Reklama

Andrzej Łomanowski: Donald Trump zmienia zdanie. Teraz to Władimir Putin ma problem

W środku morderczej, rosyjskiej kampanii powietrznej przeciw ukraińskim miastom i infrastrukturze przemysłowej, amerykański prezydent Donald Trump nagle ogłosił, że Ukraina może wygrać wojnę. Na Kremlu zapadła cisza.

Publikacja: 24.09.2025 12:20

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: Sputnik/Mikhail Metzel/Pool via REUTERS

„To nie przynosi chwały Rosji. Odwrotnie, wygląda na to, że jest podobna do »papierowego tygrysa«” – tak Donald Trump podsumował w swojej sieci społecznościowej Truth Social dotychczasowe zdobycze Rosji po trzech latach wojny z Ukrainą.

Dla rosyjskiej elity skupionej wokół Putina i dla niego samego jest to potężny cios propagandowy i wizerunkowy. A sformułowanie o „papierowym tygrysie” brzmi jak dawna definicja Rosji „kolos na glinianych nogach” czy nazywanie Rosji przez Johna McCaina „stacją benzynową udającą państwo” (były szef unijnej dyplomacji Josep Borrell sparafrazował te słowa nazywając Rosję „stacją benzynową uzbrojoną w broń atomową”). Zabrzmiało jak mocno wymierzony policzek.

Po spotkaniu na Alasce Władimir Putin mógł mieć nadzieję, że Donald Trump dał mu czas i przyzwolenie na podbój

Napisał to amerykański przywódca, z którym Moskwa zaczęła już znów wiązać pewne nadzieje na rozpoczęcie „dialogu” o podziale stref wpływów w Europie. Dotychczasowa polityka Trumpa wobec wojny w Ukrainie sprawiła, że Władimir Putin uwierzył, iż uda mu się w końcu podbić sąsiedni kraj.

Czytaj więcej

Śmierć Charliego Kirka to dzwonek ostrzegawczy dla Ameryki
Reklama
Reklama

Po spotkaniu na Alasce mógł mieć nadzieję, że Amerykanin dał mu do końca roku czas na podbój. Przerwanie przez USA finansowania wojskowych szkoleń w państwach bałtyckich przyjęto zaś na Kremlu z radosnymi uśmieszkami, jak nieformalną zapowiedź dalszych ustaleń o „strefach wpływów”.

Takich despektów pod adresem Putina Trump do tej pory unikał

Po cichu zaś dzielono się w Moskwie nadzieją, że napięcia polityczne, których efektem było zamordowanie Charliego Kirka, są wstępem do „drugiej wojny domowej” w USA, która wyeliminuje supermocarstwo ze światowej polityki.

Tymczasem teraz Trump ogłosił publicznie, że „przywrócenie pierwotnych granic (Ukrainy), od których zaczęła się ta wojna, jest bardzo realną opcją. Dlaczego nie?”. A potem dodał, że Ukraina „może nawet pójść dalej”, sugerując, że Kijów mógłby podbić jakieś rosyjskie terytoria.

Zamieszanie na Kremlu. Czy Donald Trump naprawdę zmienił swą politykę wobec Rosji?

Wśród rosyjskich polityków zapadła cisza. Kolejna wolta amerykańskiego prezydenta była dokonana z takim rozmachem, że wszystkich zatkało. Teraz czekają, co powie „pierwszy”, „Papa”, czyli Władimir Putin: uspokoi, wyjaśni, wyznaczy kierunek. Ale on na razie milczy, prawdopodobnie równie zaskoczony jak jego personel.

Czytaj więcej

Władimir Putin nie ma pieniędzy na atomowy wyścig zbrojeń
Reklama
Reklama

Putin nie wie, do jakiego stopnia to jest zwykły wyskok Trumpa, zniecierpliwionego rosyjskim unikaniem rozmów pokojowych. A może to jednak fundamentalna zmiana polityki prezydenta USA? W końcu większość zwolenników jego Partii Republikańskiej (nie mówiąc już o zwolennikach Partii Demokratycznej) popiera Ukrainę w tej wojnie. W dodatku bardzo obraźliwie dla Kremla Trump napisał o „papierowym tygrysie” i nieumiejętności prowadzenia przez niego wojny – a takich despektów pod adresem Putina Trump do tej pory unikał. Nie mówiąc już o sugestii podbicia przez Ukraińców jakiejś części Rosji.

Po wypowiedzi Donalda Trumpa teraz to Władimir Putin ma problem

Dziewięć miesięcy Europa i NATO musiały się mierzyć z chimerycznymi wyskokami Amerykanina, radośnie obserwowanymi przez Rosjan. Teraz ten problem ma Putin i nie wie, co robić.

Publicznie za to się wylewa – niewstrzymywana tym razem przez Kreml (jak wiosną i w lipcu przy pierwszych niesnaskach z Trumpem) – wściekłość rosyjskich publicystów, komentatorów, ekspertów i całego personelu mediów obsługującego Kreml. Nie ma chyba wyzwiska, którego by nie rzucili pod adresem amerykańskiego prezydenta.

Wyraźnie widać, jak wiele nadziei zdążyli związać z Trumpem i jak bardzo ich zawiódł.

„To nie przynosi chwały Rosji. Odwrotnie, wygląda na to, że jest podobna do »papierowego tygrysa«” – tak Donald Trump podsumował w swojej sieci społecznościowej Truth Social dotychczasowe zdobycze Rosji po trzech latach wojny z Ukrainą.

Dla rosyjskiej elity skupionej wokół Putina i dla niego samego jest to potężny cios propagandowy i wizerunkowy. A sformułowanie o „papierowym tygrysie” brzmi jak dawna definicja Rosji „kolos na glinianych nogach” czy nazywanie Rosji przez Johna McCaina „stacją benzynową udającą państwo” (były szef unijnej dyplomacji Josep Borrell sparafrazował te słowa nazywając Rosję „stacją benzynową uzbrojoną w broń atomową”). Zabrzmiało jak mocno wymierzony policzek.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Komentarze
Marek Kozubal: Pohukiwanie o strzelaniu do Rosjan nie wystarczy
Komentarze
Jan Zielonka: Politykierstwo historyczne
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Mocne słowa Radosława Sikorskiego w ONZ. Ale warto też posłuchać Donalda Tuska
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Alkohol w Warszawie, czyli upokorzenie Rafała Trzaskowskiego za zgodą Donalda Tuska
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Spór prezydenta z rządem o samolot to część większego planu Karola Nawrockiego
Reklama
Reklama