Reklama
Rozwiń
Reklama

Brytyjskie media o Twarkowskim: jedno z najbardziej olśniewających przedstawień

„Rohtko” Łukasza Twarkowskiego wg scenariusza i z dramaturgią Anki Herbut, pokazywany cztery razy w Barbican Theatre w Londynie pod szyldem UK/PL Season 25 wywołał frenetyczne owacje widzów, entuzjastyczne recenzje i może zagwarantować reżyserowi zaproszenia do pokazów i realizacji premier w Anglii do 2029 r.

Publikacja: 04.10.2025 21:58

„Rohtko" Łukasza Twarkowskiego

„Rohtko" Łukasza Twarkowskiego

Foto: Artūrs Pavlovs

Korespondencja z Londynu
Są takie teatry, gdzie pokazanie swoich spektakli potwierdza obecność w światowej czołówce i otwiera drzwi do jeszcze wyższych poziomów kariery. Londyński Barbican Theatre, który może pomieścić 1200 widzów, należy bezsprzecznie do nich. Cztery zaś pokazy „Rohtko” (z Teatru Dailes w Rydze) w dniach 2-5 października zaplanowano już na czas, gdy w toku są kuluarowe rozmowy o prezentacji wcześniejszych, nowych i dopiero zaplanowanych tytułów Łukasza Twarkowskiego.

Reklama
Reklama

Łukasz Twarkowski i brytyjskie plany 

Nie możemy jeszcze o tym informować, bo umowy nie są podpisane, jednak dwie czołowe londyńskie instytucje chcą połączyć siły w sprawie pokazu jednego z tytułów – jedna spoza branży scenicznej to światowy crème de la crème, zaś kolejna spoza Londynu rozważa plan wejścia w koprodukcję trzeciej części trylogii Łukasza Twarkowskiego. Po premierze pierwszej – „Quanta”, drugą – „Oracle” przy udziale Instytutu Adama Mickiewicza pokazano w ostatnich tygodniach na Ruhrtriennale i w Teatrze Dailes w Rydze. Teraz rozmowy dotyczą pokazu w Wielkiej Brytanii całości trylogii.

Ubezpieczać je będą entuzjastyczne recenzje „Rohtko” w Barbican. „The Guardian” napisał: „Teatr nie musi być nudny!”. Recenzentka wpływowego portalu „All That Dazzles”: „Prawdopodobnie jedno z najbardziej olśniewających przedstawień, jakie widziałam w teatrze”. Branżowe „The Stage” stwierdziło: „Przebojowa refleksja polskiego reżysera Łukasza Twarkowskiego na temat sztuki i jej wartości – to doprowadzające do furii, wciągające i wyjątkowe doświadczenie multimedialne”.

„The Review Hub” dodaje: „Skala wizji jest wręcz zdumiewająca”. CityAM też pada na kolana: „Rohtko” to jedno z najbardziej zdumiewających dzieł, jakie widziałem na londyńskiej scenie. Stworzone przez polskiego reżysera Łukasza Twarkowskiego, przełamuje granice gatunków; to połączenie teatru, kina na żywo, instalacji, tańca i techno”. Na koniec BroadwayWorld.com: „Oszałamiające pod względem skali dzieło”.

Reklama
Reklama

Teraz Twarkowskiego czekają pokazy „Oracle” w Genewie, Mediolanie i Nowym Jorku, zaś sześć podróżujących po świecie tytułów daje mu specjalne miejsce w globalnym teatrze.

Łukasz Twarkowski i pokazy w Barbican Theatre

Znamienne, że tylko jeden spektakl „Employees” powstał w całości w Warszawie – w Studio, najbardziej kameralny. Bo Twarkowski tworzy teatr totalny, w wielkiej skali, w którym praca nad widowiskiem trwa przynajmniej rok. W „Rohtko” słowo (scenariusz i dramaturgia Anka Herbut) jest wzmocnione dopalaczami panoramicznych filmowych projekcji dialogów oraz pełnych milczenia impresji. Muzyka Lubomira Grzelaka brzmi mocno jak na rejwach, w jej rytm tańczą aktorzy, ale również mansjony bądź – jak ktoś woli – kubiki nafaszerowane scenografią (Fabien Lede), elektroniką, mieszczące poza aktorami ekipy kamerowe, bo transmisja bliskiego planu na wielkoformatowe ekrany łączy wszystko w multimedialną całość. Reżyser obraca tymi wszystkimi puzzlami niczym kostką Rubika. Prostopadłościany dzielą się na restauracje, bary, sale, mieszkania czy galerie sztuki. Obrotówka kręci się jak w kalejdoskopie.

Prawdopodobnie jedno z najbardziej olśniewających przedstawień, jakie widziałam w teatrze

All That Dazzles

„Rohtko" potwierdza, że Twarkowski uwielbia pokazywać zanikającą w dzisiejszym świecie granicę między prawdą a fikcją i kłamstwem, naturalnością a szalbierstwem i hochszstaplerką, realnymi wartościami a fejkami. Całą tę grę spekulacji, jaka się wokół nich rozgrywa. Aktorski monolog dostawcy Volta na początku ostrzega nas przed „iluzją” teatru oraz przed wielopiętrowością i lustrzanymi odbiciami relacji między aktorami a ich postaciami. A potem i tak idziemy za nimi , jakby to było prawdziwe życie – co z tego, że steatralizowane, filmowane bądź w bezpośredniej transmisji. Przecież tak wygląda nasza rzeczywistość – coraz bardziej nierzeczywista.

Czytaj więcej

Łukasz Twarkowski: Nasza scyborgizowana natura

W „Rohtko” kanwę stanowi historia falsyfikatu dzieła awangardzisty o żydowsko-łotewskich korzeniach (stąd celowy błąd w tytule), który po ekspertyzach najwybitniejszych rzeczoznawców, przekonanych o oryginalności dzieła, został sprzedany za 8,5 mln dol. kolekcjonerowi. Gdy sprawa wyszła na jaw, skandal był gigantyczny, zaś irytacja wprowadzonego w błąd właściciela, który przez wiele lat miał wrażenie, że podziwia wyjątkową sztukę, tymczasem zachwycał się genialną podróbką chińskiego migranta – jest jednym z mocniejszych wątków. Czy współczesnymi mistrzami zostają więc ci, którzy nie są godni wielkich poprzedników, czy z Rothko to był jednak wypadek przy pracy?

Reklama
Reklama

Awangarda XX wieku i dzisiejsi artyści

Twarkowski i Herbut stawiają też ważne z perspektywy dzisiejszego rynku sztuki pytania o niezależność artystów, wchodzących w układy z marszandami bądź inwestorami. Sztandarową postacią protestu przeciwko komercjalizacji jest właśnie Rothko. W scenie pełnej wzburzenia odrzuca lukratywne zamówienie i zabrania handlu tym, co jest efektem jego emocji, cierpienia, a ostatecznie depresji, która w końcu doprowadziła go  do osamotnienia i samobójstwa. Ilu jeszcze dzisiaj jest takich niezależnych?

Rothko (Juris Bartkevičs) jest pokazany na tle amerykańskiej bohemy, w tym Jacksona Pollocka i Andy’ego Warhola, a Twarkowski wyświetla na ekranie slogan „papieża pop artu”, który stwierdził, że biznes jest największą sztuką. Tak się dzieje, poczynając od transformacji prac artystów w arcydzieła, co wobec nadmiaru pieniędzy na rynku i snobizmu kolekcjonerów, napędza spiralę tworzenia alternatywnej waluty, jaką jest sztuka. Im bardziej niewymierna – tym bardziej bezcenna? W spektaklu pada szydercze pytanie: czy dobra sztuka może być tania? Każdy sobie sam odpowie na to pytanie.

Czytaj więcej

Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje

Jednocześnie spektakl nie zamyka się w historii awangardy XX w., gdy abstrakcyjna bądź popkulturowa sztuka komercjalizowała się, lecz wciąż była oryginalna. Teraz częściej dominuje koncept, trick. Czasami tani. Dlatego po serii niezwykle sugestywnych scen rozgrywających się w restauracjach Nowego Jorku, gdzie spotykali się artyści, marszandzi, eksperci, oraz ci, którzy o świat sztuki chcieli się choćby otrzeć, bo jednak jest ciekawszy od codzienności – oglądamy dzisiejszego „producenta sztuki” i „powtórki autentyczności”, czyli recyklingu bądź wirtualnego dzieła w stylu niewymienialnego tokena NFT.

Jego rozmowa z młodą artystką – Herbut w scenariuszu ironizuje, że to coś w stylu Tarantino – jest majstersztykiem rozpisanym na zbliżenia aktorów (rewelacyjni Mārtiņš Upenieks i Katarzyna Osipuk), smaczków konsumpcji świetnych dań, ale też kupowania, konsumowania lub seksualizowania drugiego człowieka. Zmysłowa konwersacja, pełna dwuznacznych uśmiechów i gestów – obrazuje charakter tego, co wcześniej czy później może stać się prywatno-zawodową transakcją, mniej lub bardziej zawoalowanym aktem sprzedaży. Chyba że artystka powie radykalne „nie".

Łukasz Twarkowski i łotewski teatr

Ale czy naprawdę wszystko w sztuce musi być biznesem? Na szczęście nie. Polski aktor Andrzej (Andrzej Jakubczyk) po prostu kocha teatr, nie zarabia na nim, jest wręcz bezdomny, ale chce zagrać Rothko, bo aktorstwo to jego pasja, sposób życia. Tak jak dla Chińczyków  ich slow food i gotowanie, gdy Europejczycy i Amerykanie zamieniają życie w fast food sławy, karier, łutu szczęścia, arcydzieł, pieniędzy. Szaleństwa!

Reklama
Reklama

Jedni chcą być rekinami i przegrają, drudzy zaś idealistami i być może mają więcej szans na spełnienie. W końcu to Chińczyk Pei-Shen Qian namalował idealną kopię m. in. obrazu Rothko, który za swoją sztukę zapłacił życiem, zaś Qian żył – podobno – nieświadomy wartości swoich prac. Twarkowski bierze całość w klamrę symbolu dzisiejszego handlu, którym jest Volt. Kurier tej firmy dostarcza w termoizolacyjnej torbie makietę jednocześnie restauracji i galerii, czyli całości projektu, jaki stanowi „Rohtko”.

Czytaj więcej

Zbigniew Preisner w Londynie w kasku jak stoczniowiec. „Bądź wierny, idź"

Na koniec zaś warto zapytać samego Twarkowskiego o to, czy dobra sztuka może być tania? Podobno Łotysze wyłożyli na produkcję równowartość 1,5 mln zł. Zachowali się jak wzorowy marszand z intuicją i czerpią z tego korzyści, jeżdżąc po całym świecie.

Sztuka na pewno musi być przede wszystkim niezależna – zarówno jeśli chodzi o zarządzanie, jak i proces twórczy. Na tym tle warto przypomnieć, że „Rohtko” powstał w łotewskim Teatrze Dailes, w okresie gdy u nas, również przy udziale ministra kultury Piotra Glińskiego (PiS), niszczony był Teatr Polski we Wrocławiu, z którym wcześniej współpracował Łukasz Twarkowski. Nie mogąc pracować na swoim poziomie w Polsce – polski reżyser znalazł wsparcie w Rydze. Na szczęście program UK/ Poland Season 2025 naprawia błędy poprzedniej ekipy rządowej. Warto dodać, że w okresie premiery w jej powstanie zaangażował się Teatr im. Kochanowskiego w Opolu. Stąd udział w spektaklu dwójki polskich aktorów – Osipuk i Jakubczyka.

„Every Minute Motherland" Michała Kuźminskiego w Londynie

Każdy pokaz „Rohtko”, gdy aktorzy wychodzą na scenę do braw, kończy wyświetlenie ukraińskiej flagi z hasłem „Russian Warship. Fuck Yourself”. Agresji rosyjskiej na Ukrainie, losom Ukraińców na emigracji, w tym ukraińskich tancerek w Polsce, a także związanym z tym decyzjom polskich artystów – poświęcony jest spektakl „Every Minute Motherhood”, który był prezentowany pod szyldem UK/PL Season 2025 w prestiżowym londyńskim Place, w wykonaniu Maciej Kuźmiński Company.

Reklama
Reklama

Moje ciało nie chciało tańczy

Daria Koval, ukraińska tancerka o sobie po wybuchu wojny

„Moje ciało nie chciało tańczyć” – wyznaje Daria Koval, ukraińska tancerka w filmie dokumentalnym towarzyszącym przedstawieniu. Michał Kuźmiński, choreograf, wspomina o tym, że nie chciał się wcześniej angażować w polityczne sprawy. Agresja Rosji na Ukrainę postawiła go w biegunowo innej sytuacji: nie mógł pozostać obojętny.

W dokumencie oglądamy pierwsze spotkania ukraińskich artystek, które znalazły schronienie w Polsce, i polskich współtwórców spektaklu. Jeśli ktokolwiek przyzwyczaił się do wojny – film i choreografia, stworzone w 2022 r., przywołują wielkie emocje tamtego czasu. To opowieść o próbie odnalezienia się w najgorszym okresie niepewności oraz przetrwania pierwszej traumy, nauczania tańca przez zoom czy rozmowy z dziewczynką, której mama wbrew mężowi i ojcu decyduje się na powrót do Charkowa, bombardowanego przez Rosjan.

Wojna siłą rzeczy jest współreżyserką „Every Minute Motherhood”. Jest wyczuwalna w myślach artystów, ich natręctwach, w miejscach, gdzie ćwiczą, tworzą spektakl oraz w pokojach, gdzie wypoczywają.

Reklama
Reklama

Najpierw wywołuje strach, ale z czasem budzi wściekłość i opór w postaci zbiorowych układów choreograficznych. Potem trauma staje się rodzajem szczepionki i animatorką indywidualnej autoterapii przez taniec. Prowokuje bunt. Reakcje obronne. Noga tancerki przeistacza się w armatę, umożliwiającą obronę przed agresorami. Jednocześnie ciała tancerek i tancerzy nie kryją obsesji wojny, mutujących w coraz to nowe formy – m. in. w podświadome odruchy i tiki na granicy szaleństwa.

Integruje wszystkich ukraińska muzyka, scalająca zespół w manifestacji siły, solidarności i nieugiętości.

Pokazy obu spektakli były częścią programu UK/Poland Season 2025, realizowanego przez Instytut Adama Mickiewicza, Instytut Kultury Polskiej w Londynie i British Council.

Korespondencja z Londynu
Są takie teatry, gdzie pokazanie swoich spektakli potwierdza obecność w światowej czołówce i otwiera drzwi do jeszcze wyższych poziomów kariery. Londyński Barbican Theatre, który może pomieścić 1200 widzów, należy bezsprzecznie do nich. Cztery zaś pokazy „Rohtko” (z Teatru Dailes w Rydze) w dniach 2-5 października zaplanowano już na czas, gdy w toku są kuluarowe rozmowy o prezentacji wcześniejszych, nowych i dopiero zaplanowanych tytułów Łukasza Twarkowskiego.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Teatr
Psychiczne problemy młodzieży. Marcin Teodorczyk z Nagrodą im. Różewicza
Teatr
Polski Balet Narodowy i czysta radość perfekcyjnego tańca
Teatr
Ministerstwo Kultury chce przejąć Teatr im. Żeromskiego w Kielcach
Teatr
Proces zabójcy prezydenta w dniu Święta Niepodległości w krakowskim teatrze
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Teatr
W Teatrze TV wygrywa rodzinna historia
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama