Są dwie propozycje – dwa albo cztery lata retencji tych danych. Termin dwuletni, taki jak dotychczas, przewiduje projekt rządowy, przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury.
Cztery lata postuluje PiS, którego projekt jest zasadniczo powieleniem rządowego, z kilkoma tylko odstępstwami, w tym właśnie nowym art. 180a. To bowiem dawna propozycja resortu infrastruktury za premierostwa Jarosława Kaczyńskiego, zgłoszona rok temu jako inicjatywa poselska. Dlatego też projekty są bardzo zbliżone, m.in. w takich kwestiach jak przepisy antyspamowe i zmiany umów z posiadaczami telefonów komórkowych. Dziś oboma zajmie się Sejm.
[b]Chodzi tu o obowiązek firm telekomunikacyjnych (które są operatorami lub dostawcami publicznie dostępnych usług) zatrzymywania i przechowywania danych przez dwa albo cztery lata od dnia połączenia lub nieudanej próby połączenia.[/b] Firmy te muszą m.in. rejestrować daty i godziny połączeń lub takich prób, lokalizacje telefonów komórkowych, rodzaje połączeń (rozmowa telefoniczna, SMS, MMS), a także to, kto z kim się łączył. Z danych tych w razie potrzeby mogłyby korzystać: policja, inne służby mundurowe, sądy, służby specjalne oraz skarbówka.
Propozycję poselską, która zakłada czteroletni okres przechowywania danych, trudno będzie przeforsować, bo jest sprzeczna z prawem europejskim. Zmianę prawa telekomunikacyjnego w zakresie retencji danych wymusza bowiem dyrektywa 2006/24/WE. Przewiduje ona w art. 5 i 6, że informacje o połączeniach trzeba przechowywać minimum przez sześć miesięcy, a maksymalnie dwa lata.
Dyrektywa zastrzega jednocześnie, że państwa członkowskie nie mogą samodzielnie wydłużyć sobie tego terminu.