„To nie przynosi chwały Rosji. Odwrotnie, wygląda na to, że jest podobna do »papierowego tygrysa«” – tak Donald Trump podsumował w swojej sieci społecznościowej Truth Social dotychczasowe zdobycze Rosji po trzech latach wojny z Ukrainą.
Dla rosyjskiej elity skupionej wokół Putina i dla niego samego jest to potężny cios propagandowy i wizerunkowy. A sformułowanie o „papierowym tygrysie” brzmi jak dawna definicja Rosji „kolos na glinianych nogach” czy nazywanie Rosji przez Johna McCaina „stacją benzynową udającą państwo” (były szef unijnej dyplomacji Josep Borrell sparafrazował te słowa nazywając Rosję „stacją benzynową uzbrojoną w broń atomową”). Zabrzmiało jak mocno wymierzony policzek.
Po spotkaniu na Alasce Władimir Putin mógł mieć nadzieję, że Donald Trump dał mu czas i przyzwolenie na podbój
Napisał to amerykański przywódca, z którym Moskwa zaczęła już znów wiązać pewne nadzieje na rozpoczęcie „dialogu” o podziale stref wpływów w Europie. Dotychczasowa polityka Trumpa wobec wojny w Ukrainie sprawiła, że Władimir Putin uwierzył, iż uda mu się w końcu podbić sąsiedni kraj.
Czytaj więcej
Zabójstwo konserwatywnego aktywisty Charliego Kirka pogłębiło podziały w Ameryce i rozbudziło pon...