Reklama
Rozwiń

Na przekór i wbrew

O ginącym świecie, jakim jest białoruska tożsamość, oraz o napawających nadzieją próbach jej zachowania i nadania jej współczesnego wymiaru z Natalką Babiną rozmawia Alicja Hendler.

Aktualizacja: 01.12.2010 09:13 Publikacja: 29.11.2010 00:18

[b]Napisała Pani powieść, która rozgrywa się na Polesiu, pokazanym jako miejsce magiczne i jednocześnie doświadczone, o skomplikowanej historii. Ale Polesie wybrała Pani nie tylko dlatego, że to takie interesujące miejsce? [/b]

Chciałam na nowo odkryć i dowartościować te tereny i ich mieszkańców, poddawanych przez dziesiątki lat głębokiej rusyfikacji. Ich historia jest ignorowana, kultura i mentalność sprowadzane do poziomu wiejskiego obyczaju, a język białoruski – traktowany jak zanikająca gwara. Polesie to ginący świat. Sama stamtąd pochodzę, urodziłam się w okolicach Brześcia, i chciałam wesprzeć swoich rodaków w odzyskaniu ich poczucia tożsamości etnicznej, rodzimego języka, nie tylko zresztą białoruskiego, ale i ukraińskiego, czy wręcz tożsamości Poleszuka, które to pojęcie jest już niemal zapomniane. Mam nadzieję, że udało mi się wesprzeć Białorusinów w poczuciu własnej wartości i wartości życia, które wiodą. Jeśli chodzi o czytelników spoza Polesia, to liczę, że powieść nie tylko wyda im się ciekawa, wciągająca, ale też będzie dobrym sposobem na głębsze poznanie Białorusi.

[b]Czy jest coś, co budzi nadzieję, że wszechobecna rusyfikacja nie zniszczy nieodwracalnie tej kultury? [/b]

Nadzieję budzi stosunek części młodych Białorusinów do własnych korzeni. Oni ich szukają z myślą o przyszłości, w której będzie szansa je rozwijać, będą żywe. Oto przykład. Mój bardzo wiekowy znajomy, profesor etnologii, wybierał się na Polesie, by nagrywać tamtejsze dialekty. Kiedy zapytałam, czy nie obawia się o swoje zdrowie, bo zapowiadała się uciążliwa wyprawa, odparł, że musi tam jechać, badać i rejestrować, bo wielu młodych twierdzi, że wkrótce nastąpi powrót młodzieży do swoich korzeni, tradycji i języka. Trzeba więc ocalić dialekty poleskie, by powstało narzędzie ułatwiające odzyskanie białoruskiej tożsamości i jej rozwój, jako zasadniczego elementu naszej współczesnej kultury.

[b]„Nasza Niwa”, niezależna gazeta, z którą jest Pani od lat związana, także włącza się w tworzenie współczesnej białoruskości.[/b]

Owszem, choćby, na, nomen omen, niwie językowej. Władze utrudniają rozwój języka białoruskiego. W szkołach uczy się go jako języka obcego i ukazują się w nim głównie teksty odnoszące się do folkloru. My zajęliśmy się tematami, które dotychczas były publikowane tylko po rosyjsku, po to, by białoruski stal się językiem codziennym, w którym można mówić o wszystkim. Powstała np. seria artykułów na temat seksu. Jako pierwsi w historii podjęliśmy się opracowania terminologii białoruskiej w tej dziedzinie i spotkało się to z ogromnym zainteresowaniem.

[b]Czy losy Pani powieści „Miasto ryb” w rodzinnym kraju odzwierciedlają zapotrzebowanie na białoruskość? [/b]

Myślę, że tak. Na początku były problemy z wydaniem jej przez jakieś duże wydawnictwo, więc w 2007 r. ukazało się tysiąc jej egzemplarzy nakładem Księgarni Naszej Niwy. Odzew, z jakim się spotkała, sprawił, że dziś jedno z prywatnych wydawnictw na Białorusi planuje jej wznowienie w znacznie większym nakładzie.

[ramka]Natalka Babina jest dziennikarką i pisarką, związaną z niezależną białoruską gazetą „Nasza Niwa”. Dotychczas wydała zbiór opowiadań „Krywi nie pawidna być widna” i powieść „Miasto ryb”. [/ramka]

[b]Napisała Pani powieść, która rozgrywa się na Polesiu, pokazanym jako miejsce magiczne i jednocześnie doświadczone, o skomplikowanej historii. Ale Polesie wybrała Pani nie tylko dlatego, że to takie interesujące miejsce? [/b]

Chciałam na nowo odkryć i dowartościować te tereny i ich mieszkańców, poddawanych przez dziesiątki lat głębokiej rusyfikacji. Ich historia jest ignorowana, kultura i mentalność sprowadzane do poziomu wiejskiego obyczaju, a język białoruski – traktowany jak zanikająca gwara. Polesie to ginący świat. Sama stamtąd pochodzę, urodziłam się w okolicach Brześcia, i chciałam wesprzeć swoich rodaków w odzyskaniu ich poczucia tożsamości etnicznej, rodzimego języka, nie tylko zresztą białoruskiego, ale i ukraińskiego, czy wręcz tożsamości Poleszuka, które to pojęcie jest już niemal zapomniane. Mam nadzieję, że udało mi się wesprzeć Białorusinów w poczuciu własnej wartości i wartości życia, które wiodą. Jeśli chodzi o czytelników spoza Polesia, to liczę, że powieść nie tylko wyda im się ciekawa, wciągająca, ale też będzie dobrym sposobem na głębsze poznanie Białorusi.

Kultura
Kendrick Lamar i 50 Cent na PGE Narodowym. Czy przeniosą rapową wojnę do Polski?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Patronat Rzeczpospolitej
Gala 50. Nagrody Oskara Kolberga już 9 lipca w Zamku Królewskim w Warszawie
Kultura
Biblioteka Książąt Czartoryskich w Krakowie przejdzie gruntowne zmiany
Kultura
Pod chmurką i na sali. Co będzie można zobaczyć w wakacje w kinach?
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta