Ekonomiści: politycy to najsłabsze ogniwo finansów państwa

Dług publiczny szybko rośnie, ale u polityków z obu stron barykady brak chęci do wciśnięcia hamulca. Jedziemy na ścianę. W Polsce nie da się utrzymać szwedzkich wydatków i irlandzkich podatków – ostrzegają ekonomiści biorący udział w debacie TEP.

Publikacja: 29.05.2025 04:44

Były wiceprezes rady ministrów, były prezes NBP Leszek Balcerowicz

Były wiceprezes rady ministrów, były prezes NBP Leszek Balcerowicz

Foto: PAP/Andrzej Jackowski

Deficyt sektora finansów publicznych sięgnął w ub.r. niepokojąco wysokiego poziomu 6,6 proc. – Pomijając okres wojny, podatki rosną z powodu błyskawicznego rozrostu wydatków społecznych – mówił prof. Leszek Balcerowicz na konferencji „Zagrożenia i wyzwania dla polskiej gospodarki” zorganizowanej przez obchodzące 30-lecie Towarzystwo Ekonomistów Polskich.

Politycy lubią usprawiedliwiać gigantyczny deficyt wysokimi wydatkami na obronność w wysokości blisko 5 proc. PKB. Dr Sławomir Dudek, szef Instytutu Finansów Publicznych, uważa jednak, że prawda jest inna: – W 6,6 proc. PKB deficytu za ub.r. wydatki zbrojeniowe to w rzeczywistości tylko 2,7 proc. PKB, bo wedle metodologii unijnej [do wydatków – red.] liczy się sprzęt, który przyjechał do kraju, a nie wypłacone za niego zaliczki – mówił. A jeśli dodać owe zaliczki do deficytu liczonego według europejskich standardów [uwzględniającego liczne pozabudżetowe wehikuły finansowe rządu – red.], to rośnie on do 7,6 proc. i jest drugi w Unii, po Rumunii – wylicza dr Dudek.

Czytaj więcej

Polska wydała na odsetki od długu 80 mld zł. Trzeba już bić na alarm?

Czy wydatki socjalne w Polsce są wyższe niż w bogatej Szwecji?

Skąd tak duży deficyt sektora finansów publicznych? Po odliczeniu obronności to skutek gigantycznych wydatków socjalnych i podniesienia mrożonych wcześniej pensji w budżetówce. – Wydatki socjalne to już 17 proc. PKB. W przyszłym roku sięgną 18 proc., podczas gdy w Szwecji to 11 proc. PKB. To jest nie do utrzymania – ostrzega Sławomir Dudek.

Zwraca uwagę, że w ub.r. wyprzedziliśmy średnią unijną pod względem relacji wydatków do PKB. – Polska jest tu numerem siedem w UE, ale pod względem dochodów [budżetowych – red.] jesteśmy na miejscu 17. – mówi dr Dudek.

Dług szybko rośnie, mimo że gospodarka ma się dobrze

Prof. Jacek Tomkiewicz z Akademii Leona Koźmińskiego zwraca uwagę na niepokojący fakt, że mamy głęboką nierównowagę budżetową przy całkiem dobrym na tle reszty Europy wzroście gospodarczym sięgającym 3,5 proc. – Jest się czym martwić – ostrzega. – Ile byśmy wydatków nie przesunęli poza sektor finansów publicznych [do pozabudżetowych wehikułów finansowych – red.], to z punktu widzenia makroekonomicznego ważne są koszty obsługi długu sięgające już 80 mld zł rocznie. To dużo więcej niż wydatki na 800+ – zwraca uwagę.

W efekcie ogromne są potrzeby pożyczkowe państwa, które wynikają z konieczności rolowania starego długu i pokrywania deficytu – minister finansów musi na rynku zebrać 500 mld zł rocznie. – Rynek finansowy jest bezwzględny, jeśli uzna, że jest okazja zarobić – ostrzega prof. Tomkiewicz. I przypomina, że niedawno Francja musiała płacić odsetki od długu wyższe niż Grecja [polskie wynoszą obecnie około 5,5 proc., podczas gdy greckie 3,3 proc., a francuskie 3,2 proc. – red.].

Czytaj więcej

Krzysztof Adam Kowalczyk: Koniec bajek. Dług zaczyna nam ciążyć

Prof. Paweł Wojciechowski, w przeszłości m.in. minister finansów i główny ekonomista ZUS, zwraca uwagę, że nawet w latach tłustych po pandemii deficyt strukturalny wynosił 3,5–5,5 proc. – Czyli hulaj dusza, piekła nie ma – mówi. I pyta: – Jakie książki i dlaczego czytają nasi główni ekonomiści kraju, skoro takie decyzje podejmują?

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, zauważa, że prognoza rządowa do 2029 r. oparta jest na wzroście konsumpcji. – Rząd zakłada, że wszystko, co wypracujemy, zostanie skonsumowane. A inwestycje? Jesteśmy hen daleko od 25 proc. [udziału inwestycji w PKB – red.] – mówi Jankowiak.

Czy bezbolesne wyrastanie z długu to mydlenie oczu?

Kolejne rządy powtarzają, że „wyrastanie” z długu zapewni bezbolesne obniżenie relacji zadłużenia do PKB. – Pomysł jest taki: nie robimy nic i sama inflacja oraz wzrost gospodarczy sprawiają, że mianownik [nominalny PKB – red.] rośnie szybciej od licznika [wartość długu – red.]. Tymczasem zbliżają się wybory parlamentarne i założę się, że kwota wolna [od podatku dochodowego – red.] pójdzie w górę – mówi prof. Tomkiewicz.

Prof. Wojciechowski stawia kropkę nad i. – Nie da się wyrosnąć z długu bez zmian deficytu – mówi. Zwraca uwagę, że wydajemy z budżetu pieniądze na cele słabo wzmacniające wzrost PKB. – Nasza struktura wydatków jest niskomnożnikowa. Bez zmiany struktury budżetu nie uzyskamy wyższego mnożnika [lepszego przełożenia wydatków na wzrost PKB – red.] – mówi prof. Wojciechowski.

Czytaj więcej

„Legaloza” i „rozbicie dzielnicowe” krępują gospodarkę. Jak się od nich uwolnić?

Czy politycy ograniczą źle adresowane wydatki budżetowe?

Zdaniem Pawła Wojciechowskiego konieczna jest przyjazna dla wzrostu konsolidacja finansów publicznych: redukcja wydatków, ale przy ochronie wydatków inwestycyjnych. – Brak adresowania wydatków społecznych to poważny problem, bo one kosztują, a efekty społeczne są małe – podkreśla.

Prof. Balcerowicz zwraca uwagę, że „jest co najmniej 200 mld zł wydatków budżetowych, które ani nie wspierają wzrostu gospodarczego, ani nie trafiają do ludzi biednych”. – Rozumiem ograniczenia polityczne, ale nie wolno [z konsolidacją finansów publicznych – red.] czekać na kryzys – podkreśla.

Prof. Tomkiewicz jest jednak pesymistą. Jego zdaniem będziemy ciąć tam, gdzie są najwyższe mnożniki. Będą też rosły koszty obsługi długu.

– Nie da się utrzymać szwedzkich [hojnych – red.] wydatków i irlandzkich [niskich – red.] podatków – ostrzega Sławomir Dudek. Jego zdaniem trzeba ograniczyć stronę wydatkową. A im później to zrobimy, tym bardziej będzie bolało.

– Nie weszliśmy do strefy euro, by mieć większą elastyczność [w prowadzeniu polityki fiskalnej i monetarnej – red.], ale my jej dobrze nie wykorzystujemy – mówi prof. Wojciechowski. – Politycy są tu najsłabszym ogniwem. Bo są podatni na populizm – dodaje.

Skutek? – Przy kontynuacji takiej polityki z dużym prawdopodobieństwem przestaniemy doganiać Zachód – ostrzega prof. Balcerowicz.

„Rzeczpospolita” wraz z jej internetową emanacją rp.pl była patronem medialnym konferencji Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Deficyt sektora finansów publicznych sięgnął w ub.r. niepokojąco wysokiego poziomu 6,6 proc. – Pomijając okres wojny, podatki rosną z powodu błyskawicznego rozrostu wydatków społecznych – mówił prof. Leszek Balcerowicz na konferencji „Zagrożenia i wyzwania dla polskiej gospodarki” zorganizowanej przez obchodzące 30-lecie Towarzystwo Ekonomistów Polskich.

Politycy lubią usprawiedliwiać gigantyczny deficyt wysokimi wydatkami na obronność w wysokości blisko 5 proc. PKB. Dr Sławomir Dudek, szef Instytutu Finansów Publicznych, uważa jednak, że prawda jest inna: – W 6,6 proc. PKB deficytu za ub.r. wydatki zbrojeniowe to w rzeczywistości tylko 2,7 proc. PKB, bo wedle metodologii unijnej [do wydatków – red.] liczy się sprzęt, który przyjechał do kraju, a nie wypłacone za niego zaliczki – mówił. A jeśli dodać owe zaliczki do deficytu liczonego według europejskich standardów [uwzględniającego liczne pozabudżetowe wehikuły finansowe rządu – red.], to rośnie on do 7,6 proc. i jest drugi w Unii, po Rumunii – wylicza dr Dudek.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Budżet i podatki
Patriarcha Moskwy zmienił nazwisko. Aby nie płacić podatków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Budżet i podatki
Rekordowo tajny budżet Rosji. 40 procent idzie na wojnę
Budżet i podatki
Deficyt w budżecie szybko rośnie. To już ponad 91,4 mld zł
Budżet i podatki
Tania ropa topi budżet Kremla. Zaczyna brakować pieniędzy na wojnę
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Budżet i podatki
EKG. Zbliża się poważna dyskusja nad nowym budżetem UE. „Krew się będzie lała”
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont