A tak właśnie twierdziła spółka Kaufland Polska Markety we Wrocławiu, właścicielka działki w Kutnie.
Spółka zakwestionowała decyzję prezydenta Kutna o ustaleniu 5643 zł opłaty adiacenckiej z tytułu wzrostu wartości 1,9 ha gruntu wskutek jego podziału. Zgodnie z art. 98a ust. 1 ustawy o gospodarce nieruchomościami jeżeli w wyniku podziału nieruchomości dokonanego na wniosek właściciela lub użytkownika wieczystego wzrośnie jej wartość, wójt, burmistrz albo prezydent miasta może ustalić opłatę adiacencką z tego tytułu. Jej procentową stawkę, nie większą niż 30 proc. wartości nieruchomości, uchwala rada gminy.
Zdaniem spółki Kaufland nie było podstaw do żądania opłaty adiacenckiej.
– Tu chodzi o stosunkowo niewielką sumę, ale kwoty mogą być znacznie wyższe – mówiła pełnomocniczka spółki, radca prawny Mariola Wójcik, podczas rozprawy w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Opłata adiacencka nie należy się automatycznie za wzrost wartości nieruchomości, tylko za wzrost wynikający z działań podmiotu publicznego, takich jak stworzenie infrastruktury technicznej czy przeprowadzenie podziału. Jeśli podmiot prywatny sam wybuduje drogę, infrastrukturę techniczną czy dokona podziału na własny koszt, to chociaż wartość nieruchomości wzrosła, opłata się nie należy.
Miasto tylko wtedy mogłoby jej żądać, gdyby stworzyło warunki do podziału działki w planie miejscowym i poniosło koszty procedury planistycznej. Tu nie ma planu ani decyzji o warunkach zabudowy, a koszty podziału obciążyły wyłącznie spółkę. Miasto tylko zatwierdziło przedstawioną dokumentację. Gdy nie ma planu, a podział nastąpił z inicjatywy właściciela nieruchomości, nie ma też podstaw do opłaty, gdyż podział nastąpił niezależnie od ustaleń planu. Na mocy art. 98a ust. 2 ustawy o gospodarce nieruchomościami nie ma więc podstaw do naliczenia opłaty adiacenckiej.