Sankcje nietrafione

Unia i USA źle wybrały sposób karania Rosji za działania na Ukrainie.

Publikacja: 02.08.2014 12:55

Iwona Trusewicz

Iwona Trusewicz

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski KS Krzysztof Skłodowski

Kraj, którego władze w przeszłości wymordowały i zagłodziły miliony swoich obywateli, ma w nosie sankcje, utrudniające życie szaraczkom.

Uderzenia w kilka banków, firm i kilkudziesięciu Rosjan to nie droga, która może zrobić wrażenie na Kremlu. Jedynym sposobem jest uderzenie w ludzi, którzy Rosją rządzą oraz w ich dwory. Tylko sankcje personalne - zakaz wjazdu, zamrożenie aktywów, brak dostępu do zagranicznych willi i rezydencji, mogą zaboleć.

Do tego nie dadzą rządzącym żadnego pretekstu do retorsji gospodarczych, wobec innych krajów. Bo przecież w państwie, gdzie bolszewizm jest tak naprawdę wciąż obowiązującą ideologią, nie politycznie jest karać za swoje grzechy niewinne masy. Sankcje powinny objąć bogaczy (co najmniej pierwszą setkę) i cały Kreml: zarówno otoczenie Putina jak i Miedwiediewa - rząd, bank centralny, rządowe agencje itp., czyli setki znajomych królika, którzy świetnie się przy ognisku władzy grzeją i gwiżdżą na to, że w rosyjskich sklepach rosną ceny, drożeje gaz i benzyna, brakuje tak lubianego nabiału z Ukrainy, cenionych polskich wędlin i jabłek, a popularne mołdawskie i gruzińskie wina nagle bardzo podrożały.

To że sankcje dotkną największe banki, tylko zwiększy u zwykłych Rosjan niechęć do Zachodu. Zdają sobie oni bowiem sprawę, że za trudniej dostępne kredyty, tak naprawdę zapłacą szarzy klienci banków, a nie prezes Gref czy Kostin, którym gigantycznych pensji nikt z tego powodu nie obniży.

Natomiast personalne uderzenie w urzędników, prezesów i oligarchów wywoła u przeciętnego Rosjanina pozytywne odczucia. Ci, którzy zarabiają 500 dolarów miesięcznie bardzo nie lubią tych, którzy mają miliardy, rezydencje na Lazurowym Wybrzeżu, najmodniejsze samochody, prywatne odrzutowce i poczucie bezkarności ze własnym kraju.

Rosjanie nie lubią też swoich biurokratów, wszechwładnych na stołkach i bez litości dla maluczkich petentów. W Rosji, podobnie jak wcześniej w Związku Sowieckim, najbardziej pożądaną posadą jest urzędnik państwowy. To określona władza, nawet jeżeli ogranicza się do okienka z urzędzie, pewność wciąż rosnących zarobków, pewna emerytura i stabilizacja.

Sankcje powinny też objąć nie firmy, ale z imienia i nazwiska kierownictwa zarządzania w firmach z udziałem skarbu państwa. To tak naprawdę sparaliżuje ich pracę, uderzy po kieszeni i zmusi do wypoczynku na Krymie, a nie na Capri. Niemożliwość wyjazdu na Zachód prezesów Gazpromu, Rosneft, Sbierbanku czy Transneft, ale też, co ważne - bliskiego im dworu, będzie bardziej dotkliwa, aniżeli to co mamy obecnie.

O tym, że sankcje utrudniają życie i biznes opowiedział właśnie miliarder Giennadij Timczenko

. „Biedak" musiał się przeprowadzić do Rosji i przestał gdziekolwiek wyjeżdżać. No i musiał sprzedać kawał swojego imperium. Po prostu straszne... A na poważnie, to zyskanie sympatii przeciętnego Rosjanina to bonus nie do przecenienia. Zachód powinien podkreślać, że nie chodzi o uderzenie w prostych Rosjan. Ci mogą wyjeżdżać, odpoczywać i są mile widziani wszędzie w Europie, tak jak pożądanymi gośćmi są wciąż na Warmii, Mazurach i Trójmieście, gdzie obowiązuje mały ruch graniczny.

Ale w Brukseli nie ma świadomości, że dziś cała ogromna machina propagandowa wewnątrz Rosji, wbija do głowy babci z Leńska na Syberii, że to ona jest obiektem agresji Zachodu, a bohaterski prezydent i jego kremlowskie otoczenie bronią honoru babci z należnym poświęceniem.

W ten sposób Putin wygrał już kolejne wybory, a my przegrywamy nie tylko wielki rosyjski rynek, bez którego można oczywiście funkcjonować. Przegrywamy walkę o świadomych i samodzielnie myślących Rosjan, którzy potrafią sami zdecydować, po czyjej stronie są tutaj racje.

Kraj, którego władze w przeszłości wymordowały i zagłodziły miliony swoich obywateli, ma w nosie sankcje, utrudniające życie szaraczkom.

Uderzenia w kilka banków, firm i kilkudziesięciu Rosjan to nie droga, która może zrobić wrażenie na Kremlu. Jedynym sposobem jest uderzenie w ludzi, którzy Rosją rządzą oraz w ich dwory. Tylko sankcje personalne - zakaz wjazdu, zamrożenie aktywów, brak dostępu do zagranicznych willi i rezydencji, mogą zaboleć.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację