To sedno wczorajszego postanowienia Sądu Najwyższego, który nie krył, że dotyka ważnej i precedensowej kwestii (sygnatura akt: IV CSK 362/12).
Wynikła ona w sprawie o podział spadku po małżonkach G. ze Szczytna, którzy dzieciom zostawiali trzy działki z budynkami wraz z prawem użytkowania wieczystego.
Dwie z tych działek sąd rejonowy przyznał synowi Tadeuszowi, który tam mieszka i prowadzi warsztat, a trzecią trojgu rodzeństwa po 1/3. Zasądził też od Tadeusza, który dostał największy składnik, spłaty na rzecz rodzeństwa w wysokości 300 tys. zł. Sąd zaznaczył w postanowieniu, że prawo użytkowania zostało ustanowione na 40 lat, do 24 czerwca 2011 r., tj. jeszcze na dwa miesiące. Gdy sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Olsztynie, prawo użytkowania już wygasło. SO utrzymał wyrok, tak jakby w sprawie użytkowania nic się nie zmieniło, zresztą zarówno wnioskodawca (odnośnie do swoich działek), jak i rodzeństwo (w zakresie ich działki) wystąpili do miasta o przedłużenie umów.
Na podstawie art. 236 kodeksu cywilnego, który stanowi, że użytkownik wieczysty może żądać przedłużenia użytkowania na dalszy okres, a odmowa przedłużenia jest dopuszczalna tylko ze względu na ważny interes społeczny, SO zwrócił się przed wydaniem wyroku do gminy z pytaniem, co dzieje się z tymi wnioskami. Dostał odpowiedź, że zostaną rozpatrzone, gdy sąd dokonana działu spadku i wskaże, komu działki przypadają.
Nie zgadzał się z rozstrzygnięciem SO Tadeusz G., którego pełnomocnik mec. Konrad Deputa argumentował przed Sądem Najwyższym, że jego klient obciążony został dużymi spłatami na rzecz rodzeństwa, tymczasem, formalnie rzecz biorąc, nic nie otrzymał. Prawo użytkowania wygasło, więc w spadku nie ma majątku, który można by dzielić, postępowanie o dział spadku należałoby więc umorzyć.