Deficyt sektora finansów publicznych sięgnął w ub.r. niepokojąco wysokiego poziomu 6,6 proc. – Pomijając okres wojny, podatki rosną z powodu błyskawicznego rozrostu wydatków społecznych – mówił prof. Leszek Balcerowicz na konferencji „Zagrożenia i wyzwania dla polskiej gospodarki” zorganizowanej przez obchodzące 30-lecie Towarzystwo Ekonomistów Polskich.
Politycy lubią usprawiedliwiać gigantyczny deficyt wysokimi wydatkami na obronność w wysokości blisko 5 proc. PKB. Dr Sławomir Dudek, szef Instytutu Finansów Publicznych, uważa jednak, że prawda jest inna: – W 6,6 proc. PKB deficytu za ub.r. wydatki zbrojeniowe to w rzeczywistości tylko 2,7 proc. PKB, bo wedle metodologii unijnej [do wydatków – red.] liczy się sprzęt, który przyjechał do kraju, a nie wypłacone za niego zaliczki – mówił. A jeśli dodać owe zaliczki do deficytu liczonego według europejskich standardów [uwzględniającego liczne pozabudżetowe wehikuły finansowe rządu – red.], to rośnie on do 7,6 proc. i jest drugi w Unii, po Rumunii – wylicza dr Dudek.
Czytaj więcej
Dług państwa i koszty jego obsługi poszybowały do rekordowo wysokich poziomów. Czy nasze finanse...
Czy wydatki socjalne w Polsce są wyższe niż w bogatej Szwecji?
Skąd tak duży deficyt sektora finansów publicznych? Po odliczeniu obronności to skutek gigantycznych wydatków socjalnych i podniesienia mrożonych wcześniej pensji w budżetówce. – Wydatki socjalne to już 17 proc. PKB. W przyszłym roku sięgną 18 proc., podczas gdy w Szwecji to 11 proc. PKB. To jest nie do utrzymania – ostrzega Sławomir Dudek.
Zwraca uwagę, że w ub.r. wyprzedziliśmy średnią unijną pod względem relacji wydatków do PKB. – Polska jest tu numerem siedem w UE, ale pod względem dochodów [budżetowych – red.] jesteśmy na miejscu 17. – mówi dr Dudek.