Sprawa dotarła do WSA, który uchylił decyzje organów podatkowych, nakazując im ponowną analizę stanu faktycznego sprawy. Uznał, że zebrane dokumenty były niewystarczające. Według niego organy nie wyjaśniły np., czy podatnik faktycznie dostał pieniądze z powrotem, opierając się w tej kwestii jedynie na zeznaniach przewodniczącego Rady Kościoła złożonych w postępowaniu karnym. Tam przecież mógł on mówić nieprawdę. [/ramka]
[ramka][b]Zdaniem eksperta [/b]
[b]Elżbieta Kurkowska, menedżer w firmie KPMG [/b]
Specyfika ulgi podatkowej na działalność charytatywno-opiekuńczą kościelnych osób prawnych polega na tym, że przepisy pozwalające na dokonywanie i odliczanie tego typu darowizn nie znajdują się w ustawie o PIT, ale w ustawie regulującej stosunek państwa do Kościołów. Może właśnie z tego powodu odliczenie to nie jest powszechnie znane, a przecież może przynieść bardzo duże korzyści obdarowanym, podatnikom zaś satysfakcję z pomocy na cel, który sobie wybrali, zamiast przekazywania danej części zarobionych pieniędzy dla fiskusa.
Konstrukcja tej ulgi jest jednak dosyć specyficzna, ponieważ uzależniona jest od ścisłego współdziałania z podatnikiem kościelnej osoby prawnej. Przykładem tego jest sprawozdanie o przeznaczeniu darowizny, które powinna ona dostarczyć darczyńcy w ciągu dwóch lat. W praktyce nie zawsze ten warunek zostaje spełniony. W takim wypadku organy skarbowe twardo stoją na stanowisku, że podatnik traci uprawnienie do odliczenia darowizny. Wielu podatników sądzi, że musi wówczas oddać całą odliczoną kwotę. Tymczasem tak nie jest. Jeżeli darowizna na cele charytatywno-opiekuńcze Kościoła zostanie skutecznie zakwestionowana, np. właśnie przez brak odpowiedniej szczegółowości sprawozdania, pozostaje jeszcze szansa na skorzystanie z odliczenia w ramach limitu 6 proc. z tytułu wpłat dokonanych na cele pożytku publicznego. Może oczywiście wywołać to spór z organami skarbowymi, ale spróbować na pewno warto.[/ramka]