Kosztowne pobudzanie gospodarki

Propozycje zmian podatkowych przedstawione przez prezydenta byłyby drogie, a ich efekty krótkotrwałe. Ekonomiści wyliczają, że obniżka VAT z 22 do 19 proc. pozbawiłaby budżet 5,7 mld zł, a tempo PKB zwiększyłoby się na krótko o 1 pkt proc.

Publikacja: 26.05.2009 03:55

Prezydent Lech Kaczyński

Prezydent Lech Kaczyński

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Gdyby przyjąć także postulowaną w piątek przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego podwyżkę kwoty wolnej dla najbiedniejszych, spadłyby dochody z PIT. W tym przypadku trudno jednak powiedzieć, o ile, bo nie wiadomo, do jakiego poziomu kwota miałaby zostać podniesiona.

Konkretów nie potrafi podać doradca ekonomiczny prezydenta Adam Glapiński. – Orędzie to nie jest miejsce na prezentowanie gotowych rozwiązań. Prezydent chciał tylko pokazać, że można coś zrobić dla pobudzenia popytu wewnętrznego – wyjaśnia Glapiński. Przyznaje jednak, że za zgłoszonymi propozycjami nie stały analizy dotyczące skutków dla budżetu i gospodarki. – To trzeba teraz zbadać – wyjaśnia. Dodaje, że ubytki z tytułu niższego VAT nie musiałyby być tak duże, bo obniżkę można zastosować wyłącznie w odniesieniu do najprostszej żywności. – Tu cięcie mogłoby wynieść nawet więcej, bo najniższy poziom opodatkowania wyznaczony przez Unię to 15 proc. – stwierdza doradca prezydenta.

Odmiennego zdania jest inny doradca ekonomiczny Lecha Kaczyńskiego Ryszard Bugaj. – Nie wiem, jakie kalkulacje stoją za przedstawionymi w orędziu propozycjami, ale sądzę, że niekoniecznie dobre – mówi ekonomista. – Tegoroczny deficyt finansów publicznych i tak będzie wysoki, nie można więc formułować propozycji, które dodatkowo go zwiększą.

Bugaj wylicza, że przy obecnym poziomie wydatków sztywnych oraz spodziewanym poziomie dochodów deficyt sektora finansów może dojść do 6 – 7 proc. PKB. Jego zdaniem rząd powinien się skupić na ograniczaniu wydatków i szukaniu dodatkowych źródeł dochodów, co pozwoliłoby ograniczyć deficyt do 5 proc. PKB. – Zmniejszenie VAT i podniesienie kwoty wolnej od podatku w obecnej sytuacji budżetu nie jest dobrym rozwiązaniem – uważa Bugaj.

Podobnie propozycje prezydenta ocenia Andrzej Bratkowski, były wiceprezes NBP. – Ich realizacja oznacza zwiększenie zadłużenia, wzrosłyby koszty obsługi długu, a aby je sfinansować, trzeba byłoby podnieść inne podatki – uważa ekonomista.

– Polska nie jest w tragicznej sytuacji, nie ma więc potrzeby wykonywania nerwowych ruchów – zapewnia Bratkowski.

Wyższy deficyt oznaczałby zapewne także gorsze oceny wiarygodności kredytowej, a co za tym idzie – żądanie przez inwestorów wyższej premii za ryzyko przy kupowaniu obligacji. – Nikt z nas nie chciałby, aby rząd był zmuszony płacić inwestorom kupującym polskie obligacje ponad 1o proc., jak jest w przypadku Węgier, bo to jednocześnie utrudniałoby zdobycie finansowania przez nasze firmy – dodaje Bratkowski.

Wczoraj podczas konferencji prasowej minister finansów Jacek Rostowski jeszcze raz podkreślił, że Polska na tle innych krajów dobrze radzi sobie w kryzysie. – Wiedzieliśmy o tym w październiku i dlatego nie popadliśmy w histerię – powiedział. Przyznał jednak, że jego resort pracuje nad nowelizacją budżetu, która zostanie ogłoszona w lipcu. Nie odniósł się też do propozycji, które padły w piątek w orędziu prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

[ramka]Andrzej Wernik, profesor Akademii Finansów

Prezydent chce obniżenia podatków, a jednocześnie niepokoi go wzrastający deficyt. To jest niespójne. To propozycje rzucone na wiatr, aby zrobić dobre wrażenie. W obecnej sytuacji są bowiem zupełnie nie do zrealizowania. Wiadomo, że deficyt na poziomie 18,2 mld zł jest nie do utrzymania, a z moich wyliczeń wynika, że przy obecnym stanie dochodów – bez obniżania ich o dodatkowe miliardy z tytułu niższego VAT – sięgnie i tak 50 mld zł. Wyższy zatem będzie i deficyt całego sektora. Proponowanie zwiększenia kwoty wolnej od podatku tylko jednej grupie podatników jest niesprawiedliwe i niewykonalne, a obniżenie jej dla wszystkich pozbawi budżet kolejnych miliardów złotych.[/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki:

[mail=e.glapiak@rp.pl]e.glapiak@rp.pl[/mail][/i]

Gdyby przyjąć także postulowaną w piątek przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego podwyżkę kwoty wolnej dla najbiedniejszych, spadłyby dochody z PIT. W tym przypadku trudno jednak powiedzieć, o ile, bo nie wiadomo, do jakiego poziomu kwota miałaby zostać podniesiona.

Konkretów nie potrafi podać doradca ekonomiczny prezydenta Adam Glapiński. – Orędzie to nie jest miejsce na prezentowanie gotowych rozwiązań. Prezydent chciał tylko pokazać, że można coś zrobić dla pobudzenia popytu wewnętrznego – wyjaśnia Glapiński. Przyznaje jednak, że za zgłoszonymi propozycjami nie stały analizy dotyczące skutków dla budżetu i gospodarki. – To trzeba teraz zbadać – wyjaśnia. Dodaje, że ubytki z tytułu niższego VAT nie musiałyby być tak duże, bo obniżkę można zastosować wyłącznie w odniesieniu do najprostszej żywności. – Tu cięcie mogłoby wynieść nawet więcej, bo najniższy poziom opodatkowania wyznaczony przez Unię to 15 proc. – stwierdza doradca prezydenta.

Budżet i podatki
Rok rządu: Andrzej Domański z oceną niejednoznaczną
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budżet i podatki
Viktor Orbán grozi Komisji Europejskiej. Uwolnienie KPO, albo blokada budżetu UE
Budżet i podatki
Machina wojenna Putina pożera budżet Rosji
Budżet i podatki
Policjanci szykują wielki protest. „Żarty się skończyły”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Budżet i podatki
Policjanci ogłosili protest. Przyczyną zbyt niska podwyżka w budżecie