachunków bankowych. Kolega opowiedział mi dzisiaj anegdotkę. Bank poinformował go, że zacznie mu naliczać opłaty za wypłaty z bankomatów, jeżeli nie zacznie na nie wpływać wynagrodzenie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że kolega prowadzi firmę i z kontrahentami rozlicza się za pomocą konta służbowego. Dla banku nie jest jednak ważne, jak się na szczęście okazało, kto będzie wpłacał regularnie pieniądze na jego konto, byle w tytule przelewu znalazło się słowo „wynagrodzenie".  Żeby dopełnić obraz dodam, że oba konta i firmowe i osobiste ma w tym samym banku. Ja tej logiki nie rozumiem.

Problem jest już znalezienie konta za prowadzenie którego bank nie będzie pobierał opłat, nie będziemy musieli płacić za korzystanie z karty debetowej. A już darmowe przelewy, nawet przy wysokim obrocie na koncie są coraz częściej luksusem.

Banki, które zbyt mocno przykręcą śrubę swoim klientom muszą liczyć się z tym, że zaczną oni przenosić swoje pieniądze do innych banków.

Kto wie, może jak banki zaczną jeszcze bardziej dokręcać śrubę wrócą czasy, kiedy pensje będziemy odbierać w gotówce, trzymać ją w skarpecie a rachunki za prąd czy płacić bezpośrednio u usługodawców?

Po drugie kredyty konsumpcyjne, linie debetowe i karty kredytowe. Mam wrażenie, że coraz o nie łatwiej a przedstawicieli banków, którzy dzwonię do nas co i rusz z kolejnymi ofertami, nie patrzą czy klient będzie w stanie uporać się z kolejnym obciążeniem. Najważniejsze, że zapłaci prowizję i odsetki. Pieniądze na koncie można dostać w ciągu 15 minut, nawet nie trzeba iść do banku. To bank zadzwoni do nas z ofertą. Najprostszym sposobem na ustalenie całkowitego kosztu kredytu jest pomożenie liczny rat przez ich kwotę. Wielu klientów tego nie robi. Gdyby robiło, zapewne nie zaciągałoby kolejnych, nie zawsze potrzebnych zobowiązań.

W przypadku kredytów hipotecznych może na nas czekać jeszcze jeden haczyk – konieczność założenia konta z którego kredyt będzie obsługiwany. Takiego konta, którego prowadzenie kosztuje - w jednym z wiodących banków – 25 zł miesięcznie.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że banki robią wszystko, by zarobić na nas jak najwięcej i mało przejmują się ryzykiem.

Po pierwsze koszt prowadzenia rachunków bankowych. Kolega opowiedział mi dzisiaj anegdotkę. Bank poinformował go, że zacznie mu naliczać opłaty za wypłaty z bankomatów, jeżeli nie zacznie na nie wpływać wynagrodzenie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że kolega prowadzi firmę i z kontrahentami rozlicza się za pomocą konta służbowego. Dla banku nie jest jednak ważne, jak się na szczęście okazało, kto będzie wpłacał regularnie pieniądze na jego konto, byle w tytule przelewu znalazło się słowo „wynagrodzenie".  Żeby dopełnić obraz dodam, że oba konta i firmowe i osobiste ma w tym samym banku. Ja tej logiki nie rozumiem.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację