Reklama

Michał Płociński: Karol Nawrocki będzie koniem trojańskim Donalda Trumpa w Europie czy Europy u Donalda Trumpa?

Prezydent Karol Nawrocki może prywatnie premiera Donalda Tuska szczerze nie cierpieć, ale w kilku kwestiach muszą współpracować, bo na amerykańsko-rosyjskim resecie przygotowywanym przez Donalda Trumpa z Władimirem Putinem stracą obaj. Jak taka współpraca powinna wyglądać?

Publikacja: 18.08.2025 04:30

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki

Foto: PAP/Rafał Guz

Spotkanie Trump–Putin na Alasce rozpoczęło reset w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, szczególnie niebezpieczny dla Europy Środkowej. Poruszyło domino, które może zburzyć niedługo system bezpieczeństwa całego naszego regionu. Amerykanie raczej się nie łudzą, że Rosja zmieni sojusze i poluźni relacje z ich wrogiem nr 1, Chinami, ale oczekują od Putina, że to on przejmie część odpowiedzialności za bezpieczeństwo – a raczej spokój – w Europie, uwalniając amerykańskie siły (i środki), które będą mogli przenieść na Pacyfik.

Czy prezydent Karol Nawrocki rozumie, że interesy Donalda Trumpa są inne niż interesy Polski?

Rząd ma powody się obawiać, że obóz prezydencki lekceważy rozbieżność naszych interesów i amerykańskich. Mitem jest jednak, że Karol Nawrocki wchodzi do dyplomatycznej gry jako koń trojański Trumpa, który będzie rozbijać pełną solidarność europejskich liderów z Ukrainą. Ta solidarność to głównie produkt marketingowy, nigdy jeszcze nie została poddana poważnej próbie. Prawdziwym testem jest dla niej dopiero amerykańsko-rosyjski reset.

Prezydenci USA zasiadający w Białym Domu w czasie, gdy Władimir Putin rządzi Rosją

Prezydenci USA zasiadający w Białym Domu w czasie, gdy Władimir Putin rządzi Rosją

Foto: PAP

Łatwo można sobie wyobrazić, że „zdradzi” nie Polska, tylko to Europa Zachodnia zdradzi Polskę. I właśnie dlatego potrzebujemy dziś w kraju współpracy ponad podziałami. Część zachodnich liderów ugnie się pewnie pod presją swoich sytych społeczeństw, nieczujących zagrożenia ze strony odległej Rosji, inni będą chcieli zapunktować u Trumpa, licząc na częstsze zaproszenia do Mar-a-Lago i wierząc, że dobre osobiste relacje z narcystycznym prezydentem przełożą się na polityczne korzyści. Ale ich kraje są w innej sytuacji niż Polska, która nie tylko z Rosją graniczy, ale i której kremlowska propaganda dorabia gębę szczególnie niewdzięcznego wroga.

Karol Nawrocki będzie koniem trojańskim Donalda Trumpa w Europie czy Europy u Donalda Trumpa?

Prezydent Karol Nawrocki zdaje się Trumpa szczerze podziwiać. Do tego ma zupełnie inny stosunek do Ukrainy niż prezydent Duda czy Jarosław Kaczyński. Ale musi rozumieć, że stając w tej rozgrywce po stronie Trumpa i Putina, brałby odpowiedzialność za efekty amerykańsko-rosyjskiego resetu.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Zełenski nie będzie sam u Trumpa. Silna delegacja z Europy

Nie będzie oczywiście Trumpa atakował ani publicznie podważał jego planu. Jednak Europa może skorzystać na jego dobrych relacjach z amerykańskim prezydentem, udowodnionych w czwartek, gdy to z nim, a nie z premierem, chciał się połączyć Trump na wideokonferencji. Bo na zewnątrz może czcić amerykańskiego przywódcę walczącego ze zgniłymi elitami, ale w kuluarach może być koniem trojańskim Europy, która walczy dziś o amerykańskie wsparcie przeciw Rosji. Albo przynajmniej by Trump nie wsparł Rosji przeciw Europie. W końcu niezależnie od zdania (i wypowiedzi) o Ukrainie, Nawrocki nigdy nie podawał w wątpliwość, że największym zagrożeniem dla Polski jest Rosja Putina.

Polska potrzebuje bliskiej współpracy premiera Donalda Tuska z prezydentem Karolem Nawrockim

Dlatego w tej kwestii potrzebujemy bliskiej współpracy rządu z prezydentem. Takich spotkań, jak piątkowe z Donaldem Tuskiem powinno być więcej. Szczególnie przed wylotem prezydenta do Białego Domu. I Nawrockiemu też powinno zależeć na wypracowaniu tu wspólnej polityki. Bo prywatnie może premiera szczerze nie cierpieć, ale na amerykańsko-rosyjskim resecie stracą obaj. I my wszyscy.

Ciekawe zresztą, że Nawrocki szefem prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego uczynił Sławomira Cenckiewicza, który specjalizuje się właśnie w resecie. Będzie mógł się wykazać.

Spotkanie Trump–Putin na Alasce rozpoczęło reset w stosunkach amerykańsko-rosyjskich, szczególnie niebezpieczny dla Europy Środkowej. Poruszyło domino, które może zburzyć niedługo system bezpieczeństwa całego naszego regionu. Amerykanie raczej się nie łudzą, że Rosja zmieni sojusze i poluźni relacje z ich wrogiem nr 1, Chinami, ale oczekują od Putina, że to on przejmie część odpowiedzialności za bezpieczeństwo – a raczej spokój – w Europie, uwalniając amerykańskie siły (i środki), które będą mogli przenieść na Pacyfik.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Trzeba przeciwdziałać pokusie instrumentalnego traktowania Polski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Dotacje z KPO, czyli kot z wykręconym ogonem
Publicystyka
Marek Migalski: Andrzeja Dudy życie po życiu
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Porażka Donalda Trumpa. Chiny pozostają przy Rosji
Publicystyka
Wojciech Warski: Prezydent po exposé, przed zagraniczną podróżą
Reklama
Reklama