Olaf Scholz nie jest na razie gotowy na samodzielną rolę Niemiec w wojnie

Od początku rosyjskiej inwazji kanclerz nie szedł dalej w pomocy dla Kijowa niż USA. Czy z leopardami zrobi wyjątek?

Publikacja: 20.01.2023 03:00

Olaf Scholz nie jest na razie gotowy na samodzielną rolę Niemiec w wojnie

Foto: EPA/FILIP SINGER

2 miliardy dolarów: tyle ma być wart kolejny pakiet pomocy wojskowej, jaki w piątek na spotkaniu szefów MON państw NATO w bazie Ramstein ogłosi sekretarz obrony USA Lloyd Austin. Jak ujawniły amerykańskie media, znajdą się w nim m.in. wozy opancerzone Stryker, jednak nie będzie abramsów, jednych z najbardziej skutecznych czołgów świata. I to mimo powtarzanych przez prezydenta Zełenskiego apeli o ich pilne dostarczenie.

Optymizm Austina

Oficjalnym powodem takiego stanowiska są obawy Pentagonu, czy Ukraińcy będą zdolni obsłużyć wyrafinowany sprzęt. Jednak decyzja amerykańskiego ministerstwa obrony ma daleko idące skutki polityczne: powstrzymuje przed podobną inicjatywą Niemcy.

– Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Waszyngton koordynuje wsparcie wojskowe dla Kijowa. Podporządkowują mu się wszystkie kraje NATO, także Polska, która z powodu oporu Amerykanów nie zdecydowała się przekazać Ukraińcom myśliwców MiG-29 – mówi „Rz” Tomasz Siemoniak, były szef MON.

X

Czytaj więcej

Wojna w rękach Scholza. Presja na Niemcy jest ogromna

Niemcy trzymały się do tej pory tej samej logiki. Na początku stycznia Joe Biden i Olaf Scholz jednocześnie ogłosili przekazanie Ukraińcom wozów bojowych. Wcześniej Berlin czekał na zgodę Stanów z dostarczeniem Ukrainie baterii Patriot. Podobnie jak nie zdecydował się na dostarczenie Kijowowi wyrzutni rakietowych własnej produkcji, zanim do Ukrainy nie trafiły amerykańskie himarsy.

– Nigdy nie działamy w pojedynkę, zawsze robimy to w koordynacji z aliantami, w szczególności ze Stanami Zjednoczonymi – przekonywał Scholz w środę w Davos.

Tym razem jednak sytuacja jest inna, bo Biały Dom chce, aby Niemcy same wyszły z inicjatywą. Najwyraźniej prezydent Joe Biden, który uruchomił program pomocy dla Ukrainy wart przeszło 50 miliardów dolarów, uznał, że wsparcie dla Kijowa musi być bardziej zrównoważone, a rola Europy – większa.

X

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Bitwa pancerna w Ramstein

– Decyzja o tym, jakiej pomocy udzielić, należy do suwerennej kompetencji każdego kraju – mówi rzeczniczka prezydenta USA Karinne Jean-Pierre.

Logika wojskowa ma duży wpływ na strategię Amerykanów. Żaden inny zachodni czołg nie może w krótkim czasie zmienić dynamiki wojny w Ukrainie poza produkowanym przez Niemców leopardem. Jego zasoby są ogromne: to około 2 tysięcy maszyn pozostających na służbie 13 krajów NATO i Szwajcarii. To także maszyna, której obsługa jest dla Ukraińców o wiele łatwiejsza niż abramsów.

Pentagon wie najlepiej, jak toczy się naprawdę ta wojna. A Biały Dom go słucha. Także w sprawie leopardów – uważa Siemoniak.

Kompromis w bazie Ramstein

Do przekazania tych czołgów Ukrainie są gotowi Polacy, Duńczycy, Finowie i Hiszpanie. Potrzebują jednak zgody Berlina, choć w czwartek premier Mateusz Morawiecki zasugerował, że i bez niej nasz kraj byłby gotów przekazać kilkanaście leopardów Ukrainie. W ubiegłym tygodniu Emmanuel Macron ogłosił dzień przed Niemcami (i Amerykanami) decyzję o dostarczeniu Ukraińcom tzw. lekkich czołgów (opancerzone wozy bojowe) AMX-10, aby zachęcić do podobnego kroku Berlin. Teraz z Pałacu Elizejskiego wychodzą sygnały, że Francuzi byliby gotowi przekazać ciężkie czołgi Leclerc. Na początku tego tygodnia z podobną inicjatywą wystąpił brytyjski premier Rishi Sunak, ogłaszając dostarczenie Ukraińcom kilkunastu czołgów Challenger 2.

Za ofertą Paryża kryje się zmiana podejścia do wojny prezydenta Macrona. Przez długi czas zwolennik porozumienia z Władimirem Putinem doszedł do wniosku, że Kreml na poważnie usiądzie do negocjacji tylko wtedy, jeśli Rosję spotka spektakularna porażka na polu walki. Czy oznacza to jednak, że Francuzi byliby gotowi poprzeć odbicie przez Ukraińców Krymu – nie wiadomo. Wciąż żywe są na Zachodzie obawy, że zapędzony w kozi róg rosyjski dyktator mógłby sięgnąć do broni jądrowej. I zdecydować się na otwartą wojnę z NATO.

Czytaj więcej

„To Ameryka jest dziś liderem Europy. Berlin (jeszcze) nie dorósł”

Zdaniem Reutersa w ostatnich dniach Scholz kilkakrotnie przekonywał na zamkniętych posiedzeniach rządu, że Amerykanie powinni dostarczyć Ukrainie abramsy. To sygnał, że kanclerz nie jest na razie gotowy na samodzielną rolę Niemiec w ukraińskiej wojnie. Ale też trudno się spodziewać, że pozostanie obojętny na naciski najważniejszych sojuszników: USA, Francji, Wielkiej Brytanii, Polski. Wiele wskazuje więc na kompromis, w którym Berlin nie będzie dłużej blokował przekazania leopardów przez inne kraje.

– Tylko wspierając Ukrainę, pokażemy, że radykalnie zmieniliśmy politykę wobec Rosji. Inaczej nie będziemy wiarygodni – mówią „Rz” źródła w Berlinie.

Amerykański wywiad ostrzega, że Rosjanie w najbliższych tygodniach mogą szykować ofensywę w Donbasie czy nawet na Kijów. Jego zdaniem bez szybkiej dostawy zachodnich czołgów Ukraińcy nie będą mieli środków, aby ją odeprzeć.

2 miliardy dolarów: tyle ma być wart kolejny pakiet pomocy wojskowej, jaki w piątek na spotkaniu szefów MON państw NATO w bazie Ramstein ogłosi sekretarz obrony USA Lloyd Austin. Jak ujawniły amerykańskie media, znajdą się w nim m.in. wozy opancerzone Stryker, jednak nie będzie abramsów, jednych z najbardziej skutecznych czołgów świata. I to mimo powtarzanych przez prezydenta Zełenskiego apeli o ich pilne dostarczenie.

Optymizm Austina

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 794
Konflikty zbrojne
Ukraińskie wojsko dementuje doniesienia mediów o czołgach Abrams
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Rosjanie niszczyli leopardy, tak samo niszczą i będą niszczyć czołgi Abrams
Konflikty zbrojne
Jest nowy pakiet pomocy wojskowej USA dla Ukrainy. 6 mld dolarów, w tym rakiety Patriot
Konflikty zbrojne
Kolejna zmiana w wojsku Ukrainy. Zełenski odwołał dowódcę