Reklama

Brak ustawy o teatrze to absurd

Powinniśmy stworzyć odrębny, polski model teatru, korzystając z dobrych praktyk i rozwiązań, które działają - mówi Ewa Pilawska, prezeska Unii Polskich Teatrów, dyrektorka Teatru Powszechnego w Łodzi.

Publikacja: 19.12.2025 04:45

Ewa Pilawska, prezeska Unii Polskich Teatrów, dyrektorka Teatru Powszechnego w Łodzi, inicjatorka Po

Ewa Pilawska, prezeska Unii Polskich Teatrów, dyrektorka Teatru Powszechnego w Łodzi, inicjatorka Polskiego Centrum Komedii

Foto: Maciej Zakrzewski/ Mat.Pras.

W 1996 r. uchwalono ustawę o muzeach, w 2005 r. o kinematografii, tymczasem teatr, który jest wyjątkową dziedziną opartą na bieżącej, twórczej pracy na własnej psychice i organizmie, pozostaje wrzucony do jednego worka z takimi instytucjami jak domy kultury i kina. Czy to nie absurd?

Trudno się nie zgodzić, to absurd.

Jakie są europejskie standardy?

Ciężko mówić o jednym standardzie, bo każdy kraj ma swoją specyfikę. W 2022 r. Komisja Europejska opublikowała przekrojowe opracowanie, które porównuje teatry we wszystkich krajach w Unii Europejskiej w kontekście sytuacji po pandemii. Widać w nim wyraźnie, że się różnimy. W większości działa system stałych dotacji dla teatrów, ale w wielu krajach dużo istotniejszy jest system grantowy. W niektórych krajach jest dużo więcej teatrów prywatnych i niewielkich NGO-sów, podczas gdy w innych dominują teatry publiczne. Różne są możliwości pozyskiwania środków w formie mecenatu z sektora prywatnego i odliczania podatku. Myślę, że my powinniśmy stworzyć odrębny, polski model teatru, korzystając z dobrych praktyk i rozwiązań, które działają.

Cieszę się, że kontynuujemy to, co wcześniej w Unii robili poprzednicy – Unia za prezesury Macieja Englerta wypracowała wiele rozwiązań prawnych, które usprawniają współcześnie działanie polskiego teatru. Unia nigdy nie była i nie jest „celebrycka”. Zawsze skupiamy się na merytorycznej pracy i konkretach, tylko w ten sposób można realnie coś zmienić

Ewa Pilawska

Jest pani prezeską Unii Polskich Teatrów. Nieoficjalnie wiadomo, że kierowana przez panią Unia pracuje nad ustawą. Jakie są założenia tej pracy?

Obecnie pracujemy nad nowelizacją obecnej ustawy, a docelowo nad osobną ustawą o teatrach. Głównym celem Unii jest działanie dla całego środowiska teatralnego, a nie czyjegoś partykularnego interesu. Z tą myślą, zaraz po ogłoszeniu naboru uwag do nowelizacji ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, zwróciliśmy się jako Unia Polskich Teatrów do organizacji skupiających ludzi teatru: Związku Zawodowego Aktorów Polskich, Gildii Polskich Reżyserek i Reżyserów Teatralnych, Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów, Gildii Scenografów i Scenografek. Odbyliśmy szereg długich, ważnych, ale i trudnych spotkań i rozmów. W efekcie udało się coś niesamowicie istotnego i konsolidującego – choć na niektóre tematy mieliśmy odmienne zdania, wspólnie zgłosiliśmy w czerwcu tego roku pakiet uwag do obowiązującej ustawy. Dokument ma kilkadziesiąt stron – obejmuje kwestie zatrudnienia, czasu pracy, powoływania dyrektorów, organizacji instytucji, etosu aktora teatralnego, sytuacji teatrów w mniejszych miastach i poza tak zwanym „centrum”. Cieszę się, że kontynuujemy to, co wcześniej w Unii robili poprzednicy – Unia za prezesury Macieja Englerta wypracowała wiele rozwiązań prawnych, które usprawniają współcześnie działanie polskiego teatru. Unia nigdy nie była i nie jest „celebrycka”. Zawsze skupiamy się na merytorycznej pracy i konkretach, tylko w ten sposób można realnie coś zmienić.

Czytaj więcej

Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Reklama
Reklama

Czy uporządkowania wymagają konkursy na dyrektorów, by wszędzie panowały te same zasady, czego nie było np. w konkursie na dyrektora Teatru Narodowego, gdy ministra Hanna Wróblewska nie kierowała się żadnym kluczem instytucjonalnym, tylko powołała swoich reprezentantów, a także w przypadku Instytutu Teatralnego, gdzie była parzysta liczba jurorów i jurorek, zaś ówczesna szefowa resortu zawarowała sobie wybór i wybrała ostatecznie osobę, która w pierwszej turze głosowania otrzymała 1 punkt, a osobę z 4 punktami pominęła?

W zestawie propozycji do nowelizacji jednogłośnie wskazaliśmy i zdefiniowaliśmy proceduralnie (wraz z propozycją odpolitycznienia komisji) trzy drogi wyboru dyrektora: powołanie bez konkursu, konkurs otwarty oraz konkurs zamknięty. Ten trzeci to nasza propozycja usankcjonowania prawnego formy, którą wspomniana ministra Wróblewska zastosowała przy wyborze dyrektora sceny narodowej.

To prawda, ale ja mówiłem o składzie komisji.

Na marginesie – nie uważam, aby ministra kultury miała złe intencje przy wyborze dyrektora Teatru Narodowego. Moim zdaniem zabrakło rozmowy – tym bardziej, że Jan Englert jest w półce mistrzów, nic nie musi udowadniać. Zbudował oblicze Narodowego po dyrekcji Grzegorzewskiego, wybitnego twórcy, który bardzo krótko był dyrektorem w szczególnym momencie po pożarze (remont trwał przez około 12 lat, teatr bardzo długo był nieczynny). Jan Englert nie planował pozostania w Narodowym, więc według mnie tę zmianę pokoleniową należało poprowadzić z szacunkiem i zrozumieniem wyjątkowości sceny narodowej. Cieszę się, że Jan Klata jest dyrektorem, trzymam za niego kciuki.

Sytuacja z Kielcami jest kolejnym smutnym przykładem tego, jak polityka może niszczyć kulturę

Ewa Pilawska

Jak się okazuje nawet powołanie komisji konkursowej niezwykle reprezentatywnej, jak było w przypadku Teatru im. Żeromskiego w Kielcach, przy złej woli i politycznych manipulacjach może nie przynieść rozwiązania. Zwycięzca Jacek Jabrzyk od ponad pół roku nie jest mianowany przez Urząd Marszałkowski, działa prawo kaduka, sprawa ślimaczy się w sądach. Z kolei w Radomiu mamy przez rok pełniącego obowiązki dyrektora. Co z tym robić?

Sytuacja z Kielcami jest kolejnym smutnym przykładem tego, jak polityka może niszczyć kulturę. Michał Kotański (obecnie znakomicie kierujący Teatrem Telewizji) stworzył w Kielcach świetny zespół i zrealizował wielką inwestycję, zbudował nowoczesne miejsce wypełnione wartościową sztuką. Gdy byłam tam kilka miesięcy temu, czułam ducha, zryw, gotowość do walki o teatr. Oby upływający czas nie działał na niekorzyść i aby te wartości nie uleciały... Interweniowaliśmy w sprawie kieleckiego teatru, zwracając się trzykrotnie do zarządu województwa świętokrzyskiego – podobnie jak interweniowaliśmy w innych przypadkach, kiedy należało bronić teatrów (między innymi awantura wokół Teatru im. Słowackiego w Krakowie, oskarżenia i odsunięcie od stanowiska dyrektora Bartosza Szydłowskiego pomimo uniewinnienia, bulwersująca sprawa siedziby szczecińskiego Teatru Współczesnego). Wierzymy, że Jacek Jabrzyk zostanie powołany. Nie może być tak, że pomysłem na rozwiązanie problemu będzie zmiana organizatora teatru – jest propozycja, aby organizatorem Teatru Żeromskiego zostało Ministerstwo zamiast województwa. Na ten moment to najlepsze wyjście, niemniej jednak to prawo powinno działać i zapobiegać takim sytuacjom. W naszych propozycjach do nowelizacji zaproponowaliśmy zapisy, z których jasno wynika, że wybór komisji konkursowej jest niepodważalny – osoba wskazana przez komisję jest dyrektorem i organizator musi ją powołać. Zaproponowaliśmy również, aby dyrektor musiał być wybrany najpóźniej rok przed upływem kadencji urzędującego dyrektora.

Czytaj więcej

Teatr Umer i Lupy ocalony od zapomnienia. Już do obejrzenia w TVP VOD

Jak ocenia pani aktywność Instytutu Teatralnego? Wedle mojej wiedzy żaden nowy duży program aktywizujący branżę nie został w nowej kadencji uruchomiony.

Trudno mi się wypowiedzieć na temat pracy Instytutu, zmiany w zespole Instytutu nie są dla nas odczuwalne – ostatnio byłam tam, kiedy odbieraliśmy nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej dla „Biedermannów”.

Reklama
Reklama

Z kolei przeniesienie programu ministra kultury do Instytutu Teatralnego, co miało być decentralizacją, sprawiło, że w komisji dzielącej kluczowe dotacje zasiedli w tym roku ludzie z jednego środowiska, głównie teoretycy o niewielkiej wiedzy praktycznej na temat działalności dużych scen i największych festiwali. W tym roku ogłoszono otwarty nabór jurorów. Oby selekcja była reprezentatywna.

We wszystkich komisjach powinni być moim zdaniem praktycy i teoretycy reprezentujący różnorodne estetyki i różne pokolenia. Nigdy jedna hermetyczna grupa nie powinna decydować o całym polskim teatrze. Jeśli chodzi o poziom „operacyjny”, organizacyjny i techniczny aspekt pracy nad wnioskami – mamy w Teatrze odczucie, że przebiega to sprawnie.

Czy nowa dyrekcja Instytutu spotkała się z dyrektorami teatrów i prezesami stowarzyszeń?

Poznałam panią dyrektor w czasie jednego z wydarzeń w Instytucie. Przyznam, że nie zgłaszałam potrzeby osobnego spotkania z Unią Polskich Teatrów albo Teatrem Powszechnym w Łodzi.

W polskim teatrze, komisjach konkursowych, zaczynają rządzić zideologizowane „bańki”, preferuje się własne poglądy nawet w podmiotach publicznych, stosując wykluczenia, ejdżyzm i seksizm – tym razem przeciw mężczyznom. Może warto, by ministerstwo wprowadziło kodeks reprezentatywności, uwzględniający możliwie szeroką reprezentację estetyk, generacji i płci?

Czytaj więcej

Muzyka poważna 2025. Nowoczesność bywa atrakcyjna

Jak wspomniałam – moim zdaniem jedna grupa nie może określać systemu wartości i języka całości. Zawsze podkreślam, że różnorodność i ścieranie się odmiennych poglądów są największą wartością, bo oznaczają otwartość i wzajemną ciekawość.

Czy polski teatr jest biedny? Budżety produkcyjne spektakli w Polsce sięgają maksymalnie 300-400 tys., gdy na dziesięciokrotnie mniejszej Litwie sięgają równowartości 1 mln zł, co widać w inscenizacjach. Nie przez przypadek Krystian Lupa czy Łukasz Twarkowski pracują za granicą...

Są teatry zamożne i takie, które muszą „sobie radzić”. Polski teatr jest różnorodny i zróżnicowany pod względem warunków finansowych – litewski pewnie również, dlatego trudno poprzez pryzmat budżetów premier Krystiana Lupy czy Łukasza Twarkowskiego oceniać poziom finansowania. Najwybitniejsze spektakle Lupy powstały w Polsce – w Jeleniej Górze, Krakowie, w Warszawie, Wrocławiu czy Łodzi. Wybitną „Wycinkę” oglądaliśmy ostatnio w Teatrze Telewizji. Choć Krystian reżyseruje w wielu krajach, to jednak zawsze wraca i to jest jego miejsce. Od wielu lat podkreślam, że Krystian Lupa wyrasta ponad pozostałych w polskim teatrze, twórca tego formatu powinien mieć swoje miejsce, warunki do twórczości – swoiste laboratorium, które działałoby zgodnie z jego rytmem, potrzebami artystycznymi. Przecież Krystian w większości pracuje ze swoim stałym zespołem aktorskim.

Moim zdaniem jedna grupa nie może określać systemu wartości i języka całości. Zawsze podkreślam, że różnorodność i ścieranie się odmiennych poglądów są największą wartością, bo oznaczają otwartość i wzajemną ciekawość.

Ewa Pilawska

Reklama
Reklama

Jakie ma pani plany związane z Polskim Centrum Komedii?

Najbliższe plany obejmują prapremierę nowej sztuki Juliusza Machulskiego, którą napisał specjalnie dla nas – jeszcze w tym sezonie zaprosimy na „Meczycho” w reżyserii Tomasza Karolaka. Za chwilę ogłosimy też kolejną edycję „Komediopisania”. Poza tym – siedziba Teatru przy Legionów jest w trakcie historycznej modernizacji, wielkiej inwestycji, której zakończenie planowane jest na 2028 r.. Tej szansy na budowę nowego Teatru Powszechnego nie byłoby, gdyby nie projekt merytoryczny. Inwestycja nosi nazwę „Teatr Powszechny w Łodzi: Europejskie Centrum Komedii i Edukacji Teatralnej” i jest ściśle związana z naszym logo poszukiwań języka współczesnej komedii. To komedia pozwoliła na przyznanie dofinansowania z Unii Europejskiej w trybie pozakonkursowym.

Kiedy odbędzie się Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych, najstarszy powstały po 1989 r. festiwal teatralny, otwierający sezon wielkich festiwali ? Kiedy poznamy program?

Planujemy rozpoczęcie Festiwalu w drugiej połowie marca, program ogłosimy miesiąc przed inauguracją. Jak pan wie, gramy teraz na dwóch scenach tymczasowych, a pokazy spektakli festiwalowych wymagają odpowiednio dużych i wyposażonych we właściwy sprzęt przestrzeni, a nasze sceny tymczasowe – choć są świetne – mają swoje ograniczenia techniczne, których nie przeskoczymy. Jestem w trakcie rozmów dotyczących prezentacji spektakli w dużej hali, która musiałaby zostać wyposażona w odpowiedni sprzęt i widownię – to rozwiązałoby wszystko. Jeśli to się nie uda, będziemy podróżować, choć w mojej ocenie straci na tym aspekt łódzki, lokalny.

Czytaj więcej

Głosowanie widzów i święto na „Hamlecie” Englerta. Laureaci łódzkiego festiwalu

Czy przebudowa naprawdę nie pokrzyżuje tegorocznej edycji?

Wierzę, że z pomocą miasta znajdziemy rozwiązanie – tak jak udało się zorganizować dwie sceny na czas modernizacji. Wspólnie z zespołem technicznym i administracyjnym Teatru wykonaliśmy ogromną pracę w bardzo krótkim czasie przerwy wakacyjnej. Zmieniła się jedynie lokalizacja, poza tym zespół artystyczny (który miał trochę dłuższe wakacje) i widzowie nie odczuli nawet żadnej przerwy – skończyliśmy sezon w lipcu, nowy zaczęliśmy we wrześniu. Realizujemy i planujemy nowe premiery, bo one bardzo ożywiają nowe przestrzenie, a wielu naszych tytułów nie możemy grać z powodu ograniczeń technicznych na tymczasowych scenach. Większość widowni przeszła z nami, gramy niemal każdego dnia. Ocaliliśmy tkankę teatru i ciągłość naszej pracy. Mam nadzieję, że Festiwal również bez przeszkód wybrzmi w tym roku. Już teraz państwa zapraszam.

Planujemy rozpoczęcie Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w drugiej połowie marca, program ogłosimy miesiąc przed inauguracją.

Reklama
Reklama

Czy teatry mogą wrócić do dobrego obyczaju, by nie informować tylko kto jest w obsadzie, lecz kto gra jaką konkretnie postać?

Oczywiście, to wszystko jest w indywidualnej gestii każdego teatru i dyrektora. Gdy to możliwe, wpisujemy role, ale czasami, szczególnie we współczesnych dramatach, role bywają płynne, często jedna osoba gra kilka postaci. Zdarza się też, że sami reżyserzy proszą, aby nie podawać ról, bo chcą zachować element zaskoczenia lub nie chcą jasno definiować kto gra którą postać. Wtedy pojawia się pewna trudność, ale osobiście, oglądając spektakle, lubię wiedzieć, który aktor gra jaką postać.

Teatr
Teatr Umer i Lupy ocalony od zapomnienia. Już do obejrzenia w TVP VOD
Teatr
„Gaśnica Brauna" w rekonstrukcji procesu mordercy prezydenta Narutowicza
Teatr
„Tkocze” Mai Kleczewskiej z Grand Prix Boskiej Komedii
Teatr
Nie żyje Piotr Cieplak, reżyser m. in. „Nart Ojca Świętego" Jerzego Pilcha
Teatr
Florentina Holzinger na początek Festiwalu Boska Komedia w Krakowie
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama