Policjanci we Wrocławiu mogli zginąć przez rutynę

Przyczyną tragedii we Wrocławiu, w wyniku której zastrzelonych zostało dwóch funkcjonariuszy, mogła być rutyna – mówi prokurator dr Michał Gabriel-Węglowski. Apeluje jednak, by w tej sprawie powstrzymać się od łatwego stawiania tez.

Publikacja: 05.12.2023 13:26

Policjanci we Wrocławiu mogli zginąć przez rutynę

Foto: PAP/Darek Delmanowicz

Jak oceniłby pan zdarzenie z Wrocławia, gdyby okazało się, że zatrzymany mężczyzna zastrzelił policjantów ze swojej własnej broni?

Przede wszystkim wciąż jako ogromną tragedię, której przyczyną mogła być rutyna. Gdyby doniesienia o broni sprawcy okazały się prawdą, to najpewniej doszło do naruszenia procedur bezpieczeństwa związanych z przewożeniem zatrzymanego. Doświadczenie zawodowe uczy jednak, żeby wypowiadać się ostrożnie w kwestii, której szczegółowo nie znamy.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Krótka refleksja po wrocławskiej tragedii z dwoma policjantami

Policjanci przy zatrzymaniu powinni zadbać przede wszystkim o własne bezpieczeństwo?

Swoje i otoczenia. Tak wynika z zarządzenia Komendanta Głównego Policji z 2009 r., dotyczącego metod i form konwojowania oraz doprowadzania. Znajduje się tam jednoznaczne wskazanie, żeby sprawdzić, czy zatrzymany nie ma przy sobie jakichkolwiek elementów niebezpiecznych dla osób go przewożących, lub takich, które umożliwiają mu ucieczkę; aby to zweryfikować, trzeba go przeszukać. Dlatego należy zadbać, żeby zdarzenie z Wrocławia stało się przyczyną do sprawdzenia, czy procedura konwojowania jest właściwie ukształtowana. I żeby przypomnieć policjantom oraz innym przedstawicielom służb, że procedury generalnie istnieją z jakiegoś konkretnego powodu, więc należy ich przestrzegać.

Uważa pan, że mundurowi mają z tym problem?

Nie tylko oni, bo na rutynę - która zabić może zarówno policjantów, jak i przedstawicieli zupełnie innych profesji - nakłada się też nasze, typowo polskie lekceważące podejście do procedur, którego skutki obserwować można choćby w przypadku wypadków lotniczych. Z jednej strony nie działamy schematycznie, potrafimy improwizować i dostosowywać się do każdych warunków, ale z drugiej nie szanujemy procedur, co kończy się czasem tragediami.

Rutyna pana zdaniem to bezrefleksyjne powtarzanie tych samych czynności, czy niewłaściwa diagnoza zagrożenia? Na przykład ocenienie, że „drobny” przestępca nie zrobi nam krzywdy?

Obie te sprawy. Wracając na grunt sprawy wrocławskiej nie powinno mieć znaczenia, jak bardzo „niegroźny” człowiek miał zostać przetransportowany. Nawet człowiek nigdy niekarany, w obliczu pozbawienia wolności może doznać załamania psychicznego, albo już w momencie zatrzymania może być psychicznie chory. Zawsze może więc wydarzyć się coś niestandardowego, co spowoduje zagrożenie zdrowia i życia osób obok.

Czytaj więcej

Nie żyją obaj policjanci postrzeleni przez Maksymiliana F.

Czy wydarzenia z Wrocławia świadczą o tym, że w policji potrzeba zmian?

Powinna ona przejść głęboką reformę, jednak jej potencjalne obszary mogę wskazywać głównie z perspektywy swojej pracy, której domeną jest współpraca ze służbą dochodzeniowo – śledczą. W kwestii wyszkolenia prewencyjno – technicznego, to policjanci sami muszą odpowiedzieć sobie na pytanie, czy problem tkwi w doborze kandydatów, czy w procesie szkoleniowym, czy może w obu sferach.

O tym drugim trudno raczej mówić w przypadku tak doświadczonych funkcjonariuszy, jak ci z Wrocławia.

Obwinianie osób bezpośrednio uczestniczących w danym zdarzeniu nie zawsze jest zasadne. Jako prokurator brałem udział w przeszukaniach miejsc i osób, czy obserwowałem zatrzymania. I mimo, że sam ich nie dokonywałem, rozumiem, że perspektywa się zmienia, gdy jest się w samym środku zdarzeń. Tym bardziej nie można wyrokować, że do tragedii doszło z winy policjantów, którzy polegli na służbie. Póki nie poznamy wszystkich okoliczności tej sprawy, możemy jedynie gdybać. Warto jednak przypominać, jak ważne jest szkolenie. Pokazała to też choćby nie tak dawna sprawa z Poznania, kiedy kilku policjantów, dysponując psami służbowymi, nie było w stanie obezwładnić agresywnego człowieka. Mężczyzna ostatecznie został postrzelony.

Czyli zmiana nie będzie możliwa bez autodiagnozy. Do jej postawienia przyczyni się fakt, że tym razem zastrzeleni zostali funkcjonariusze?

Punktem wyjścia musi być wnikliwa ocena, co zawiodło. Wola środowiska jest zaś niezbędna, jeśli jest problem, bo nie da się pomóc komuś, kto sam nie chce sobie pomóc.

Jak oceniłby pan zdarzenie z Wrocławia, gdyby okazało się, że zatrzymany mężczyzna zastrzelił policjantów ze swojej własnej broni?

Przede wszystkim wciąż jako ogromną tragedię, której przyczyną mogła być rutyna. Gdyby doniesienia o broni sprawcy okazały się prawdą, to najpewniej doszło do naruszenia procedur bezpieczeństwa związanych z przewożeniem zatrzymanego. Doświadczenie zawodowe uczy jednak, żeby wypowiadać się ostrożnie w kwestii, której szczegółowo nie znamy.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Przestępczość
Nie żyją obaj policjanci postrzeleni przez Maksymiliana F.
Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił