Jednostka spoczywa na głębokości 16 metrów. Jest to cenne znalezisko, pomnik techniki morskiej i świadectwo życia codziennego na okrętach Jego Królewskiej Mości trzy i pół wieku temu. Badaniami kieruje dr Mark Dunkley z English Heritage (instytucja ta zajmuje się ochroną angielskiego dziedzictwa kulturowego).
Inwentaryzacja
Dno Tamizy usiane jest wrakami z różnych okresów. Kapitanat portu w Londynie postanowił sprawdzić, ile rzeczywiście spoczywa ich w rzece. Poszukiwania zlecono Wessex Archaeology – prywatnej firmie zajmującej się wykopaliskami. 12 płetwonurków przez cztery miesiące przeczesywało rzekę na odcinku prawie 350 km. Pracowali w bardzo trudnych warunkach, w wielu miejscach przy zerowej widoczności. Pracami tego zespołu kierował dr Franck Pope, finansowała je w dużej części stacja telewizyjna BBC.
Podwodna inwentaryzacja wykazała, że na dnie rzeki leżą szczątki około 1100 jednostek, od dobrze zachowanych do rozpadających się. Wytypowano wtedy siedem wraków, które należałoby zbadać w pierwszej kolejności. Wśród nich znalazł się trójmasztowiec transportowy „Dovenby" o długości 70 m, który wiózł z Peru do Anglii guano służące jako nawóz użyźniający glebę. Zatonął w XIX w. po zderzeniu z innym statkiem w gęstej mgle.
Bardzo ciekawym znaleziskiem pod względem technicznym jest angielski jacht HMS „Aisha", zarekwirowany i przekształcony w 1940 r. w jednostkę wojenną wyposażoną w działa i bomby głębinowe.
Jednak English Heritage zdecydował się na eksplorację najstarszego i prawdopodobnie najcenniejszego pod względem historycznym HMS „London". Muł, w którym spoczywa kadłub, sprawił, że nie rozwinęły się organizmy niszczące drewno.