Reklama

Patrycja Gołos: Czy rząd zda egzamin z deregulacji?

NIS2 miało chronić, projektowane przepisy nowelizacji ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa – zaszkodzą, fundując rynkowi regulacyjne limbo.

Publikacja: 17.08.2025 18:33

Premier Donald Tusk podczas wydarzenia "Deregulacja. Znosimy bariery, ułatwiamy życie",

Premier Donald Tusk podczas wydarzenia "Deregulacja. Znosimy bariery, ułatwiamy życie",

Foto: PAP/Marcin Obara

Dyrektywa NIS2 została uchwalona przez Unię Europejską z myślą o wzmocnieniu poziomu ochrony infrastruktury krytycznej oraz podniesieniu standardów cyberbezpieczeństwa w krajach członkowskich. Tymczasem wdrożenie tej dyrektywy w Polsce w ramach ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa (KSC) – rodzi poważne kontrowersje i może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych.

Raport SprawdzaMY – głos ekspertów pozostawiony bez echa

Projekt nowelizacji ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa to klasyczny przykład szkodliwej krajowej nadregulacji. Jeszcze kilka miesięcy temu obietnica deregulacji była jednym z ważnych punktów rządowej agendy. Powstał zespół pod przewodnictwem Rafała Brzoski, który w ramach inicjatywy SprawdzaMY zdiagnozował jedną z kluczowych bolączek polskiej gospodarki – skłonność do wdrażania unijnych dyrektyw w sposób wykraczający daleko poza wymogi prawa UE. Raport SprawdzaMY z maja 2025 r. pokazuje, że Polska ma systemowy problem z „nadimplementacją” (tzw. gold-plating), podczas gdy wiele państw UE stosuje zasadę „EU+0” – implementując jedynie to, co konieczne. W ramach uruchomionej rządowej inicjatywy obiecywano przedsiębiorcom ograniczenie zbędnych obowiązków, większą przewidywalność prawa i otoczenie sprzyjające inwestycjom. Tymczasem pierwszy poważny test tej wiarygodności – nowelizacja ustawy o KSC – pokazuje coś zgoła odmiennego, a uwagi rynku przekazane w licznych stanowiskach konsultacyjnych nadal czekają na uwzględnienie.

Regulacyjna prowizorka za miliardy

Wdrażając dyrektywę NIS2 w ramach nowelizacji ustawy KSC, Polska wychodzi dalej, niż wymaga prawo unijne, wprowadzając m.in. arbitralny mechanizm określania dostawców „wysokiego ryzyka” z konsekwencją obowiązku usunięcia sprzętu z sieci, bardzo wysokie kary finansowe za brak dostosowania czy możliwość wstrzymania działalności gospodarczej. Kosztowne obowiązki wdrożeniowe, wychodzące poza unijne zalecenia, adresowane wyłącznie do krytycznych komponentów infrastruktury 5G, obejmą nie tylko operatorów telekomunikacyjnych, ale także przedsiębiorstwa z innych branż: instytucji finansowych, służby zdrowia, energetyki, transportu czy IT. Sama wymiana sprzętu operatorów telekomunikacyjnych to wydatek szacowany na ponad 6 miliardów złotych. Wdrożenie przepisów KSC w obecnym kształcie oznacza nieproporcjonalne i nieuzasadnione koszty dla biznesu, podatnika i konsumenta, a jednocześnie – poprzez mechanizmy opierające się na uznaniowości politycznej – osłabi odporność kluczowych dla bezpieczeństwa Polski sektorów. W dłuższej perspektywie grozi to ograniczeniem inwestycji i spowolnieniem rozwoju technologicznego.

Jedna decyzja polityka i sprzęt znika

Choć projekt nowelizacji KSC formalnie nie wprowadza bezwzględnego zakazu korzystania ze sprzętu i technologii azjatyckich, w każdej chwili może uruchomić procedurę ich wykluczenia – decyzją jednego ministra, opartą na nieprecyzyjnych przesłankach, bez odwołania i skutecznej kontroli sądowej. Możliwość zakwalifikowania dowolnego dostawcy do grupy „wysokiego ryzyka” oznacza, że całe linie produktów mogą zostać z dnia na dzień usunięte z rynku. Nawet jeśli przedsiębiorcy otrzymają kilkuletni okres na wymianę sprzętu, ich inwestycje mogą zostać uznane za ryzykowne, a rozpoczęte projekty – wstrzymane. To utrzyma branżę w stanie przewlekłej niepewności, zniechęcając do długoterminowych inwestycji i innowacji i istotnie podwyższając koszty. Projekt KSC w obecnym kształcie stwarza duże ryzyko spowolnienia wdrożeń innowacyjnych usług, jak Internet Rzeczy, inteligentne miasta czy automatyzacja przemysłu. Ograniczenie dostawców, obciążenie kosztami i utrzymująca się niepewność regulacyjna mogą osłabić inwestycje w sektorze i pozbawić Polskę przewagi konkurencyjnej wobec państw regionu.

Reklama
Reklama

Strukturalna eliminacja polskich przedsiębiorców

Polski rynek telekomunikacyjny należy do najbardziej konkurencyjnych w Europie – klienci korzystają z bogatego wyboru, tanich, wysokiej jakości usług. To efekt wieloletniej rywalizacji, w której obok dużych operatorów działają setki mniejszych firm. Projekt nowelizacji KSC – poprzez nadmierną regulację, ograniczenie wyboru dostawców i arbitralne decyzje administracyjne – grozi zachwianiem odporności systemu. Szczególnie narażeni są mali i średni operatorzy, których przewagą jest elastyczność, personalizacja i szybkość reakcji, możliwe dzięki współpracy z dostawcami oferującymi konkurencyjne ceny, krótkie terminy dostaw i małe wolumeny zamówień. Nowe przepisy eliminują całe grupy takich dostawców – często azjatyckich – których elastyczność, ceny i szybkość działania były kluczowe dla utrzymania konkurencyjności MŚP. W efekcie operatorzy będą zmuszeni kupować droższy, być może gorszy sprzęt, od węższej grupy producentów, co podniesie koszty, ograniczy dostępność i spowolni rozwój infrastruktury, szczególnie poza dużymi miastami. To strukturalnie upośledzi MŚP i osłabi innowacyjność całego rynku.

Czytaj więcej

Cyberbezpieczeństwo z poślizgiem. Dlaczego Polska się spóźnia z przepisami?

Ryzyko technologicznej zależności

Suwerenność cyfrowa wymaga możliwości wyboru w oparciu o jasne, techniczne kryteria, a nie polityczne decyzje. Projekt KSC w praktyce grozi uzależnieniem Polski od wąskiej grupy zagranicznych producentów. Brak swobody wyboru i zróżnicowania podmiotów technologicznych oraz spadek konkurencyjności ofert może prowadzić do wzrostu cen i pogorszenia jakości usług. Utrata pluralizmu sprzętowego zwiększa także ryzyko strategiczne – w sytuacji kryzysu geopolitycznego, wojen handlowych czy blokad logistycznych przedsiębiorcy mogą pozostać bez alternatywy. Mechanizm uznaniowego wykluczania dostawców wysokiego ryzyka oznacza, że jedna decyzja ministra – bez przejrzystych przesłanek, odwołania i kontroli sądowej – może z dnia na dzień wyłączyć z rynku całe grupy produktów. Tworzy to pole do nacisków, lobbingu i zewnętrznych interwencji, a bezpieczeństwo infrastruktury krytycznej zaczyna zależeć od bieżącej woli politycznej. To powinno niepokoić nie tylko przedsiębiorców, ale również samych decydentów. Doświadczenia USA z programem „rip&replace” dotyczącym wymiany sprzętu telekomunikacyjnego pochodzącego od chińskich dostawców pokazują, że takie podejście – bez realnego planu, finansowania i zamienników – prowadzi do przeciągających się procesów, wzrostu cen i pogorszenia jakości usług. Federalna Komisja Łączności (FCC) przyznała, że zabrakło środków, sprzętu i zdolności logistycznych, co sparaliżowało część rynku. Polska, ignorując te wnioski, ryzykuje powtórzenie tego samego scenariusza.

Test wiarygodności dla polskiego rządu

Cyberbezpieczeństwo jest priorytetem państwa, ale jego wzmacnianie powinno odbywać się w sposób przewidywalny, proporcjonalny i oparty na jasnych kryteriach. Projekt KSC wykracza poza unijne wymogi adresowane wyłącznie do komponentów 5G uznanych za krytyczne, obciążając polskie firmy dodatkowymi kosztami i ryzykiem ograniczenia konkurencyjności. To moment, w którym rząd może pokazać, że obietnice deregulacji są realne – i potrafi tworzyć stabilne prawo w partnerstwie i dialogu z rynkiem. Realne wzmocnienie odporności wymaga inwestycji w audyty, certyfikację, zdefiniowane parametry, jasne procedury i szkolenia kadr. Stabilne prawo jest kluczowe dla inwestycji w infrastrukturę krytyczną. Przepisy pozostawiające szeroką uznaniowość organom administracji wprowadzają niepewność i obniżają atrakcyjność Polski dla inwestorów. Zanim ustawa zostanie uchwalona, konieczna jest pełna ocena skutków regulacji, obejmująca koszty dla przedsiębiorców, wpływ na konkurencję i innowacje, analizę ryzyka technologicznej zależności oraz porównanie z wymogami NIS2. Implementacja unijnych przepisów powinna wzmacniać, a nie osłabiać odporność państwa i gospodarki – poprzez dywersyfikację dostawców, wsparcie firm i stabilne otoczenie prawne. Pytanie o to, czy rząd dotrzyma słowa i zda egzamin z deregulacji, to pytanie o coś więcej niż jedną ustawę – to sprawdzian, czy potrafimy tworzyć prawo, które chroni interes państwa, wspiera przedsiębiorców i zapewnia bezpieczeństwo w sposób proporcjonalny, przewidywalny i odporny na naciski polityczne.

Reklama
Reklama

Autorka jest ekspertką rynku telekomunikacyjnego z ponad 20-letnim doświadczeniem w regulacjach i polityce publicznej. Zasiadała w zarządach firm i organizacji branżowych, m.in. PIKE, KIGEIT i Konfederacji Lewiatan. Współpracuje z Kancelarią BLSK.

Dyrektywa NIS2 została uchwalona przez Unię Europejską z myślą o wzmocnieniu poziomu ochrony infrastruktury krytycznej oraz podniesieniu standardów cyberbezpieczeństwa w krajach członkowskich. Tymczasem wdrożenie tej dyrektywy w Polsce w ramach ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa (KSC) – rodzi poważne kontrowersje i może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych.

Raport SprawdzaMY – głos ekspertów pozostawiony bez echa

Pozostało jeszcze 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Prawne
Ilona Jędrasik: Plan zarządzania Puszczą Białowieską to plan maksimum dla ludzi i przyrody
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Czy minister Żurek idzie na rympał?
Opinie Prawne
Stanisław Szczepaniak: Ratowanie tonącego szpitala to nie znachorstwo
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Matka-Polka, ojciec bezpaństwowiec
Opinie Prawne
Marek Kutarba: Czy prezydent kupuje głosy na koszt naszych dzieci
Reklama
Reklama