Głębinowe dzieci, czyli eksploracja oceanów

Na powierzchni Księżyca stanęło już 12 ludzi, pierwszy z nich – w 1969 r. Natomiast do dna Rowu Mariańskiego na Pacyfiku, najgłębszego miejsca na naszej planecie, dotarło dotąd zaledwie czterech ludzi, mimo że pierwsi dwaj dokonali tego w 1960 r., dziewięć lat przed lądowaniem człowieka na Srebrnym Globie.

Publikacja: 16.03.2023 22:00

Głębinowe dzieci, czyli eksploracja oceanów

Foto: Stock Adobe

Eksploracja oceanicznych głębin z technicznego punktu widzenia jest nie mniej trudna niż eksploracja kosmosu. Wymaga stosowania najbardziej zaawansowanych technologii i najnowocześniejszych materiałów. Ogromne ciśnienie panujące na głębokości kilku kilometrów stawia przed inżynierami problemy na miarę próżni panującej w przestrzeni pozaziemskiej. Na razie na palcach jednej ręki można policzyć państwa na tyle zaawansowane technologicznie, aby ich przedstawiciele za pomocą odpowiedniego sprzętu mogli docierać do największych morskich głębin. Oto parę przykładów.

Chiński załogowy statek podwodny „Jiaolong” (nazwa pochodzi od mitycznego smoka) jest w stanie zanurzać się na głębokość 7000 m. Oznacza to, że Chiny mają (teoretycznie) dostęp do 99,8 proc. morskiego dna.

Słynny francuski „Nautile”, zbudowany w 1984 r., jest zdolny do osiągania głębokości 6000 m, co zapewnia dostęp do 97 proc. morskiego dna. Odkąd powstał, wykonał kilka tysięcy zanurzeń, m.in. brał udział w eksploracji wraku „Titanica” i w poszukiwaniu czarnych skrzynek z samolotu Air France, który w czasie rejsu z Rio de Janeiro do Paryża wpadł do oceanu (AF 447 Rio – Paris).

Modernizację przeszedł amerykański „Alvin” – mógł się zanurzać na głębokość 4500 m, po remoncie zaś jest to 6500 m (taką głębokość osiąga także japoński „Shinkai”; natomiast rosyjski „Mir” jest w stanie się zanurzyć na 6000 m).

Amerykański batyskaf „Triton Submarines” zaprojektowany został do nurkowania na głębokość aż 11 km; Victor Vescovo kilkakrotnie opuścił się w nim na dno Rowu Mariańskiego.

Oczywiście, nie jest to sztuka dla sztuki, chodzi bowiem o międzynarodowy wyścig o opanowanie oceanicznych głębin, który staje się coraz bardziej zażarty z powodu bogactw naturalnych zalegających pod oceanicznym dnem. Ale w ten sposób (mniejsza o powody) na naszych oczach „history” przeradza się w „future”. Technologiczna głębinowa ofensywa rozpoczęła się w latach 80. XX wieku. Wykorzystywane są w niej osiągnięcia przemysłu kosmicznego, zbrojeniowego, a więc kosztowne. Zaangażowane są w nią najlepsze inżynierskie głowy. Czy patrząc na ten proces z polskiej perspektywy, powinniśmy ubolewać, że świat nam „odpływa”? Odpowiedź jest zaskakująca, ponieważ ani potwierdzenie, ani zaprzeczenie nie jest tu na miejscu. Odpowiedź ta znajduje się na stronie internetowej Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Informuje ona o wystawie „W toni. Polskie pojazdy podwodne ze zbiorów NMM w Gdańsku”, która zostanie pokazana publiczności 21 kwietnia 2023 r. w zabytkowych Spichlerzach na wyspie Ołowiance na Motławie. Będzie można na niej zobaczyć jedyne w swoim rodzaju, autorskie wynalazki polskich nurków i inżynierów: batyskafy, akwaplany i inne pojazdy służące do podwodnych podróży i badań dna morskiego. Budowane nierzadko w zaciszu skromnych warsztatów, tzw. metodą gospodarczą, są jedynymi w swoim rodzaju wynalazkami.

Z okazji tej wystawy Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku organizuje konkurs dla dzieci: „Mój wymarzony pojazd podwodny”. Na stronie możemy przeczytać: „Chcemy, aby podobną pomysłowość odkryły u siebie dzieci. Zachęcamy do puszczenia wodzy fantazji i skonstruowania modeli pojazdów, którymi młodzi konstruktorzy mogliby odbyć wymarzoną podróż w morskie głębiny i obejrzeć z bliska mieszkające tam zwierzęta lub odszukać zatopiony przed wiekami żaglowiec. Niech inspiracją będą wehikuły z naszych zbiorów: »Delfin I«, »Delfin II«, »Grześ« lub »Manta«. Zapraszamy dzieci w wieku przedszkolnym oraz szkolnym do zaprojektowania i zbudowania własnych pojazdów podwodnych”.

Szwajcar Jacques Piccard i Amerykanin Don Walsh – którzy w 1960 r. jako pierwsi dotknęli dna w najgłębszym miejscu na Ziemi, w Rowie Mariańskim (10 911 m), trzy pokolenia temu – nie mieli takiej startowej „trampoliny”.

Eksploracja oceanicznych głębin z technicznego punktu widzenia jest nie mniej trudna niż eksploracja kosmosu. Wymaga stosowania najbardziej zaawansowanych technologii i najnowocześniejszych materiałów. Ogromne ciśnienie panujące na głębokości kilku kilometrów stawia przed inżynierami problemy na miarę próżni panującej w przestrzeni pozaziemskiej. Na razie na palcach jednej ręki można policzyć państwa na tyle zaawansowane technologicznie, aby ich przedstawiciele za pomocą odpowiedniego sprzętu mogli docierać do największych morskich głębin. Oto parę przykładów.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Mała epoka lodowa. „Jedni z głodu wyschli, a drudzy znowu spuchli”
Historia świata
Zimny świt Plantagenetów. Początki Anglii jako państwa
Historia świata
Monarchia brytyjska: Koronacja – od misterium do zabawy
Historia świata
Handel ludźmi w Wielkiej Brytanii. Dług wolności i zniewolenia
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Historia świata
Pierwszy dzień po wojnie. Świadomość, że koszmar się skończył