Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni przekonywał wczoraj, że Kościoły i związki wyznaniowe mogą wręcz skorzystać finansowo na zmianie prawa.
Rząd proponuje likwidację Funduszu Kościelnego (opłaca się z niego składki na ubezpieczenia społeczne części duchownych, głównie katolickich), ale w zamian proponuje wprowadzić możliwość odpisywania 0,3 proc. od podatku na Kościoły i związki wyznaniowe.
Budżet funduszu w zeszłym roku wyniósł 89 mln zł. Zdaniem Boniego odpis dałby ok. 100 mln zł. Skąd te wyliczenia? Za podstawę wyliczeń wzięto zapewne sumę, jaką otrzymują z odpisu od podatku organizacje pożytku publicznego, oraz liczbę osób regularnie uczęszczających do kościoła. Tych jest ok. 40 proc. W 2010 roku 38 proc. obywateli odpisało zaś 1 proc. podatku na organizacje pożytku publicznego na sumę 400 mln zł. – Taką sumę organizacje otrzymały jednak dopiero po siedmiu latach od wprowadzenia takiej możliwości – zauważa ks. prof. Dariusz Walencik z Uniwersytetu Opolskiego.
Doświadczenia innych krajów, w tym Włoch, gdzie podatnicy mogą odpisywać 0,8 proc., pokazują, że trzeba było nie tylko lat, ale i potężnej kampanii informacyjnej, by wierni korzystali z tej możliwości.
Z przedstawionego wczoraj projektu resortu administracji i cyfryzacji wynika, że możliwość odpisu mieliby także renciści za pośrednictwem ZUS oraz rolnicy poprzez KRUS. Wyliczona przez resort suma dotyczyłaby prawdopodobnie nie tylko Kościoła katolickiego, ale także innych Kościołów i związków wyznaniowych. Im swoje plany minister Boni ma przedstawić dziś.