Bumar opuszcza skansen

Obronny koncern skonsoliduje produkcję i poszuka pieniędzy na nowe projekty broni. W planach jest zamykanie nierentownych zakładów i zwolnienie nawet 2,5 tys. osób. Związkowcy zbrojeniówki zapowiadają protest

Publikacja: 26.08.2010 04:27

Pokaz czołgu PT-91EX MALAJ

Pokaz czołgu PT-91EX MALAJ

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Bumar musi sięgnąć po radykalne reformy, aby się liczyć w światowej branży. Na razie w rankingu największych firm obronnych globu plasuje się na 18. pozycji (zeszłoroczne przychody grupy sięgnęły 2,6 mld zł).

Na czym polega nowa strategia zarządu, która ma dać do 2012 r. 180 mln zł oszczędności, ale już dziś wzbudza ogromne napięcie? Potężna wciąż centrala zbrojeniowego holdingu, który w 2009 r. przyniósł tylko 37,6 mln zł skonsolidowanego zysku netto, podzieli się władzą i obowiązkami z produktowymi konsorcjami – tzw. dywizjami – w których wytwarzane będzie konkretne uzbrojenie. Właśnie wyspecjalizowane dywizje: "Żołnierz" (łączy firmy produkujące wyposażenie żołnierskie), "Amunicja" czy tworzone właśnie "Elektronika" i "Ląd", mają zintegrować działające teraz na własną rękę firmy, zlikwidować przestarzałe technologie i zakłady, a także przejąć handel i wyeliminować polsko-polską konkurencję przy zabieganiu o wojskowe i eksportowe kontrakty.

Wpływowi związkowcy zbrojeniówki, którzy jeszcze w tym tygodniu przedstawią własną ocenę strategii Bumaru, już zapowiadają protesty – zwłaszcza przeciw zwolnieniom w pancernym holdingu. – Zarząd Bumaru nie wyjawił, kto zapłaci koszty tej operacji. Nie ma słowa o godnych warunkach odejścia zwalnianych pracowników, których może być nawet 2,5 tys. – mówi Jerzy Szpecht, lider Związków Zawodowych Pracowników Przemysłu Elektromaszynowego.

Prezes Bumaru Edward E. Nowak twierdzi, że nie ugnie się pod presją. – Od przebudowy grupy zatrudniającej dziś niemal 10 tys. pracowników i przeprowadzenia sektora obronnego od skansenu do kapitalizmu, odwrotu nie ma – przekonuje.

Szef Bumaru uważa, że odejść będzie mniej, bo niektóre spółki, przede wszystkim te produkujące na cywilny rynek, takie jak Ursus, Fadroma Development czy TUR Wola, całe pójdą pod młotek. Dokończenie procesu przekształcania obronnej grupy, którą tworzą 24 firmy, w nowoczesny koncern, ma jednak kosztować do 2012 roku 400 mln zł.

– Liczymy na rządową pomoc, która poprawiłaby wysokość odpraw i złagodziła skutki zwolnień – mówi Nowak. Najgłębsze cięcia czekają znane warszawskie spółki radiolokacyjne Radwar i sąsiadujący z nim Przemysłowy Instytut Telekomunikacji, a także wrocławski Dolam, które dotąd nie przeszły restrukturyzacji.

Związkowcom nie podoba się także zepchnięcie odpowiedzialności za wyniki ekonomiczne na firmy i produktowe konsorcja. Solą w oku są też zapowiadane wysokie kontrakty menedżerskie proponowane kierownikom dywizji. – Odrzucam te bolszewickie argumenty, gaże mają być proporcjonalne do odpowiedzialności – denerwuje się Nowak, który już wymienia szefów kluczowych spółek i za granicą szuka branżowych partnerów do interesów.

Zgodnie z założeniami strategii, w centrali Bumaru pozostanie jedynie strategiczne zarządzanie rozwojem koncernu, rozliczenia finansowe i nadzór nad największymi kontraktami eksportowymi.

Ogromne kontrowersje wzbudza koncepcja powołania w Bumarze specjalnego funduszu rozwojowego, utworzonego w oparciu o niewykorzystywane nieruchomości, położone w atrakcyjnych miejscach dużych aglomeracji. m.in. Warszawy i Wrocławia. Wartość niepracującego obecnie majątku, który miałby być zarządzany przez wybrany bank, prezes Bumaru szacuje na miliard złotych.

Bumar musi sięgnąć po radykalne reformy, aby się liczyć w światowej branży. Na razie w rankingu największych firm obronnych globu plasuje się na 18. pozycji (zeszłoroczne przychody grupy sięgnęły 2,6 mld zł).

Na czym polega nowa strategia zarządu, która ma dać do 2012 r. 180 mln zł oszczędności, ale już dziś wzbudza ogromne napięcie? Potężna wciąż centrala zbrojeniowego holdingu, który w 2009 r. przyniósł tylko 37,6 mln zł skonsolidowanego zysku netto, podzieli się władzą i obowiązkami z produktowymi konsorcjami – tzw. dywizjami – w których wytwarzane będzie konkretne uzbrojenie. Właśnie wyspecjalizowane dywizje: "Żołnierz" (łączy firmy produkujące wyposażenie żołnierskie), "Amunicja" czy tworzone właśnie "Elektronika" i "Ląd", mają zintegrować działające teraz na własną rękę firmy, zlikwidować przestarzałe technologie i zakłady, a także przejąć handel i wyeliminować polsko-polską konkurencję przy zabieganiu o wojskowe i eksportowe kontrakty.

Biznes
Jest nowa szefowa PARP. "Agencja trafia w najlepsze ręce"
Biznes
USA chcą złagodzenia ograniczeń dotyczących marihuany
Biznes
Wielka Brytania wreszcie ma pierwszego „muzycznego miliardera"
Biznes
Lada dzień do Poczty Polskiej wpłynie wielki przelew. Uratuje molocha?
Biznes
Warto mieć zielone miasto