Trudno w to uwierzyć, zważywszy że najlepsze polskie czasopismo historyczne sprzedaje się w mniej niż 10 tysiącach egzemplarzy i boryka się z ustawicznymi problemami finansowymi.
Tymczasem, aby się przekonać, jak ważną rolę odgrywa „Karta", wystarczy zajrzeć do ostatniego numeru. 10 lutego niemal bez echa przeszedł w Polsce Dzień Pamięci o Sybirakach, obchodzony w rocznicę sowieckich deportacji z ziem wschodnich II RP. „Karta" jak zwykle stanęła na wysokości zadania, publikując szereg wstrząsających relacji wysiedlonych Polaków.
Szczególną uwagę zwraca opowieść rodziny generała Kazimierza Dzierżanowskiego. Podczas gdy wybitny polski wojskowy siedział w kazamatach NKWD (został zgładzony przez Sowietów w 1940 roku), jego żona, dwie córki i syn zostali wywiezieni do Kazachstanu. „Karta" opublikowała listy, które pisali do krewnych i przyjaciół we Lwowie.
Rodzina została umieszczona w rozpadających się, niemal nieopalanych barakach. Byli głodzeni i zmuszani do katorżniczej pracy. Zesłania nie przeżyli 18-letni Stefan i pani generałowa Janina Dzierżanowska. Jej ciało przez sześć dni leżało w izbie, gdzie mieszkały córki, zanim znaleziono nieco materiału na trumnę dla niej.
„Przy pomocy naszych sąsiadek kończyłyśmy zbijać trumnę – pisała Aniela Dzierżanowska. – Tylko że nie było z czego wieka zrobić. Pani Lusia dała parę dykt i tak dokończyłyśmy trumnę. Zawinęłyśmy z Wandzią Mamusię w kocyk, potem w prześcieradło. Tylko głowę musiałyśmy na bok odwrócić, boby wieko się nie zabiło. Same włożyłyśmy Ją do trumny, zabiły wieko i wyniosłyśmy na śnieg. Na trumnę narzuciłyśmy siano, aby grudy ziemi nie padały przez szpary wprost na ciało i tak odbył się pogrzeb polskiej generałowej na wygnaniu".