Według białoruskiego generała Mińsk „przez wszystkie dostępne kanały interakcji (...) wymieniał informacje na temat sytuacji w powietrzu i odczytów radarowych ze służbami dyżurnymi Polski i Republiki Litwy, informując je o zbliżaniu się niezidentyfikowanych obiektów powietrznych do terytorium ich krajów” – powiedział gen. Murawieko. Jego słów nie potwierdziły polskie władze – w informacji przekazanej przez premiera Donalda Tuska w Sejmie szef rządu nie wspomniał o żadnych kontaktach ze stroną białoruską. Tusk powiedział jedynie, że po raz pierwszy od wybuchu wojny Rosji z Ukrainą drony wleciały nad terytorium Polski bezpośrednio znad terytorium Białorusi.
Tymczasem gen. Murawieko twierdzi, że to informacje przekazane przez stronę białoruską pozwoliły Polsce „szybko zareagować na pojawienie się dronów” poprzez poderwanie myśliwców.
Gen. Murawieko mówił też, że strona polska informowała białoruską służbę dyżurną o zbliżaniu się do granicy Białorusi „niezidentyfikowanych statków powietrznych” znad terytorium Ukrainy. Żadne oświadczenie polskich władz nie potwierdza również tych doniesień.
– Republika Białorusi będzie nadal wypełniać zobowiązania w ramach wymiany informacji o sytuacji w przestrzeni powietrznej z Rzeczpospolitą Polską i krajami bałtyckimi – podsumował szef Sztabu Generalnego Białorusi.
Rzecznik Dowództwa Operacyjnego: Polska wymienia informacje o przestrzeni powietrznej z sąsiadami
– Nasz system był naprawdę obciążony tej nocy. Wymiana informacji zarówno ze stroną ukraińską, a także białoruską, to nie jest jakiś ewenement. My współpracujemy na polu informacji, jeśli chodzi o bezpieczeństwo przestrzeni powietrznej. Takie informacje są dwustronnie przekazywane. Informacje ze stroną ukraińską, białoruską, NATO są wysyłane każdorazowo, gdy jest taka konieczność. Cały czas mieliśmy informacje i wymienialiśmy je z sąsiadami. Bardzo wiele tych obiektów wleciało na trójstyku granic – skomentował oświadczenie strony białoruskiej na konferencji prasowej rzecznik Dowództwa Operacyjnego ppłk Jacek Goryszewski.