Zapytaliśmy szefów kilku organizacji przedsiębiorców i pracodawców o to, czy obecny kryzys gospodarczy to dobry czy zły czas na przyjęcie europejskiej waluty. I o to, czy i jak powinniśmy do wejścia do strefy euro.
Czytaj więcej
Większość ekonomistów uważa, że przystąpienie do strefy euro przyniosłoby Polsce korzyści ekonomiczne i polityczne, o ile potrafilibyśmy je wykorzystać. Dlatego warto wyznaczyć datę, choć niekoniecznie musimy się bardzo spieszyć.
Wiele do zrobienia
– Business Centre Club jeszcze w 2017 r. zawiązał koalicję ProEuro na rzecz szybkiego wprowadzenia Polski do strefy euro. W obecnej sytuacji politycznej i gospodarczej widzimy jak ważna była to inicjatywa – mówi dr Jacek Goliszewski. – Niezmiennie jesteśmy za możliwie szybkim wejściem Polski do strefy euro i wyznaczeniem jego daty – dodaje.
Zauważa jednak, że takie wejście zależy od spełnienia warunków fiskalnych, monetarnych i instytucjonalnych. A tych Polska w tej chwili nie spełnia. – Warunki instytucjonalne wymagające zmiany to głównie te, które teraz uniemożliwiają korzystanie z KPO. Potrzebna jest też zmiana ustawy o finansach publicznych oraz przejście z polskiej statystyki długu publicznego i wyniku sektora finansów publicznych na procedurę unijną – mówi szef BCC.
Wskazuje na zmniejszenie deficytu strukturalnego sektora finansów publicznych oraz inflacji do ok. 2 proc., jak i politykę monetarną nastawiona na realizację tego celu. – Sądzę, że przy determinacji rządu i NBP możliwe byłoby spełnienie tych warunków w perspektywie pięciu lat i wejście do strefy euro dwa lata później – ocenia Goliszewski.
Czytaj więcej
1 stycznia wspólną walutę wprowadziła u siebie Chorwacja. Czyżby niemal wszyscy w Europie, godząc się w sprawie wspólnej waluty, byli bez rozumu i tylko partia prezesa Kaczyńskiego miała rację, broniąc złotówki?
Tłumaczy przy tym, że przyłączenie się do systemu wspólnego europejskiego pieniądza może być dla gospodarki i przedsiębiorców źródłem wielu korzyści gospodarczych, m.in. zmniejszenia nominalnych stóp procentowych, redukcji ryzyka kursowego, obniżenia kosztów pozyskania kapitału czy też wzrostu stabilności i wiarygodności makroekonomicznej. – Nade wszystko jednak strefa euro to ekonomiczna i polityczna polisa ubezpieczeniowa. W sytuacji planów tworzenia Europy dwóch prędkości, gospodarczego kryzysu lub konfliktów, kraje strefy euro są lepiej chronione mechanizmami zabezpieczającymi i solidarnością pozostałych członków – przekonuje szef BCC.
Wyznaczyć datę
Także Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich uważa, że powinniśmy dążyć do jak najszybszego przyjęcia europejskiej waluty. – Wyrówna to poziomy rynków europejskich. Stopniowo także poziom płac. Powinniśmy wyznaczyć sztywną datę przyjęcia euro i dążyć do osiągnięcia tego celu. Kryzys to dodatkowy argument, by do niego dążyć – mówi Marek Kowalski.
Jego zdaniem zdjęłoby to z przedsiębiorców, ale i zwykłych obywateli, negatywne skutki zmian kursów walutowych. – Złoty w tym roku wariował w stosunku do euro i do dolara. Z rozchwianą złotówką będziemy mieli do czynienia do połowy przyszłego roku. To szkodzi gospodarce – mówi szef FPP. – Żyjemy w bardzo niespokojnych, niestabilnych i niepewnych czasach. Nie wiadomo, jak rozstrzygać będzie się wojna w Ukrainie. W Chinach rośnie liczba zakażeń Covid-19. To pokazuje, że stabilna waluta europejska może być dla nas znacznie bezpieczniejsza niż bronienie za wszelką cenę polskiego złotego – uważa Marek Kowalski.
Czytaj więcej
Wojna, wysoka inflacja, słabość złotego – to czynniki, które mogą zniechęcać przedsiębiorców do złotego, a zwiększać sympatię do wspólnej waluty – pokazuje raport Grant Thornton.
W pojedynkę trudniej
– Przyjęcie euro przesądzi o naszym rozwoju i naszej przyszłości – mówi Maciej Witucki, prezydent Lewiatana. – Kryzys pokazał, że żaden europejski kraj na dłuższą metę nie poradzi sobie sam z wyzwaniami globalnymi, technologicznymi, klimatycznymi, obronnymi. Także Polska. Zwłaszcza w tych trudnych czasach widać, jakie znaczenie ma wspólna, silna europejska waluta, a wojna w Ukrainie jeszcze bardziej wzmaga potrzebę integracji. Dzięki zacieśnieniu współpracy w strefie euro wzmocnimy również naszą europejskość w sferze wartości – przekonuje Maciej Witucki.
Jego zdaniem przyjęcie wspólnej waluty przyniesie nam wiele korzyści. Ożywi handel zagraniczny z uwagi na niższe koszty transakcyjne, wyeliminuje ryzyko walutowe. Naturalną konsekwencją wprowadzenia euro będzie spadek stóp procentowych, zmniejszający koszty kredytowania i ułatwiający długofalowe planowanie finansowe, co przysłuży się pobudzeniu bardzo niskich inwestycji prywatnych.
– Powiększenie strefy euro leży też w interesie Zachodu, bo oznacza jego wzmocnienie w globalnej rywalizacji gospodarczej, a także wobec agresywnej polityki Rosji – mówi szef Lewiatana.
Czytaj więcej
Chorwacja, która 1 stycznia stanie się 20. krajem strefy euro, przyjęła budżet na 2023 r. — pierwszy raz w jednolitej walucie. Przewiduje on wzrost gospodarczy o 0,7 proc. i deficyt 2,3 proc. PKB.
Znaczenie polityczne
– Dotychczas w dyskusji za przyjęciem euro dominowały wątki ekonomiczne. Słusznie przywoływano groźbę trwałej utraty konkurencyjności gospodarki w sytuacji, gdy stracilibyśmy możliwość osłabienia naszej waluty. Mniej słusznie obawiano się dużych różnic poziomu zamożności między Polską a krajami tzw. starej unii, akcentując raczej obawy przed wzrostem cen czy „wyprzedażą majątku w obce ręce”, podczas gdy euro to przede wszystkim szansa na szybszą konwergencję, a zatem doganianie krajów Unii pod względem zamożności i dochodów – mówi Rafał Baniak, prezes Pracodawców RP.
Tłumaczy, że euro utrwala społeczno-gospodarczą jedność UE, jest podstawa już istniejącej unii bankowej i rodzącej się fiskalnej. Projekt europejski zmierza w kierunku federacji, w której w zamian za rezygnację z części suwerenności kraje członkowskie współtworzą trzecie co do wielkości mocarstwo, uzyskując siłę polityczną i gospodarczą, zwiększając wspólny udział Unii w globalnym torcie. – Oznacza to, że priorytetem dla Polski powinien się stać jak największy udział w kształtowaniu wspólnej, unijnej polityki, unijnych instytucji i unijnej polityki gospodarczej. Wojna uwidoczniła liczne argumenty, dla których Polska może sięgnąć dziś po status jednego z rozgrywających w UE, zamiast chować się po kątach unijnych korytarzy. Warto wykorzystać tę szansę – przekonuje Rafał Baniak.
W jego ocenie Polska nie ma możliwości przyjęcia euro w ciągu najbliższych pięciu lat, więc sprawa ma wymiar deklaracji politycznej, niezależnie czy przyjmiemy termin „od 2030 r.” czy „jak najszybciej”. – Deklaracja przyjęcia euro np.: od 2030 r. służyłaby tym strategicznym celom kraju i wspólnoty, dawałaby politykom legitymację do twardego stawiania interesów Polski na forum unijnym i Unii na forum światowym, biznesowi zaś dawałaby stabilizację, poprawę przewidywalności, której dziś bardzo brakuje, a która jest bardzo potrzebna dla rozwoju gospodarki – mówi szef Pracodawców RP.