Kwestia wejścia Polski do strefy euro idealnie przedstawia, jak płynne są granice między ekonomią i polityką. Sprawa pozornie mająca implikacje wyłącznie gospodarcze, bo czymże innym jest rozstrzyganie o tożsamości jednostki służącej do pośredniczenia w wymianie dóbr, nad Wisłą przynależy przede wszystkim do sfery polityki. Polityki – dodajmy – skrajnie zideologizowanej, gdzie pieniądz, bo o nim mowa, przestaje być instrumentem mającym służyć procesom gospodarczym, a staje się atrybutem, ba – nawet gwarantem suwerenności. Trochę jakby nadruk na banknocie czy wzór na monecie z natury należał do sfery tych samych wartości, co barwy narodowe, hymn czy godło.
Czytaj więcej:
Oczywiście można sobie podkpiwać, że wielbiący polskiego złotego prezes Glapiński tylko tak rozumie rolę pieniądza; banknot czy moneta to dla niego nic innego jak plakat, na którym kreuje się (często z pobudek czysto oportunistycznych) politykę kulturalną rządzącej partii. Ale myślę, że sprawa ma dużo głębsze dno. Przez całą znaną nam historię istniały, istnieją i istnieć będą formacje władzy, które identyfikację obszarów strzegących autorytetu państwa traktują bardzo szeroko. W tym sensie, na straży jego dobrostanu stoją nie tylko profesjonalizm polityków, sprawnie działające instytucje czy sensowny model rozwoju gospodarczego, ale znacznie szersze spektrum „patriotycznych” instrumentów z narodowym logotypem w tle: państwowy system edukacyjny, państwowy przemysł, państwowa bankowość, własne marki dóbr użytkowych czy choćby rzeczony pieniądz, czyli własna waluta.
Nie można takiego pomysłu na państwo kwestionować, ale wolno – jak z każdym – dyskutować. Otóż bowiem, w przeciwieństwie do czystego symbolu państwowości, jakim są barwy narodowe, hymn czy godło, instrumenty praktyczne, jak pieniądz, system kształcenia, czy wytwórczość, trzeba przede wszystkim oceniać w kontekście celów, którym służą. W tym sensie szkoła musi, niezależnie od jej profilu ideowego czy stopnia związania z państwem, mądrze i solidnie kształcić. Wytwórczość musi być efektywna; produkty są złej czy dobrej jakości, kryterium patriotyczne ma tu raczej wtórne znaczenie. Z pieniądzem jest podobnie. Ma być jako waluta stabilny, ma trzymać wartość; ułatwiać, a nie utrudniać realizację celu, na potrzebę którego został stworzony – dla wymiany gospodarczej. Z tej perspektywy kwestia, jakie ma nadruki czy tłoczenia oraz kto go wpuszcza do obrotu, jest drugorzędna.
Czytaj więcej
Niech politycy wyznaczą datę przyjęcia euro. W ostatnich latach własna polityka pieniężna przestała być atutem.