Obserwowane ostatnio fluktuacje na rynkach finansowych są na ogół traktowane jako efekt stopniowego odchodzenia od ilościowego luzowania polityki pieniężnej przez Fed. Pierwsze sygnały realizacji strategii wyjścia z niekonwencjonalnej polityki pieniężnej, przede wszystkim zapowiedź osławionego taperingu (powolnie odstawianie, zmniejszanie dawki – red.), spowodowały istotne zawirowania na rynkach finansowych w połowie zeszłego roku. Obecne decyzje o zmniejszeniu skali zakupu obligacji przez Fed nie wywołały głębokich zmian na rynkach kapitałowych krajów rozwiniętych gospodarczo, ale silnie uderzyły w kraje tzw. wschodzących rynków.
Prezes banku centralnego Indii, prof. Rajan, wręcz zarzucił Fed, że realizacja strategii wyjścia z niekonwencjonalnej polityki pieniężnej, o ile nie będzie odpowiednio konsultowana, przyczyni się do destabilizacji krajów emerging markets. Z kolei Międzynarodowy Fundusz Walutowy zaprezentował odmienne stanowisko, zaznaczając, że proces taperingu tylko obnażył słabości części gospodarek rynków wschodzących. Jeśli ta ostatnia teza jest prawdziwa, to należy oczekiwać, że tapering wywoła zróżnicowaną reakcję rynków finansowych w stosunku do poszczególnych krajów z grupy emerging markets. Istotne jest zatem określenie czynników, które decydują o tych słabościach gospodarek.
W pogoni za zyskiem
Obecne problemy krajów wschodzących w pewnym stopniu mają swoje źródło w rozpoczętej kilka lat wcześniej polityce ultraniskich stóp procentowych prowadzonej przez kluczowe dla rynków finansowych banki centralne. W warunkach niskiej rentowności amerykańskich, japońskich, brytyjskich czy niemieckich papierów skarbowych instytucje finansowe, w pogoni za zyskiem, kierowały kapitał do krajów emerging markets, powodując tym samym aprecjację kursów walutowych. Umocnienie się walut tych krajów prowadziło do stopniowego wzrostu deficytu na rachunku bieżącym i zadłużenia zagranicznego.
Przepływ kapitału powodowany był zatem istotną różnicą pomiędzy stopami procentowymi krajów emerging markets a stopami procentowymi dla głównych walut. Przeciwdziałanie niebezpiecznemu napływowi zagranicznego kapitału destabilizującego gospodarkę wymagało prowadzenia bardzo restrykcyjnej polityki fiskalnej, hamującej wzrost popytu wewnętrznego. Spadek dynamiki popytu połączony z aprecjacją własnej waluty powinien istotnie obniżyć inflację i otworzyć drogę do znaczącej obniżki stóp procentowych Zmniejszenie dysparytetu stóp procentowych powinno stopniowo zahamować napływ zagranicznego kapitału.
Nakreślony wyżej scenariusz optymalnej polityki makroekonomicznej nie był jednak realizowany. Kraje odrzucały wariant zacieśnienia polityki fiskalnej nie tylko z uwagi na uwarunkowania polityczne, ale również z powodu skutków globalnej recesji. Wyhamowanie wzrostu gospodarczego, do którego prowadziło zacieśnienie polityki budżetowej, mogło w warunkach powszechnej recesji zostać odczytane przez rynki finansowe jako sygnał słabości gospodarki i doprowadzić do gwałtownego odpływu zagranicznego kapitału, deprecjacji kursu walutowego, co z kolei skutkowałoby przyspieszeniem inflacji i dalszym spadkiem tempa wzrostu gospodarczego.