Reklama

Klienci Cinkciarza szykują pozew zbiorowy. Żądają dostępu do swoich kont

Tysiące klientów Cinkciarza wciąż nie mogą zalogować się na swoje konta i odzyskać pieniędzy. Twierdzą, że państwo zawiodło – nie potrafi wskazać, kto ma dostęp do ich danych ani kto odpowiada za zablokowane portfele walutowe.

Publikacja: 24.10.2025 04:19

Prezesa spółki nadal szuka Interpol. A klienci Cinkciarza nie mogą odzyskać pieniędzy

Prezesa spółki nadal szuka Interpol. A klienci Cinkciarza nie mogą odzyskać pieniędzy

Foto: shutterstock

– Nie dokonałam transakcji, ale miałam konto z ustawionym alertem walutowym. W momencie, kiedy chciałam zrobić transakcje w lutym 2025 r., nie mogłam się już zalogować – mówi  „Rzeczpospolitej" pani Beata, jedna z klientek Cinkciarza. Pani Beata nie mieszka w Polsce, więc o kłopotach Cinkciarza nie miała pojęcia. Klientów, którzy zaufali Cinkciarzowi, sama prokuratura regionalna w Poznaniu naliczyła już ponad siedem tysięcy, do tego dochodzą klienci, którzy stracili na tyle małe sumy, że nie chcą się o nie procesować.

Czego chcą klienci Cinkciarza 

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita", poszkodowani klienci chcą pozwać państwo polskie za to, że dopuściło do takiej sytuacji i nie wprowadziło zabezpieczeń, do których się zobowiązało publicznie po wcześniejszych aferach. Klienci nie mogą też udokumentować swoich strat, ponieważ stracili dostęp do swoich kont na portalu Cinkciarza, i to jest kolejny zarzut do polskich władz – że nikt ich nie informuje, kto zarządza ich danymi. Twierdzą, że pytali o to Komisję Nadzoru Finansowego, a także Urząd Ochrony Danych Osobowych, ale pytania pozostały bez odpowiedzi.

Czytaj więcej

Marcin Pióro poszukiwany przez Interpol. Prezes Cinkciarza z czerwoną notą

– Chodzi o konta (portfele walutowe) użytkowników na platformie Cinkciarz.pl, które służyły do przechowywania środków i realizacji transakcji walutowych – wyjaśnia pani Beata. – W pewnym momencie zablokowano nam do nich dostęp – nie możemy się zalogować do naszych danych: nie widzimy transakcji, nie możemy sprawdzić salda, co jest niezgodne z prawem – tłumaczy.

Poszkodowani założyli stowarzyszenie Lex Justicia, na którego stronie piszą o sobie – "są wśród nas klienci indywidualni, przedsiębiorcy, rodziny spłacające kredyty walutowe czy osoby oszczędzające na edukację dzieci. Łączy nas jedno: powierzyliśmy swoje środki Cinkciarz.pl, działającemu poprzez Conotoxia Sp. z o.o., instytucję płatniczą nadzorowaną przez KNF, a mimo to do dziś nie odzyskaliśmy swoich pieniędzy". Zarzucają, że KNF w październiku 2024 r. nakazała Conotoxii umożliwienie klientom wypłat do 31 grudnia 2024 r., ale pozwoliła działać samemu Cinkciarzowi.pl. Stąd klienci wskazują nawet na odpowiedzialność KNF. – Cinkciarz prawnie jest agentem instytucji płatniczej Conotoxia, która miała licencję. To nie był zwykły samodzielny kantor. Przygotowujemy proces zbiorowy, jesteśmy w kontakcie z kancelarią prawną, która to sprawdziła i potwierdziła – mówi "Rzeczpospolitej" przedstawicielka Stowarzyszenia.

Reklama
Reklama

KNF, UODO, prokuratura, nadzorca: nie mamy dostępu do danych klientów Cinkciarza

Tymczasem urzędy wskazują czy to na prokuraturę w Poznaniu, która prowadzi dochodzenie w sprawie odpowiedzialności karnej zarządu Cinkciarza, czy to na nadzorcę sądowego samej spółki Cinkciarz, który działa z polecenia sądu w Zielonej Górze. KNF broni się, że działalność wymiany pieniędzy nie jest w Polsce regulowana, dlatego nie mogła tego zabronić Cinkciarzowi. – Działalność kantoru internetowego Cinkciarz.pl nie podlega i nie podlegała nadzorowi KNF. Cofnięcie zezwolenia na świadczenie usług płatniczych dotyczyło spółki Conotoxia, której Cinkciarz.pl faktycznie był agentem, dzięki czemu mógł oferować klientom jej usługi, jak transfer środków, karty płatnicze. Cofnięcie zezwolenia Conotoxii na świadczenie usług płatniczych nie wiąże się z uprawnieniami KNF do rozporządzania jej aktywami, czy administrowania jej systemami informatycznymi – podkreśla Barszczewski i odsyła poszkodowanych do prokuratury, bo KNF nigdy nie miała uprawnień do blokowania dostępu do serwisu kantoru internetowego Cinkciarz.pl ani do danych klientów.

Podobnie umywa ręce UODO. Nie ma danych klientów, nie może pomóc, wskazuje na zarządcę sądowego Cinkciarza. – Zgodnie z informacją zawartą w KRS dla spółki Cinkciarz.pl, z dniem 28.03.2025 r. ustanowiony został tymczasowy nadzorca sądowy, którego funkcję pełni spółka Grenda Restrukturyzacja, a zatem do tego podmiotu należy kierować wnioski podmiotów danych – pisze Karol Witowski, rzecznik prasowy UODO.

Czytaj więcej

Zbliża się decyzja o upadłości Cinkciarza. Spółka chciała mieć proces w USA

Nadzorca sądowy stanowczo jednak zaprzecza, bo nie jest zarządcą majątku Cinkciarza. – Nadzorca absolutnie nie jest reprezentantem dłużnika, nie jest uprawniony do posiadania jego aktywów czy dokumentów – mówi „Rz” Łukasz Grenda, nadzorca sądowy Cinkciarza i wyjaśnia, że nadzorca nadzoruje dłużnika i wyraża zgodę na czynności przekraczające zakres zwykłego zarządu, ale bazuje na informacjach, które dłużnik mu przekaże lub które nadzorca uzyska od uczestników postępowania czy urzędów. – Część organów nawet nie chce udostępniać nam informacji, wskazując na tajemnice zawodowe czy bankowe – dodaje.

Prokuratura zaś o problemach użytkowników wie, ale to też nie ona. – Prokuratura zablokowała konta bankowe firmy, a nie jej stronę internetową – wyjaśnia Anna Marszałek, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Poznaniu. – Sytuacja ta nie jest związana z blokadą rachunków spółki dokonaną przez prokuraturę, najprawdopodobniej wynika ona z działań podejmowanych przez dysponenta strony internetowej – mówi prokurator.

Strona Cinkciarza wygląda, jakby włamali się na nią hakerzy. Na czarnym tle wyświetla się tylko biały napis „To jeszcze nie jest koniec historii”. Jeden z naszych rozmówców zauważa nieoficjalnie, że klienci niechcący sami zwiększyli swój problem, bo traktowali konta na portalu Cinkciarz jako miejsce do przechowywania środków, a dziś bez dostępu do kont, czasem nawet nie wiedzą, jaką dokładnie mają wierzytelność. Dzięki przelewom ze swoich banków mogą wiedzieć, ile tam wpłacili, ale z konta Cinkciarza dzięki usługom Conotoxii można było wysyłać pieniądze dalej. 

Reklama
Reklama

Co się dzieje z Cinkciarzem?

Szkody wyrządzone przez Cinkciarza prokuratura szacuje dziś na 125 mln zł, ale to rozwojowa kwota. Prezes spółki Marcin Pióro jest prawdopodobnie w USA w Chicago, klienci Cinkciarza przekazali jego adres śledczym. Interpol wydał za nim tzw. czerwoną notę, gdy trafi w ręce policji – czeka go ekstradycja do Polski, areszt i postawienie zarzutów. Pozostali członkowie zarządu trafili wiosną do aresztu tymczasowego, wiceprezes Robert G. nie przyznał się do zarzutów współdziałania w popełnieniu oszustwa, główna księgowa Monika J. przyznała się i złożyła wyjaśnienia.

– Nie dokonałam transakcji, ale miałam konto z ustawionym alertem walutowym. W momencie, kiedy chciałam zrobić transakcje w lutym 2025 r., nie mogłam się już zalogować – mówi  „Rzeczpospolitej" pani Beata, jedna z klientek Cinkciarza. Pani Beata nie mieszka w Polsce, więc o kłopotach Cinkciarza nie miała pojęcia. Klientów, którzy zaufali Cinkciarzowi, sama prokuratura regionalna w Poznaniu naliczyła już ponad siedem tysięcy, do tego dochodzą klienci, którzy stracili na tyle małe sumy, że nie chcą się o nie procesować.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Finanse
Ceny złota i srebra spadają. Rynek czeka na decyzję USA o cłach
Materiał Promocyjny
W poszukiwaniu nowego pokolenia prezesów: dlaczego warto dbać o MŚP
Finanse
Europejski Bank Centralny zmienia zdanie. Rosyjskie aktywa dla Ukrainy?
Finanse
Finanse NFZ. Cerowanie w zdrowiu nie przystoi
Finanse
140 mld euro dla Ukrainy. Rosyjskie pieniądze nie poleżą spokojnie
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Finanse
Zbliża się decyzja o upadłości Cinkciarza. Spółka chciała mieć proces w USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Reklama
Reklama