Nie dość, że nie mamy „niskich i prostych podatków”, to jeszcze z każdym kolejnym rokiem nasza sytuacja się pogarsza, co negatywnie odbija się na konkurencyjności polskiej gospodarki. Na przestrzeni ostatniej dekady łączne obciążenia podatkowo-składkowe wzrosły w Polsce aż o 4,4 proc. PKB (niechlubne trzecie miejsce w Unii Europejskiej), a co chwilę pojawiają się przepisy jeszcze bardziej komplikujące system, zwykle uzasadniane potrzebą jego uszczelnienia. W ten sposób wpadamy w błędne koło – badania pokazują bowiem, że to skomplikowanie systemu podatkowego jest najważniejszym czynnikiem odpowiadającym za uchylanie się od opodatkowania (w mętnej wodzie łatwiej łowić ryby).
W pierwszej dziesiątce największych płatników CIT znalazło się pięć banków komercyjnych: dwa kontrolowane przez państwo i trzy kontrolowane przez inwestorów zagranicznych
Banki płacą najwięcej podatku CIT
Spółki kapitałowe (za wyjątkiem tzw. małych podatników, których przychody nie przekraczały w poprzednim roku podatkowym 2 mln euro) są opodatkowane 19-procentową stawką CIT. Z różnych powodów – takich jak z jednej strony różnego rodzaju preferencje podatkowe, a z drugiej brak możliwości zaliczania części kosztów księgowych do kosztów uzyskania przychodu – tzw. stawka efektywna może bardzo różnić się od stawki nominalnej. Raport przygotowany przez Grant Thornton pokazuje, że w latach 2012–2023 banki notowane na warszawskiej giełdzie (wszystkie największe banki komercyjne) płaciły CIT na średnim poziomie 31 proc. swojego dochodu brutto, czyli więcej niż zaproponowana przez rząd na przyszły rok stawka nominalna. A przecież oprócz podatku dochodowego (13,2 mld zł w 2024 r.) banki odprowadzają jeszcze specjalny podatek sektorowy (5,9 mld zł).
Dzięki wprowadzonym przez Prawo i Sprawiedliwość w 2017 r. przepisom Ministerstwo Finansów co roku publikuje dane na temat podatków odprowadzanych przez większe spółki. W ubiegłym roku podium było w całości obsadzone przez banki, a w pierwszej dziesiątce znalazło się pięć banków komercyjnych: dwa kontrolowane przez państwo i trzy kontrolowane przez inwestorów zagranicznych.
Warto na marginesie wskazać, co to oznacza, że banki te są „kontrolowane”, a nie w całości posiadane przez Skarb Państwa albo międzynarodowe korporacje. W spółce akcyjnej, w której duża część akcjonariatu jest rozproszona, do sprawowania kontroli, czyli decydowania o polityce firmy, często wystarcza sporo mniej niż połowa akcji: np. udział państwa w akcjonariacie PKO BP to niecałe 30 proc. Mniej więcej połowa akcji banków notowanych na warszawskiej giełdzie należy pośrednio lub bezpośrednio do zwykłych Polaków, oszczędzających w ten sposób na emeryturę (OFE, PPK, PPE, IKE, IKZE) bądź szukających miejsca na ulokowanie swoich nadwyżek finansowych. Sama zapowiedź wprowadzenia podatku kosztowała przyszłych emerytów z OFE ok. 8 mld zł.
Wyższy CIT uderzy w banki duże i małe oraz w SKOK-i
Przyjęty przez Sejm projekt ustawy przewiduje obłożenie banków spółdzielczych i SKOK-ów stawką niższą niż przewidziana dla banków komercyjnych, ale i tak będzie to stawka wyższa niż do tej pory i wyższa niż płacona przez sektor niefinansowy. Instytucje te nie są nastawione na zysk (SKOK-i nie mogą w ogóle wypłacać dywidendy, a banki spółdzielcze przeznaczają na nią znikomą część zysku). Bankowość spółdzielcza ma duże znaczenie dla rozwoju lokalnych społeczności, zwłaszcza na wsiach i w mniejszych miejscowościach. W Polsce odgrywa ważną rolę w finansowaniu działalności rolniczej (niemal dwie trzecie kredytów) i mikroprzedsiębiorstw. Są też ważnym partnerem dla samorządów.