We wtorek Narodowy Bank Białorusi (NBB) zniósł ograniczenia w handlu walutami na rynku międzybankowym i zalegalizował w obrocie giełdowym kurs rynkowy, wyższy o 40 – 50 proc. od oficjalnego.
– W ostatnim czasie w wyniku subiektywnych i obiektywnych przyczyn powstała na Białorusi trudna sytuacja na rynku walutowym – przyznał po raz pierwszy oficjalnie we wtorek Nikołaj Łuzgin, wiceprezes NBB.
Kłopoty Białorusi to efekt zamkniętej gospodarki, braku produktów eksportowych i wciąż socjalistycznego zarządzania. Duże koszty Mińsk musi ponosić także za dostawy surowców z Rosji.
Bank i rząd przyjęły program "ustabilizowania gospodarki". Zakłada on m.in. moratorium na nowe programy rządowe; optymalizację wydatków budżetowych, by deficyt nie przekroczył 1,5 proc. PKB.
Na Białorusi waluty można kupić tylko w bankach. Pogłoski o dewaluacji napędziły koniunkturę na wymianę. W ciągu trzech miesięcy Białorusini wykupili z rynku waluty o wartości około 770 mln dol. (połowa tego co w całym 2010 r.). Popyt na złoto wzrósł cztery razy. Białorusini kupili 680,4 kg złota. Sprzedaż srebra była wyższa aż o pięć razy (1045,5 kg).