Do takich walk wraca się po latach, wspomina i dyskutuje, czy werdykt był prawidłowy. Szczególnie gdy wiele rund jest wyrównanych, a końcowe starcie wyraźnie wygrywa ten, którego ogłaszają pokonanym.
Dla 35-letniego Łomaczenki była to jedna z najważniejszych walk w życiu. Trzy lata temu przegrał z innym Amerykaninem, Teofimo Lopezem, i stracił koronę króla wagi lekkiej.
Czytaj więcej
Pojedynek Devina Haneya z Wasylem Łomaczenką, którego stawką są wszystkie pasy w wadze lekkiej należące do Amerykanina, ma faworyta i wcale nie jest nim znakomity Ukrainiec.
Teraz mógł ją odzyskać. W puli były wszystkie cztery pasy (WBC, IBF, WBA, WBO) oraz ten magazynu „The Ring”, należące do 24-letniego Haneya, który podczas ważenia niezbyt elegancko potraktował dwukrotnego mistrza olimpijskiego. Łomaczenko popchnięty przez rywala powiedział tylko: – Teraz jest mój, nie wytrzymuje nerwowo, już się boi.
Strachu w ringu jednak nie było. Widzieliśmy spokój oraz agresywną taktykę Amerykanina. Haney postanowił złamać Łomaczenkę ciosami na korpus. Jego prawe haki były bardzo groźne, ale zastopować Ukraińca nikomu jeszcze się nie udało, choć wcześniej miał w zawodowej karierze dwie nieznaczne czy – jak kto woli – kontrowersyjne porażki.