Reklama

Łukasz Guza: Matka-Polka, ojciec bezpaństwowiec

W Polsce mężczyźni często otrzymują uprawnienia rodzicielskie z opóźnieniem, dzięki przymusowi Brukseli, trochę wstydliwie, trochę pokątnie.

Publikacja: 14.08.2025 04:44

Łukasz Guza: Matka-Polka, ojciec bezpaństwowiec

Foto: Adobe Stock

Ojcowie nie są ulubieńcami polskiego ustawodawcy. Wciąż nie przysługują im dokładnie takie same uprawnienia wynikające z posiadania dzieci, jak matkom. Oczywiście w niektórych przypadkach jest to jak najbardziej uzasadnione – nikt nie kwestionuje np. że pierwsze 14 tygodni urlopu macierzyńskiego musi przysługiwać wyłącznie kobiecie, bo przecież musi mieć czas nie tylko na opiekę nad noworodkiem, ale i na regenerację w okresie połogu.

Problem w tym, że Warszawa opornie i z opóźnieniem przyznaje mężczyznom uprawnienia, które nie powinny być różnicowane z uwagi na płeć. Koronnym przykładem jest prawo do urlopu rodzicielskiego. Przez lata ojciec nie miał prawa do niego, jeśli matce nie przysługiwał urlop macierzyński (bo nie pracowała lub nie prowadziła działalności i nie opłacała składek na ubezpieczenie chorobowe, od którego zależy prawo do zasiłku macierzyńskiego). Mężczyzna nie mógł skorzystać z płatnej opieki nad dzieckiem, nawet jeśli sam pracował i płacił składkę chorobową. Zmieniło się to dopiero dzięki prawu unijnemu.

Gwarancje urlopów dla ojców dopiero po unijnym przymusie

Dopiero pod przymusem Brukseli wprowadzono też rozwiązania gwarantujące w praktyce mężczyznom możliwość skorzystania z uprawnień rodzicielskich i zachęcające ich do tego. UE wymogła, by co najmniej dwa miesiące z pełnej puli urlopu rodzicielskiego przysługiwało każdemu z rodziców (w praktyce chodzi o zapewnienie ich mężczyźnie). Warszawa oczywiście wydłużyła o dwa miesiące dotychczasowy wymiar, aby w praktyce o dwa miesiące nie skrócił się urlop matek, co generalnie jest korzystne dla rodzin, ale mówi też sporo o tym, kto dla rządzących nad Wisłą jest na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o rozwiązania wspierające rodziców. Podobnie było z urlopem wychowawczym. Dopiero unijne przepisy wymusiły wprowadzenie zasady, że co najmniej jeden miesiąc tego urlopu należy się każdemu z rodziców.

Dobrze więc, że tym razem Warszawa sama, bez żadnego przymusu, chce, by mężczyźni, którzy poświęcili się wychowaniu co najmniej czwórki dzieci, mieli prawo do świadczenia, tak jak poświęcające się opiece kobiety. To żaden przywilej, a jedynie wyrównanie uprawnień.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Matczyne emerytury do zmiany. Rząd chce skończyć z dyskryminacją ojców

Czas na zmianę nazwy zasiłku macierzyńskiego?

To wyrównywanie można by jednak potraktować szerzej. Wzorem częstszego stosowania feminatywów powinniśmy chyba pomyśleć o zmianie nazewnictwa. Bo czemu wciąż używamy określenia „zasiłek macierzyński”, skoro przysługuje on też mężczyznom. I to także w okresie urlopu ojcowskiego (który akurat wprowadziliśmy jako jedni z pierwszych, tyle że w niewysokim wymiarze). Skoro zależy nam na równiejszym podziale obowiązków rodzicielskich, to może powinniśmy też zadbać o równość rodziców także w warstwie symbolicznej. Ojcowie-Polacy bezpaństwowcami oczywiście nie są (to celowy zabieg retoryczny), ale państwo powinno o nich pamiętać tak często, jak pamięta o Matkach-Polkach.

Ojcowie nie są ulubieńcami polskiego ustawodawcy. Wciąż nie przysługują im dokładnie takie same uprawnienia wynikające z posiadania dzieci, jak matkom. Oczywiście w niektórych przypadkach jest to jak najbardziej uzasadnione – nikt nie kwestionuje np. że pierwsze 14 tygodni urlopu macierzyńskiego musi przysługiwać wyłącznie kobiecie, bo przecież musi mieć czas nie tylko na opiekę nad noworodkiem, ale i na regenerację w okresie połogu.

Problem w tym, że Warszawa opornie i z opóźnieniem przyznaje mężczyznom uprawnienia, które nie powinny być różnicowane z uwagi na płeć. Koronnym przykładem jest prawo do urlopu rodzicielskiego. Przez lata ojciec nie miał prawa do niego, jeśli matce nie przysługiwał urlop macierzyński (bo nie pracowała lub nie prowadziła działalności i nie opłacała składek na ubezpieczenie chorobowe, od którego zależy prawo do zasiłku macierzyńskiego). Mężczyzna nie mógł skorzystać z płatnej opieki nad dzieckiem, nawet jeśli sam pracował i płacił składkę chorobową. Zmieniło się to dopiero dzięki prawu unijnemu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Prawne
Stanisław Szczepaniak: Ratowanie tonącego szpitala to nie znachorstwo
Opinie Prawne
Marek Kutarba: Czy prezydent kupuje głosy na koszt naszych dzieci
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Cel uświęca środki, czyli jak wyjść z kryzysu konstytucyjnego
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Kompromis legislacyjny czy pozaustawowa konfrontacja?
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Panie prezydencie, nie tędy droga
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama