Reklama
Rozwiń
Reklama

Czy UE pomogła polskiej gospodarce? Jednoznaczna ocena Polaków

Obecność w UE pomogła polskiej gospodarce – ocenia zdecydowana większość badanych. – Najważniejszy był dostęp do jednolitego rynku – komentują ekonomiści. I dodają, że trzeba być skrajnie nieodpowiedzialnym, by przedstawiać dziś Unię jako naszego wroga.

Publikacja: 01.12.2025 05:00

Czy UE pomogła polskiej gospodarce? Jednoznaczna ocena Polaków

Foto: Adobe Stock

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jak Polacy oceniają wpływ Unii Europejskiej na polską gospodarkę?
  • Jak wykształcenie, miejsce zamieszkania, status materialny i sympatie polityczne kształtują opinie o UE w kontekście korzyści gospodarczych?
  • Skąd Polacy czerpią wiedzę o wpływie obecności w UE na naszą gospodarkę i jak to się przekłada na ich opinie?
  • Jak ekonomiści komentują wyniki badania i dlaczego podkreślają znaczenie dostępu Polski unijnego rynku?

Znaczna część polskich polityków poświęciła ostatnie miesiące na zohydzanie Polakom Unii Europejskiej. Już nie tylko Konfederacja, ale też PiS, prezydent Karol Nawrocki i jego otoczenie oraz różne mniejsze ugrupowania – przede wszystkim po prawej stronie naszej sceny politycznej – próbują nas przekonać, że UE jest wrogiem i stanowi zagrożenie dla naszej suwerenności, a wręcz niepodległości. Postanowiliśmy sprawdzić, czy Polacy zgadzają się z tym przekazem. Na zlecenie „Rzeczpospolitej” IBRiS zapytał dorosłych mieszkańców naszego kraju, czy obecność Polski w Unii Europejskiej pomogła, czy zaszkodziła naszej gospodarce.

Foto: Paweł Krupecki

Czytaj więcej

Nie tylko fundusze, ale też rynki zbytu i inwestycje zagraniczne. To dała Polsce UE

Zwolennicy obecności Polski w UE górują nad przeciwnikami

Niemal 70 proc. badanych widzi korzyści gospodarcze, przy czym 36,9 proc. stwierdziło, że nasza obecność w Unii zdecydowanie pomogła gospodarce, zaś 32,9 proc. uznało, że raczej pomogła. Przeciwnego zdania było nieco ponad 21 proc. ankietowanych. Tu ocen zdecydowanie negatywnych było 10,4 proc., zaś umiarkowanie złych 10,7 proc. Pozostałe niespełna 10 proc. przepytywanych miało problem z udzieleniem odpowiedzi na nasze pytanie.

Reklama
Reklama

Drążyliśmy głębiej. Zbadaliśmy więc, jak na postrzeganie polskiej gospodarki w kontekście obecności w UE wpływa miejsce zamieszkania, wykształcenie, poziom dochodów, płeć i wiek. Okazuje się, że dostrzeganie korzyści gospodarczych z obecności w UE rośnie wraz z wielkością miejscowości, w których mieszkają respondenci. To mieszkańcy największych miast najczęściej oceniali, że wejście do unijnej wspólnoty pomogło znacząco lub raczej pomogło (76 proc.). Na wsiach takich odpowiedzi było najmniej, choć i tak sporo (62 proc.). To na wsiach było też najwięcej ocen negatywnych (28 proc.), w dużych miastach było ich wyraźnie mniej (15 proc.).

Korzyści dla gospodarki z obecności w Unii dostrzegło nieco więcej mężczyzn (72 proc.) niż kobiet (66 proc.). To ze strony mężczyzn padło też jednak więcej negatywnych ocen (23 proc.) niż w przypadku kobiet (18 proc.). W przekroju wiekowym najczęściej pozytywne odpowiedzi na pytanie o to, czy nasza gospodarka skorzystała na obecności w UE dawali najstarsi, osoby 70+ (80 proc.). To tu było też najmniej odpowiedzi negatywnych (13 proc.). Generalnie jednak różnice między poszczególnymi grupami wiekowymi nie były duże. Opinie pozytywne zwykle wyrażało wyraźnie ponad 2/3 badanych, w przypadku najmłodszych (18-29 lat) było to 70 proc., a w grupie 40-49 lat nawet 72 proc. Najsłabiej korzyści gospodarcze z akcesji do UE ocenili badani w wieku 30-39 lat – tu pozytywnych odpowiedzi było 60 proc., negatywnych 40 proc.

Jeśli chodzi o poziom wykształcenia, to najwięcej pozytywnych ocen pochodzi od osób z wyższym wykształceniem (81 proc.), najwięcej negatywnych od osób z wykształceniem podstawowym i zasadniczym zawodowym (24 proc.), ale różnice nie są znaczące. Zdecydowanie więcej korzystnych ocen pada od osób, które dobrze i zdecydowanie dobrze postrzegają sytuację swojego gospodarstwa domowego, na przeciwnym biegunie są ci, którzy twierdzą, że jest ona zdecydowanie zła. Wielkiego wpływu na te oceny nie ma natomiast fakt pobierania lub nie świadczenia 800+.

Czytaj więcej

Polska czempionem wzrostu gospodarczego. I długu publicznego. Nowe prognozy KE

Sympatie polityczne a postrzeganie Polski w UE

Zbadaliśmy też, jak na postrzeganie obecności w UE w kontekście naszej gospodarki wpływają sympatie polityczne. Tu też jest ciekawie, okazało się bowiem, że aż 97 proc. sympatyków obozu rządzącego (KO, Lewica, PSL, PL2050) uważa, że obecność ta pomogła polskiej gospodarce (zdecydowanie pomogła – 73 proc.). W tej grupie nie było odpowiedzi przeciwnych. W przypadku sympatyków opozycji (PiS, Konfederacja, KPP, Razem) korzyści z obecności w Unii dostrzegło 55 proc. badanych, zaś 33 proc. oceniło, że zaszkodziła ona naszej gospodarce.

Jak to wygląda w rozkładzie na partie polityczne? Najlepiej naszą przynależność do wspólnoty unijnej przez pryzmat gospodarki ocenili wyborcy Lewicy (100 proc. na tak) i KO (97 proc.). W przypadku Trzeciej Drogi (PSL i PL2050) było to 86 proc. Ciekawie rozkład głosów wygląda wśród wyborców PiS. Tu 44 proc. badanych uznało bowiem, że obecność Polski w Unii pomogła naszej gospodarce, dokładnie tyle samo było przeciwnego zdania. W przypadku Konfederacji ocen na tak było 56 proc. Korzyści gospodarki z przynależności do UE dostrzegło 47 proc. sympatyków Karola Nawrockiego, przeciwnego zdania było 38 proc.

Reklama
Reklama

Warto jeszcze zwrócić uwagę na pytanie o to, skąd badani czerpią wiedzę o świecie. Nie będzie zaskoczeniem, że najwięcej negatywnych opinii pochodziło od widzów Telewizji Republika (46 proc.). W przypadku TVP Info było to 19 proc., a TVN24 2 proc. Najwięcej opinii „na tak” dali natomiast widzowie TVN24 (97 proc.), Faktów TVN (92 proc.) i TVP Info (79 proc.). W przypadku Wiadomości TVP było to 66 proc., a Telewizji Republika 42 proc.

Foto: Paweł Krupecki

Żenująco niska wiedza o obecności Polski w UE

– To nie są wyniki zaskakujące, przy czym dość wysoki odsetek ocen negatywnych to wina także polityków sprzyjających Unii Europejskiej i naszemu członkostwu w tej wspólnocie, bo nie zadbali o to, by wyjaśnić społeczeństwu, jakie korzyści z tego płyną. Wiedza na ten temat jest żenująco niska – komentuje ekonomista prof. Witold Orłowski.

Jego zdaniem odpowiedzi na pytania „Rzeczpospolitej” są i tak zadziwiająco dobre, bo zwykle przygniatająca większość ankietowanych twierdzi, że jedyną korzyścią z akcesji są transfery unijne i swoboda podróżowania. O korzyściach gospodarczych wspomina zdecydowana mniejszość. – Nie ma kompletnie zrozumienia, że ponad połowa wzrostu gospodarczego w ciągu ostatnich 20 lat wynikała z faktu, że jesteśmy członkiem UE, czyli nie z żadnych funduszy, lecz z dostępu do jednolitego rynku unijnego. Polacy nie zdają sobie sprawy z tego, że ich pensje byłyby o 1/3 niższe, gdyby nie to członkostwo – mówi prof. Orłowski.

– Jeśli o to, czy gospodarka zyskała na naszej obecności w UE zapytać ekonomistę, to musi on odpowiedzieć twierdząco. Tak jak matematyk na pytanie, ile to jest dwa plus dwa, musi odpowiedzieć, że cztery – mówi Marcin Mrowiec, główny ekonomista Grant Thornton. – Jako ekonomista nie mogę mieć pretensji do ludzi, którzy nimi nie są, że nie rozumieją pewnych mechanizmów, które dla ekonomisty są oczywiste. Muszę natomiast tłumaczyć, że dołączenie do dużego krwioobiegu gospodarczego było kluczowe dla naszego rozwoju, ważniejsze nawet niż fundusze europejskie, które przecież przyniosły nam rozwój infrastruktury – dodaje.

Jego zdaniem nie można wymagać od nieekonomistów zrozumienia reguł ekonomii i domagać się, by wszyscy patrzyli na świat tak samo. – Jeśli jednak ktoś ma wątpliwości, czy przystąpienie do UE pomogło naszej gospodarce, niech spojrzy, gdzie są kraje za naszą wschodnią granicą czy na  Bałkanach, które tego nie zrobiły. My wykorzystaliśmy szanse, które dała nam akcesja unijna, oczywiście wiele do tego dołożyliśmy od siebie. Ale mieliśmy dostęp do rynku europejskiego i potrafiliśmy na nim zaistnieć – mówi Marcin Mrowiec.

Reklama
Reklama

„Ślepy nie widzi korzyści” obecności Polski w Unii Europejskiej

Zdaniem Łukasza Bernatowicza, prezesa Związku Pracodawców Business Centre Club ludzie, którzy nie chcą widzieć, że wejście do UE pomogło polskiej gospodarce, są ślepi – nie widzą albo nie chcą zobaczyć faktów. – Swoje robi pranie mózgów. PiS nie jest partią antyunijną. To, że dziś jego elektorat jest taki w połowie, wynika z długotrwałej, usilnej pracy polityków tej partii, żeby Unię zohydzić. To trafia na coraz bardziej podatny grunt. To cyniczne ściganie się na radykalizm z Konfederacją, jest przy tym bardzo niebezpieczne. Kłamstwo powtarzane wielokrotnie staje się prawdą – mówi Łukasz Bernatowicz.

I przypomina sytuację Wielkiej Brytanii, gdzie taka "praca nad elektoratem" i obrzydzanie Unii skończyło się brexitem, który dzisiaj jest postrzegany przez wszystkie warstwy społeczne na Wyspach jako błąd. – W dzisiejszych czasach, gdy wojna w Ukrainie powinna wszystkim unaocznić, jak ważne są sojusze polityczne, ale też gospodarcze, trzeba być skrajnie nieodpowiedzialnym i niemądrym, by twierdzić i powtarzać, że w Unii mamy wroga – dodaje.

– Zawsze było tak, że zdecydowana większość Polaków widzi pozytywy w przynależności do Unii Europejskiej, także w sferze gospodarczej. I jest jakiś między 10 a 15 proc. takich, którzy nie są w stanie porównać krajów, które do UE weszły z tymi, które z różnych przyczyn tego nie zrobiły i upierają się przy tym, że to jest złe. Nic na to nie poradzimy – komentuje prof. Radosław Markowski, socjolog i politolog. – Jest jakiś odsetek ludzi, którzy są odporni na wszelaką wiedzę i co gorsza kwestionują fakty. Tu mamy tego przykład – jak bowiem można mówić w przypadku kraju, który między 1990 a 2025 r. potroił swoje PKB, przy zmniejszających się nierównościach, niskim bezrobociu, co jest przecież przynajmniej po części zasługą przystąpienia do UE, że to było złe – rozkłada ręce.

Jego zdaniem popyt na iluzję, na kłamstwo, na brak rozsądku w ocenie rzeczywistości, jest dziś ogromny. I cynicznie wykorzystują to niektórzy politycy. – Dlatego m.in. rośnie nieprzychylne postrzeganie UE z 10 proc. w niektórych badaniach, do 20 proc. w badaniu „Rzeczpospolitej”. Na szczęście 80 proc. nie jest w tej sprawie pozbawione rozumu – podsumowuje prof. Markowski.

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jak Polacy oceniają wpływ Unii Europejskiej na polską gospodarkę?
  • Jak wykształcenie, miejsce zamieszkania, status materialny i sympatie polityczne kształtują opinie o UE w kontekście korzyści gospodarczych?
  • Skąd Polacy czerpią wiedzę o wpływie obecności w UE na naszą gospodarkę i jak to się przekłada na ich opinie?
  • Jak ekonomiści komentują wyniki badania i dlaczego podkreślają znaczenie dostępu Polski unijnego rynku?
Pozostało jeszcze 96% artykułu

Znaczna część polskich polityków poświęciła ostatnie miesiące na zohydzanie Polakom Unii Europejskiej. Już nie tylko Konfederacja, ale też PiS, prezydent Karol Nawrocki i jego otoczenie oraz różne mniejsze ugrupowania – przede wszystkim po prawej stronie naszej sceny politycznej – próbują nas przekonać, że UE jest wrogiem i stanowi zagrożenie dla naszej suwerenności, a wręcz niepodległości. Postanowiliśmy sprawdzić, czy Polacy zgadzają się z tym przekazem. Na zlecenie „Rzeczpospolitej” IBRiS zapytał dorosłych mieszkańców naszego kraju, czy obecność Polski w Unii Europejskiej pomogła, czy zaszkodziła naszej gospodarce.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Gospodarka
Nie tylko fundusze, ale też rynki zbytu i inwestycje zagraniczne. To dała Polsce UE
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Gospodarka
Belgia broni rosyjskich pieniędzy. Bo sama na nich dobrze zarabia?
Gospodarka
Nowa pomoc dla Ukrainy: MFW da kredyt, Londyn wyprodukuje drony
Gospodarka
MFW: Polska gospodarka jest w dobrej kondycji. Obawy budzi sytuacja fiskalna
Gospodarka
Misja MFW pozytywnie oceniła stan polskiej gospodarki. Długa lista zagrożeń
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama