Stanisław ?Dygat wraca

Agnieszka Glińska reżyseruje „Pożegnania” w Teatrze Narodowym. Premiera w sobotę

Publikacja: 06.09.2012 04:10

Patrycja Soliman i Marcin Hycnar grają główne role w „Pożegnaniach"

Patrycja Soliman i Marcin Hycnar grają główne role w „Pożegnaniach"

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

To, że po prozę Dygata sięgnęła reżyserka tej klasy co Agnieszka Glińska, i powróci on pod szyldem Teatru Narodowego, może być początkiem come-backu zapomnianego z niezrozumiałych powodów pisarza.

Zobacz na Empik.rp.pl

Przetrwał próbę czasu

- Janusz Głowacki w dawnych latach, co prawda, podśmiewał się z Dygata, mówiąc, że tworzy literaturę wagonową. On jednak się tym nie przejmował i życzył Głowackiemu, by osiągnął równie wysoki poziom – opowiada „Rz" Kazimierz Kutz, reżyser i przyjaciel pisarza. – Literatura Staszka przetrwała jedna próbę czasu, ponieważ jest uniwersalna i można ją czytać w oderwaniu od naszego kontekstu historycznego i kompleksu niepodległościowego. Jej wartość polega również na tym, że nie była oderwana od naszych realiów: mam na myśli lokalny, chwilami prowincjonalny koloryt. Najważniejsze są jednak postaci, zwłaszcza fantastycznie sportretowane relacje damsko-męskie.

– „Pożegnania" są moją ukochaną książką ojca – zdradza „Rz" Magdalena Dygat. – Przyznam jednak, że nie wiem, co może się podobać w niej najmłodszemu i średniemu pokoleniu. Mogę się tylko domyślać: w książkach Stanisława Dygata nie ma udawania, kręcenia – jest tylko prawda i myślę, że to trafia do ludzi, bez względu na epokę.

Magdalena Dygat uważa, że dla postsolidarnościowych pokoleń ciekawy może być opisany w książce nieznany im bliżej czas końca wojny, czas przełomu.

Córka pisarza zwraca też uwagę na istotną rzecz. – Mój ojciec pokpiwał z arystokracji i drobnomieszczaństwa, a jednak ci ludzie mieli klasę i dobre maniery – mówi Magdalena Dygat. – Dziś za człowieka z klasą uważani są tupeciarze. To absolutna pomyłka.

Co jednak skłoniło reżyserkę Agnieszkę Glińska do zainteresowania się powieścią Dygata? – „Pożegnania" pisał w momencie, gdy on, inteligent próbował odnaleźć się w nowej rzeczywistości tuż po wojnie – sądzi. – Nie mógł przewidzieć, że potem zaczną się dziać rzeczy o wiele gorsze. Główny bohater Paweł nie godzi się na świat, w jakim przyszło mu żyć. A jednocześnie nie znajduje alternatywy. My, tworząc przedstawienie, jesteśmy bogatsi o doświadczenia kolejnego półwiecza. Nie będę ukrywać, że interesowało mnie „rozgryzanie" przeszłości. Mimo że żyję w XXI wieku, korzeniami sięgam do wieku XX. Badam to, na ile tamten wiek nas ukształtował.

Agnieszka Glińska podkreśla, że najważniejsza jest dla niej książka. – Cenię sobie film Hasa, ale był mocno związany z latami 60. i tamtą mentalnością – uważa. – My mamy inne doświadczenia, wspomnienia rodziców i dziadków.

Literacka pianka

Stanisław Dygat mówił wielokrotnie, że wielu chciało go ekranizować i wystawiać, ale potem zaczynały się „artystyczne schody".

– Bo jego powieści to jednak nie jest literatura dramatyczna ani filmowa, tylko wspaniała proza pisana niezwykle delikatnym piórkiem i o ulotnym klimacie – mówi Kazimierz Kutz. – Dygat to pisarz impresyjny, jego proza jest delikatna jak pianka, układa się niczym didaskalia, opiera na skojarzeniach i asocjacjach – uważa Janusz Zaorski, autor pamiętnej ekranizacji „Jeziora Bodeńskiego", spektaklu i słuchowiska. – W czasach gdy króluje rechot, jawi się jako mistrz ironicznego humoru.

Napisał jednak tylko sześć powieści.

– Jego credo brzmiało: prawdziwie inteligentny człowiek robi wszystko, żeby nic nie robić – przypomina Kazimierz Kutz. – Dlatego jak tylko mógł, odkładał pisanie nowych książek. Jedną z form tej obstrukcji było przyjmowanie prac zleconych, co pomagało mu się utrzymać. Pomagał innym tworzyć dialogi, tłumaczył. Wraz z Tadeuszem Brezą był autorem sztuki „Zamach", z Janem Kottem zaś – „Nowego Świętoszka".

Spod jego pióra wyszło tłumaczenie „Orfeusza w piekle" Offenbacha, Szekspirowskiego „Wieczoru Trzech Króli" (skorzystał z niego jako pierwszy Erwin Axer w 1950 r.), a także „Króla Edypa", pokazanego po raz pierwszy w 1961. w reżyserii Ludwika Rene. Jest grany niezwykle często w ostatniej dekadzie.

– Stanisław Dygat dokonał przekładu prozą, która nie gubi sensu i dotkliwości tragedii Sofoklesa, ale nie narzuca poetyckości, dziś tak bardzo anachronicznej – mówi Bartosz Szydłowski, autor inscenizacji w krakowskiej Łaźni Nowej. – Jego tłumaczenie pomogło mi wkomponować bohatera w pejzaż nowohucki, okoliczne ulice i place.

Polskie rozdarcie

Pomimo dystansu do polskiej historii ważne u Dygata są również wątki rozliczeniowe.

– Monolog głównego bohatera kończący „Jezioro Bodeńskie" robi wrażenie napisanego dzisiaj rano, choć powstał 70 lat temu – podkreśla Janusz Zaorski. – Jako półkrwi Polak, półkrwi Francuz, miał Dygat większy dystans do Polski i pokazał nasze rozdarcie między romantyzmem a pozytywizmem. Ujawnił znamienną rzecz: że z romantyzmem źle, ale bez niego jeszcze gorzej. Zamierzam powrócić do „Jeziora Bodeńskiego", a w zasadzie to ten utwór ciągle do mnie powraca, nie daje mi spokoju.

– Wybieram się w sobotę na premierę „Pożegnań" – zdradza „Rz" Magdalena Dygat. – Jestem jej ciekawa.

współpraca Jan Bończa-Szabłowski

 

Hity Stanisława Dygata

„Jezioro Bodeńskie".

Debiut z 1946 r. Historia Polaków internowanych w Szwajcarii, rozliczenie z romantyzmem. Ekranizacji dokonał Janusz Zaorski. Grali m.in. Krzysztof Pieczyński i Gustaw Holoubek.

„Pożegnania" (1948).

Historia niespełnionej miłości Pawła z zamożnej rodziny i fordanserki Lidki, którzy spotykają się pod koniec wojny. Powieść ekranizował Wojciech Jerzy Has. Grali Maja Wachowiak i Tadeusz Janczar.

„Disneyland" (1965).

Główny bohater jest uważany za człowieka sukcesu, ale drąży go poczucie niespełnienia i pustki. Filmową adaptację z udziałem Kaliny Jędrusik i Daniela Olbrychskiego pod tytułem „Jowita" wyreżyserował Janusz Morgenstern.

„Dworzec w Monachium" (1973).

Rozliczenia z wojenną przeszłością i patriotyzmem. Filmową adaptację („Palace Hotel") zrealizowała Ewa Kruk. W roli głównej Wojciech Pokora.

—j.c.

To, że po prozę Dygata sięgnęła reżyserka tej klasy co Agnieszka Glińska, i powróci on pod szyldem Teatru Narodowego, może być początkiem come-backu zapomnianego z niezrozumiałych powodów pisarza.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 96% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski