Anthony Joshua nokautuje jak dawniej. Kto następnym rywalem?

34-letni Brytyjczyk znów jest na ustach wszystkich. Styl, w jakim rozprawił się w Rijadzie z Francisem Ngannou, byłym mistrzem UFC, był brutalny, a zarazem porywający.

Publikacja: 09.03.2024 15:01

Anthony Joshua

Anthony Joshua

Foto: AFP

Nokaut na Ngannou był chyba najbardziej imponującym we wspaniałej karierze Joshui. A przecież nie brakowało przed tą galą głosów, że trzy lata starszy Ngannou może sprawić wielką sensację i raz jeszcze pokazać, że nie straszni mu są najlepsi bokserzy, że on, wielki mistrz MMA, jest w stanie dobrać się im boleśnie do skóry.

Kiedy w październiku ubiegłego roku, też w Arabii Saudyjskiej, przystępował do walki z niepokonanym Tysonem Furym – uznawanym za najlepszego w wadze ciężkiej, czempionem organizacji WBC – zastanawiano się głośno, czy to ma sens. Ngannou skazywany był na pożarcie, uważano, nie bez racji, że taka konfrontacja to cyrk, w którym gladiator z oktagonu zostanie najpierw ośmieszony, a później brutalnie znokautowany.

Czytaj więcej

Walka Joshua – Ngannou. Miliony na ringu w Rijadzie

Tak naprawdę ośmieszył się Fury. „Król Cyganów” leżał na deskach w trzeciej rundzie, miał wielkie problemy i ostatecznie wygrał cudem, stosunkiem głosów 2:1. A jego skazany na klęskę rywal został bohaterem. Podkreślano jego twardą psychikę, jeszcze twardszą głowę i pięści. Podziw budziły jego umiejętności bokserskie, zmiany pozycji z normalnej na odwrotną, kontry i zabójczy lewy sierpowy, na który zwracał uwagę pierwszy trener Mike’a Tysona, Teddy Atlas.

Jak wyglądała walka Joshua — Ngannou

Za walkę z Furym Ngannou zarobił majątek, 10 mln dol., więcej niż za wszystkie pojedynki MMA, nic więc dziwnego, że za kolejną, tym razem z Joshuą, mógł liczyć na gwarantowane 20 mln plus wpływy z pay per view. Nie spodziewał się jednak, że zapłaci za to tak ciężkim nokautem.

Joshua potraktował go bardzo ostro. Najpierw, gdy rywal zmienił pozycję na odwrotną, wystrzelił prawym bezpośrednim i posłał błyskawicznie na deski. Później na atak odpowiedział prawym sierpowym i Ngannou znów znalazł się na macie. Finał nastąpił pod koniec drugiej rundy, Joshua widział, że Kameruńczyk jest już rozbity i sfrustrowany, więc uderzył raz jeszcze prawym, tym razem z całą mocą. Ważący 123,6 kg Francis Ngannou długo leżał nieprzytomny, podano mu tlen. To był naprawdę ciężki nokaut.

Joshua mówi wprawdzie, że Ngannou powinien kontynuować bokserską karierę, ale nie sądzę, że mistrz MMA zdecyduje się na powrót. Boks okazał się dla niego zbyt niebezpieczny.

Czytaj więcej

Walka Fury - Usyk. Czekając na cud i szczęście

Czy Joshua znów może być królem wagi ciężkiej?

A co dalej z Joshuą, kto będzie jego kolejnym rywalem? To jego czwarta wygrana z rzędu po dwóch porażkach z Ołeksandrem Usykiem i stracie mistrzowskich pasów. W 11 miesięcy pokonał kolejno Jermaine'a Franklina, Roberta Heleniusa, Otto Wallina i teraz Ngannou. Trzech ostatnich przed czasem. Z młodym Benem Davisonem, byłym trenerem Tysona Fury’ego w narożniku, odzyskał pewność siebie, coraz bardziej przypomina Joshuę sprzed lat.

Czy jest w stanie odzyskać mistrzowskie pasy i znów być królem wagi ciężkiej?

Zobaczymy, wszystko jest możliwe, bo stać go na to. Ma prawie dwa metry wzrostu, ponad 110 kg wagi, sylwetkę modelowego atlety, szybkość, dynamikę, umiejętności i nokautujące uderzenie. Takiego siłacza jak Ngannou zgasić jak świeczkę nie jest łatwo. A on to zrobił bez wysiłku i raz jeszcze udowodnił, że nie ma odpornych na ciosy, są tylko źle trafieni, jak mawiał słynny polski trener Feliks Stamm, a po nim Jerzy Kulej, dwukrotny mistrz olimpijski.

Joshua o pieniądze nie musi się martwić, jest multimilionerem, a za walkę z Ngannou zarobił ponad 50 mln dol. Zdrowie też mu dopisuje, więc nie myśli o zakończeniu kariery.

– Wciąż się uczę, wciąż jestem głodny – powiedział w Rijadzie. – Czy wchodzę w swój najlepszy czas? W wadze ciężkiej wystarczy jeden strzał i wszystkie plany biorą w łeb. Mam tego świadomość. Po prostu daję z siebie wszystko każdego dnia i wykorzystuję to, co najlepsze – mówił dziennikarzom.

Kiedy walka Usyk — Fury 

18 maja kolejne bokserskie święto w Arabii Saudyjskiej. Megahit: Tyson Fury – Ołeksandr Usyk za niewyobrażalne pieniądze, o wszystkie pasy w wadze ciężkiej. Trzy z nich należą do Ukraińca. W kontrakcie jest rewanż, więc Joshua będzie musiał trochę poczekać na mistrza królewskiej kategorii i swoją szansę. Jego ewentualne starcie z Furym byłoby kosmicznym wydarzeniem, szczególnie na Wyspach Brytyjskich, ale nie wcześniej niż w przyszłym roku.

Jest też jeszcze jedno ważne pytanie. Czy Saudom do tego czasu nie znudzi się boks?

Nokaut na Ngannou był chyba najbardziej imponującym we wspaniałej karierze Joshui. A przecież nie brakowało przed tą galą głosów, że trzy lata starszy Ngannou może sprawić wielką sensację i raz jeszcze pokazać, że nie straszni mu są najlepsi bokserzy, że on, wielki mistrz MMA, jest w stanie dobrać się im boleśnie do skóry.

Kiedy w październiku ubiegłego roku, też w Arabii Saudyjskiej, przystępował do walki z niepokonanym Tysonem Furym – uznawanym za najlepszego w wadze ciężkiej, czempionem organizacji WBC – zastanawiano się głośno, czy to ma sens. Ngannou skazywany był na pożarcie, uważano, nie bez racji, że taka konfrontacja to cyrk, w którym gladiator z oktagonu zostanie najpierw ośmieszony, a później brutalnie znokautowany.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Boks
Walka Joshua – Ngannou. Miliony na ringu w Rijadzie
Boks
Walka Fury - Usyk. Czekając na cud i szczęście
Boks
Inoue, Crawford, Usyk: giganci ringu
Plus Minus
Polacy z fantazją bili każdego, kto stanął im na drodze. Byli śmietanką boksu
Boks
Boks. Polskie pięściarki wywalczyły kwalifikacje olimpijskie