Lech Kaczyński zawetował we wtorek 30 grudnia 2008 r. ustawę o Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, która m.in. wprowadza nowy system kształcenia sędziów. Tak więc jeśli nabór w ogóle ruszy, to z dużym opóźnieniem. Pierwszych sędziów po aplikacji doczekamy się najwcześniej w 2014 r. Środowisko straszy kryzysem.
Sędziowie mają też jednak powody do zadowolenia, choć w zawetowanej ustawie dostrzegają zgoła inne niż prezydent mankamenty. Skutek jednak dla wszystkich może być poważny – zabraknie sędziów na salach rozpraw. O rządowym pomyśle sędziowie mówią krótko: jest fatalny. Aplikacja zbyt długa, proponowane kształcenie nie zapewni pozytywnej selekcji do zawodu, a minister i dyrektor szkoły mieliby zbyt silny nadzór nad szkoleniem – to główne zarzuty stawiane ustawie przygotowanej przez rząd. Lech Kaczyński ma swoje argumenty. Natomiast Ministerstwo Sprawiedliwości jeszcze we wtorek przekonywało nas, że to dobre propozycje.
[srodtytul]Prezydenckie nie[/srodtytul]
Głowa państwa kwestionuje kilka rozwiązań. Twierdzi – podobnie jak sędziowie – że proponowana 5,5- letnia aplikacja sędziowska jest zbyt długa. Co gorsza, stwarza zagrożenie dla pracy sądów.
– Skoro pierwsi sędziowie po aplikacjach mają się pojawić na salach rozpraw dopiero w 2014 r., to kto zastąpi tych, którzy odchodzą z zawodu czy awansują? – pyta Stanisław Dąbrowski, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa. I kwituje: – To niezbyt dobry pomysł.