Fury podgrzewa jeszcze atmosferę, mówiąc, że to jego pożegnanie, bez względu na wynik pojedynku. – To była długa podróż, pełna wzlotów i upadków. Niebawem skończę 34 lata. Czas na inne rzeczy, chcę więcej czasu poświęcić żonie i dzieciom – mówi dziennikarzom.
Zamierza odejść na emeryturę jak Rocky Marciano, jedyny niepokonany czempion wagi ciężkiej. Fury też nie przegrał, choć kilka razy leżał na deskach. Bilans (31 zwycięstw, 0 porażek, 22 KO) psuje wprawdzie nieco remis w pierwszej walce z Deontayem Wilderem, ale większość ekspertów uznała wtedy, że Fury zasłużył na zwycięstwo. W dwóch kolejnych starciach z Wilderem wygrywał przed czasem.
Bitwa byłych kolegów
Pochodzący z Jamajki Dillian Whyte przegrywał dwukrotnie. Najpierw z Anthonym Joshuą, później z Aleksandrem Powietkinem, w obu przypadkach przez nokaut.
Czytaj więcej
Po agresji na Ukrainę Rosjanie trafili na boczny tor sportu, więc próbują stworzyć swój świat. Już nie pierwszy raz.
Fury to jego były kolega, z którym przed laty stoczył kilkadziesiąt rund sparingowych. – Często bywał lepszy, ale to ja go powaliłem na deski– opowiada Whyte.