Reklama

Czy banki naciągają klientów na ubezpieczenia?

Nadzór finansowy i UOKiK sprawdzają, czy banki naciągają klientów na ubezpieczenia

Publikacja: 16.11.2010 03:04

Czy banki naciągają klientów na ubezpieczenia?

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Chodzi o ubezpieczenie od utraty pracy i niskiego wkładu własnego, które są oferowane razem z kredytami hipotecznymi zgodnie z prawem.

– W przypadku opłacania przez kredytobiorców składki z tytułu objęcia ich grupową umową ubezpieczenia od utraty pracy aż 95 proc. opłacanej składki może trafić do banku jako „premia” bądź „wynagrodzenie za obsługę ubezpieczenia” – mówi Adam Płociński, dyrektor zarządzający pionem polityki rozwoju rynku finansowego i polityki międzysektorowej w Komisji Nadzoru Finansowego. – A przecież to ma być składka za ubezpieczenie.

Ponadto zastrzeżenia nadzoru budzi praktyka związana z umowami ubezpieczenia niskiego wkładu własnego. – W tych przypadkach, choć to bank jest stroną umowy i to on otrzyma potencjalne odszkodowanie, realny ciężar składki ubezpieczeniowej ponosi kredytobiorca – wyjaśnia Płociński. Najważniejsze jest jednak to, iż ubezpieczyciel, mimo że kredytobiorca opłacał faktycznie składkę, może wystąpić do niego z regresem o zwrot kwoty wypłaconego bankowi odszkodowania. – Za co w takim razie płaci klient? – pyta Płociński.

KNF poprosiła już Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów o sprawdzenie, czy te praktyki banków nie naruszają zbiorowych interesów konsumentów. UOKiK bada sprawę.

Ci, którzy zaciągają kredyt, nie posiadając wkładu własnego, muszą ubezpieczyć różnicę w brakującej kwocie. W takiej sytuacji najczęściej opłata jest naliczana i pobierana co trzy lata. Przeciętnie jest to 3,5 proc. brakującej kwoty, a opłata pobierana jest z góry za trzy lata. Czyli przy kredycie 300 tys. zł będzie to 2,1 tys. zł, jednak zazwyczaj okres, po jakim w wyniku spłaty rat zostanie osiągnięty wymagany próg 80 proc. LtV (relacja zadłużenia do wartości nieruchomości), wynosi około sześciu lat.

Reklama
Reklama

– Te ubezpieczenia nie dają klientom banków żadnej ochrony, ale umożliwiają samo zaciągnięcie kredytu – wyjaśnia Paweł Majtkowski z firmy Expander.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorek: [mail=e.wieclaw@rp.pl]e.wieclaw@rp.pl[/mail], [mail=m.krześniak@rp.pl]m.krześniak@rp.pl[/mail][/i]

Chodzi o ubezpieczenie od utraty pracy i niskiego wkładu własnego, które są oferowane razem z kredytami hipotecznymi zgodnie z prawem.

– W przypadku opłacania przez kredytobiorców składki z tytułu objęcia ich grupową umową ubezpieczenia od utraty pracy aż 95 proc. opłacanej składki może trafić do banku jako „premia” bądź „wynagrodzenie za obsługę ubezpieczenia” – mówi Adam Płociński, dyrektor zarządzający pionem polityki rozwoju rynku finansowego i polityki międzysektorowej w Komisji Nadzoru Finansowego. – A przecież to ma być składka za ubezpieczenie.

Reklama
Prawo w Polsce
Trzy weta Karola Nawrockiego. „Obywatele państwa polskiego są traktowani gorzej"
Nieruchomości
Sprzedaż mieszkania ze spadku. Ministerstwo Finansów tłumaczy nowe przepisy
Konsumenci
UOKiK stawia zarzuty platformie Netflix. „Nowe zasady gry, bez zgody użytkownika"
Matura i egzamin ósmoklasisty
Nadchodzi najpoważniejsza zmiana w polskiej ortografii od kilkudziesięciu lat
Matura i egzamin ósmoklasisty
CKE podała terminy egzaminów w 2026 roku. Zmieni się też harmonogram ferii
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama