O Ukrainie na Berlinale. Dajcie im skrzydła

Sean Penn przywiózł na festiwal dokument o Wołodymyrze Zełenskim. Obrazy kraju ogarniętego wojną pokazali Tomasz Wolski i Piotr Pawlus.

Publikacja: 20.02.2023 03:00

„Superpower” Seana Penna i Aarona Kaufmana. Na zdjęciu; Sean Pean i Wołodymyr Zełenski

„Superpower” Seana Penna i Aarona Kaufmana. Na zdjęciu; Sean Pean i Wołodymyr Zełenski

Foto: Mat. Pras.

Berlinale, festiwal wyczulony na sytuację społeczno-polityczną świata, nie pozostał obojętny, gdy wojna toczy się blisko niemieckich granic. Podczas ceremonii otwarcia wirtualnie wystąpił prezydent Zełenski. Nawoływał, by artyści pamiętali o tym, co dzieje się w jego kraju, bo milczenie jest przyzwoleniem na rozprzestrzenianie się zła.

Mówił też o tym, że mury niekoniecznie muszą być z cegły i betonu: „Dzisiaj Rosja chce pozbawić Ukrainę własnego wyboru i własnej przyszłości. Zbudować mur między nami a Europą, między wolnością a niewolnictwem”.

Pomyłka żołnierza

Wydarzeniem pierwszych dni stał się pokaz dokumentu „Superpower” Seana Penna i Aarona Kaufmana. Amerykański gwiazdor początkowo chciał nakręcić film o aktorze, który postanowił zostać prezydentem. Nie miał żadnego zaplecza politycznego, po prostu głośno powiedział, że jest zwyczajnym Ukraińcem, który chce „rozbić układ”.

Czytaj więcej

Niemcy. Skandal wokół występu Netrebko, Ukraińcy rezygnują

Penn pierwszy raz przyjechał do Ukrainy w listopadzie 2021 roku. Czekając na wywiad z Zełenskim, jeździł po kraju, starał się zrozumieć konflikt w Donbasie i na Krymie, dołączył też do filmu ujęcia z Majdanu. Tłumy protestujących, portrety zabitych. Penn rozmawiał z politykami, m.in. z burmistrzem Kijowa Witalijem Kliczką, z dziennikarzami, wojskowymi, zwyczajnymi Ukraińcami, którzy mówili mu, że są gotowi bronić swojej wolności z takim trudem wywalczonej na Majdanie.

Już wtedy czuło się wzrastające napięcie, ale nikt – nawet, gdy Rosja przemieszczała wojsko w okolice ukraińskiej granicy – nie wierzył, że w Europie można rozpętać pełnowymiarową wojnę. Jeden z żołnierzy, pytany o prezydenta, powiedział Pennowi: „Nie sądzę, by Zełenski był w stanie stawić czoła Putinowi”. Po kilku miesiącach aktor rozmawiał z tym samym wojskowym, który przyznał się do pomyłki.

Są na ekranie zdjęcia zabitych cywilów, powalonych domów. Jednak najważniejszym bohaterem „Superpower” jest prezydent Ukrainy. Penn i Kaufman wmontowali do swojego dokumentu sceny z filmów Zełenskiego i z jego występów telewizyjnych. Trochę wygłupu, sporo śmiechu. Kilka scen dramatycznych. Potem są wywiady z prezydentem. Tym, który przed wojną mówił do wyborców: „Jestem jednym z was”. Tym, który w jeden dzień, 24 lutego 2022 roku, stał się wielkim przywódcą narodu walczącego o swoją niezawisłość. Na zachodnią propozycję wyjazdu z kraju odpowiedział: „Potrzebuję broni i amunicji, nie schronienia”.

Czytaj więcej

Obrazy i perfomens Skolimowskiego w Berlinie

Penn przełamał barierę prywatności Zełenskiego. Rozmawiał z nim o wojnie, polityce, niezłomności narodu ukraińskiego, ale też o rodzinie. O ośmioletnim synu, który w jeden dzień stał stał się dorosły jak wiele ukraińskich dzieci. Ponad wszystkim jest pytanie o stanowisko zachodnich państw. Jak mówi Zełenski: „Żeby latać, trzeba mieć dwa skrzydła. Dajcie mi to drugie”.

Psy wojny

Powstał ciekawy film, choć więcej tu polityki (jest nawet krótka rozmowa z premierem Morawieckim) niż tragedii zwyczajnych ludzi. Tę można zobaczyć w filmie Tomasza Wolskiego i Piotra Pawlusa „W Ukrainie”. Polscy dokumentaliści pokazali codzienność wojny. Kraj, w którym życie nie może toczyć się normalnie, choć są tereny, na które bomby nie spadają. Filmowcy jadą przez świat ogarnięty wojną. Kamera rejestruje kolejki do garkuchni oraz punkty, w których można dostać pieluszki dla dzieci.

Wolski i Pawlus pokazują żołnierzy sprawdzających, czy teren zabaw dla dzieci nie został zaminowany. Ludzi śpiących w metrze. Mężczyznę próbującego naprawić samochód. Są też zdjęcia kikutów domów, straszących pustką okien, zbombardowanych bloków. W pozbawionym ściany mieszkaniu została szafa z ubraniami i książki, które ktoś ustawił na półce. Panuje cisza, którą przerywa wyglądający zza drzwi pies.

Są też obrazy normalności, choćby kobieta, która zaplata córce warkoczyki. Porażają obrazy dzieci, w hełmach na głowach, z rurami zastępującymi karabiny, z pistoletami-zabawkami. Bawią się w wojnę. Kobiety zaciągają się do wojska. Młoda dziewczyna, która walczyła o wolność na Majdanie, teraz bierze do ręki broń, by tej wolności bronić. I jeszcze przejmujące ujęcia opustoszałej, zniszczonej wsi. Po drodze biegają watahy psów próbujących przeżyć wśród zgliszcz.

Te filmy są jak granaty wrzucone do żyjącego swoim rytmem festiwalu. Jak potem pójść zwyczajnie na schabowego z Kartoffelsalad?

Berlinale, festiwal wyczulony na sytuację społeczno-polityczną świata, nie pozostał obojętny, gdy wojna toczy się blisko niemieckich granic. Podczas ceremonii otwarcia wirtualnie wystąpił prezydent Zełenski. Nawoływał, by artyści pamiętali o tym, co dzieje się w jego kraju, bo milczenie jest przyzwoleniem na rozprzestrzenianie się zła.

Mówił też o tym, że mury niekoniecznie muszą być z cegły i betonu: „Dzisiaj Rosja chce pozbawić Ukrainę własnego wyboru i własnej przyszłości. Zbudować mur między nami a Europą, między wolnością a niewolnictwem”.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Mohammad Rasoulof represjonowany. Władze Iranu chcą, by wycofał film z Cannes
Film
Histeria - czyli historia wibratora
Film
#Dzień 6 i zapowiedź #DNIA 7 – w stronę maja, w stronę słońca
Film
Relacja z gali rozdania nagród SCRIPT PRO 2024. Znamy wszystkich zwycięzców!
Film
Zwycięzcy konkursu scenariuszowego SCRIPT PRO 2024
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił