Ponad dwa lata temu, w lutym 2023 roku, prezydent Nikaragui Daniel Ortega uwolnił 222 więźniów politycznych. Wówczas na wolność wyszli byli konkurenci dyktatora w wyborach prezydenckich, obrońcy praw człowieka i dziennikarze. Tuż po otwarciu więziennych bram wszystkich wsadzono do autobusów i przywieziono prosto na lotnisko w Managui. Tam czekał na nich samolot podstawiony przez rząd Stanów Zjednoczonych. Tuż po deportacji z własnego kraju przez reżim zostali uznani za „zdrajców” i pozbawiono ich obywatelstwa.
Ostatnio białoruskie niezależne media często przypominają tę historię, zwłaszcza po niedawnej rozmowie Donalda Trumpa z Aleksandrem Łukaszenką.
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, reżim Łukaszenki prowadzi obecnie zaawansowane rozmowy z amerykańską dyplomacją w sprawie uwolnienia kolejnych więźniów politycznych. Trzech niezależnych od siebie rozmówców potwierdziło, że chodzi o „uwolnienie większej liczby” zakładników dyktatora, którzy mogą zostać wywiezieni do jednego z państw UE.
Donald Trump zadzwonił do Aleksandra Łukaszenki. O czym rozmawiali?
Po rozmowie z białoruskim dyktatorem 15 sierpnia amerykański przywódca nazwał go „szanowanym prezydentem Białorusi”. Dziękował dyktatorowi za niedawne uwolnienie (zostali wywiezieni na Litwę) szesnastu więźniów politycznych, wśród których znalazł się Siarhiej Cichanouski – mąż przebywającej na wygnaniu liderki wolnej Białorusi.
– Rozmawiamy również o uwolnieniu kolejnych 1300 więźniów. Nasza rozmowa była bardzo dobra – stwierdził Trump w swojej sieci społecznościowej. W jednym z kolejnych postów powtórzył tę liczbę i pochwalił Łukaszenkę, sugerując, że oczekuje odpowiednich kroków władz w Mińsku.