Reklama

Krzysztof Adam Kowalczyk: Dziękuję Karolowi Nawrockiemu za euro

Jestem niezwykle wdzięczny panu prezydentowi za to, że – niezależnie od intencji – położył na stole kwestię przyjęcia wspólnej waluty europejskiej. Przypomniał o niej, choć cała polska klasa polityczna boi się jej jak dżumy.

Publikacja: 09.08.2025 06:07

Krzysztof Adam Kowalczyk: Dziękuję Karolowi Nawrockiemu za euro

Foto: Jakub Porzycki / ANADOLU / Anadolu via AFP

Po latach straszenia Polaków wspólną walutą przez prawicę żadna z liczących się partii politycznych nie postuluje przyjęcia euro. Pan prezydent obiecał więc w swoim inauguracyjnym orędziu w Zgromadzeniu Narodowym dzielnie bronić Polaków przed czymś, co nie istnieje. Owszem, w 2008 r. Donald Tusk ogłosił na forum w Krynicy plan przyjęcia wspólnej waluty, ale miesiąc potem światowy kryzys finansowy tę zapowiedź unieważnił.

Czy mądrze wykorzystujemy narodową walutę?

Politycy wraz z tłumem ekonomistów uznali, że warto zachować złotego jak długo się da, bo elastyczny kurs walutowy (od sierpnia 2008 do lutego 2009 r. złoty stracił aż 40 proc. wartości) pozwala gospodarce niemal automatycznie dostosować się do nowych warunków i, obniżając np. liczone w walucie koszty pracy, łatwiej wyjść z opresji.

Wszystko to prawda – pod warunkiem, że mądrze korzystalibyśmy z narodowej waluty i własnej polityki monetarnej, nie zaniżając ceny pieniądza i nie pokrywając jego emisją wydatków rządu, jak w ostatniej dekadzie. Złoty został jednak przez polityków wykorzystany jak naiwna dziewczyna na dyskotece. Skończyło się eksplozją inflacji, której szczyt 18,4 proc. przypadł na luty 2023 r. W efekcie skumulowana inflacja w dekadzie XII 2015 – XII 2025 przekroczyła 55 proc. I nie da się tego wszystkiego zwalić na Covid i wojnę Putina.

Wyższa inflacja to nie tylko utrata siły nabywczej przez wynagrodzenia, droższy kredyt, niższa zdolność kredytowa i np. dłuższa droga do własnego mieszkania. To przede wszystkim niepewność i mniej inwestycji firm, a w długoterminowym efekcie wolniejszy rozwój gospodarki.

Czy Polska spełnia kryteria wejścia do strefy euro?

Kwestii przyjęcia euro nie ma na stole nie tylko z powodu tchórzostwa partii tworzących obecnie rządzącą koalicję, ale także dlatego, że politycy – od prawej do lewej – wespół w zespół mocno popsuli polskie finanse publiczne. W efekcie nie spełniamy żadnego z kryteriów wejścia do strefy euro.

Reklama
Reklama

Deficyt finansów publicznych przekracza 6 proc. PKB, gdy warunkiem jest mniejszy niż 3 proc. Dług publiczny za chwilę przebije unijny limit 60 proc. PKB, a kraj od lipca 2024 r. jest w tzw. procedurze nadmiernego deficytu. I choć inflacja mozolnie zmierza ku cywilizowanym poziomom, to jej poziom HICP za minione 12 miesięcy (4,0 proc.) jest mocno powyżej kryterium konwergencji wyznaczonego na 1,5 pkt proc. ponad średnią (1,36 proc.) dla trzech krajów UE, które mają najlepsze rezultaty w dziedzinie stabilności cen.

Także długoterminowa stopa procentowa (w Polsce 5,95 proc.) przekracza limit wynoszący 2 pkt proc. ponad średnią dla owej trójki wynoszącą blisko 2,8 proc. Jest jeszcze kryterium stabilności kursu walutowego, ale dwuletnia próba ognia w mechanizmie ERM II nie ma sensu, jeśli nie spełniamy pozostałych kryteriów.

Dlaczego w „Rzeczpospolitej” jesteśmy za przyjęciem euro?

W „Rzeczpospolitej” od lat przypominamy co roku o przyjęciu przez Polskę euro, na co naród wyraził zgodę, zatwierdzając w referendum akces do Unii Europejskiej. Jesteśmy przekonani, że już same przygotowania do tej operacji wzmocnią polską gospodarkę, jak obóz kondycyjny sportowca. Bo co złego w niskiej, będącej pod kontrolą inflacji i w tanim pieniądzu? Co złego w niskim deficycie budżetowym i niskim długu publicznym, którego koszty nie obciążają zbytnio podatników?

Opinia publiczna nie dostrzega, że brak drogowskazu, jakim kiedyś było wejście do UE, a teraz mogłoby być dążenie do spełnienia kryteriów konwergencji, prowadzi polską politykę gospodarczą na manowce.

Ilu Polaków boi się euro, a ilu jest za?

Niestety, hejt prawicowych „eurożerców” odnosi skutek. Wedle najnowszego badania Eurobarometr aż 52 proc. Polaków jest przeciw przyjęciu euro, a tylko 46 proc. za, przy czym ten przechył się z roku na rok pogłębia.

Działa wdrukowany przez propagandę lęk przed podniesieniem cen przy okazji przesiadki ze złotego – boi się tego aż 76 proc. Polaków. Połowa boi się utraty tożsamości narodowej, tyleż samo – kontroli nad polityką gospodarczą.

Reklama
Reklama

Ale gdy zapytać, kiedy wprowadzić euro, tylko 29 proc. Polaków mówi „nigdy”, a 49 proc. – „jak najszybciej” lub „za jakiś czas”. Jest więc nadzieja. Oby pan prezydent niechcący ją obudził.

Badanie
Po 15 latach rządów Orbána Węgrzy marzą o euro

Ciekawe, że na Węgrzech, do których tak lubią porównywać Polskę nasi „eurożercy”, za przyjęciem wspólnej waluty jest aż 75 proc. obywateli, 67 proc. uważa, że skutki będą pozytywne – wynika z badania Eurobarometr. Przy tym 41 proc. chciałoby jak najszybciej forinty zamienić na euro, a 75 proc. uważa, że nie spowodowałoby to utraty kontroli nad własną polityką gospodarczą. Ciekawa recenzja 15 lat antyunijnych rządów Viktora Orbána...

Po latach straszenia Polaków wspólną walutą przez prawicę żadna z liczących się partii politycznych nie postuluje przyjęcia euro. Pan prezydent obiecał więc w swoim inauguracyjnym orędziu w Zgromadzeniu Narodowym dzielnie bronić Polaków przed czymś, co nie istnieje. Owszem, w 2008 r. Donald Tusk ogłosił na forum w Krynicy plan przyjęcia wspólnej waluty, ale miesiąc potem światowy kryzys finansowy tę zapowiedź unieważnił.

Czy mądrze wykorzystujemy narodową walutę?

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie Ekonomiczne
Marek Kowalski, FPP: Domański na czwórkę. Na zachętę. Na wyższe oceny na ministerialnym świadectwie trzeba jeszcze trochę popracować
Opinie Ekonomiczne
Jacek Bartkiewicz: Listy zastawne to potężny impuls dla całej gospodarki
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Optymalna wielkość rządu
Opinie Ekonomiczne
Dekada realizacji Agendy 2030 w UE. Analiza postępów i barier
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Prezydent Nawrocki wchodzi w buty premiera
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama