Podczas ostatniego posiedzenia Sejmu obóz rządzący przegrał głosowanie dotyczące odroczenia obrad do września. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek zarządziła reasumpcję głosowania, które klub PiS z pomocą trzech posłów Kukiz'15 wygrał, co umożliwiło późniejsze przegłosowanie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji (tzw. lex TVN).
Na posłów Kukiz'15 w mediach społecznościowych spadła fala krytyki, często niecenzuralnej. Trzy wpisy zamieścił na anonimowym koncie na Twitterze pracownik naukowy Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w rozmowie z TVP oświadczył, że "ten naukowiec, który w ten sposób obrzydliwie wyrażał się pod adresem pana posła Kukiza (...) nie będzie na tej uczelni pracował, bo nie ma miejsca dla tego rodzaju hejterów wśród naukowców, w kadrze polskich naukowców".
Dowiedz się więcej:
Czarnek w TVP „zwolnił” naukowca z UAM za hejt na Kukiza
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" germanista z UAM przyznał, że to on umieścił wpisy, w których wobec Pawła Kukiza użył słów "gnój" i "gnida". Wykładowca tłumaczył, że poniosły go emocje. Dodał, że jeden wpis skasował i podkreślał, że jego konto na Twitterze od zawsze było anonimowe i nigdy nie było powiązane z UAM.
W czwartek szef resortu edukacji i nauki został zapytany o sprawę w Radiu Poznań. Przemysław Czarnek nazwał germanistę "jedną z twarzy jednego z niezwykle ważnych uniwersytetów w Polsce". Poinformował, że w środę wystosował do rektor UAM pismo z prośbą o "pilne zajęcie się tą sprawą".